– Od lat próbuję stworzyć portret Edyty, ale nie mogę tego zrobić. Zaczynam malować ją, a kończę na Panu Jezusie lub na krzyżu. Ona prowadzi do Niego. Może przyjdzie moment, że zgodzi się, żebym ją namalowała? – uśmiecha się malarka.
Wystawa Agnieszki Paluch „Narodzić się na nowo”, dostępna w Domu Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej 38 we Wrocławiu, jest bardzo osobista. – To owoc mojego spotkania z Chrystusem i z Edytą – opowiada artystka.
Wspomina, że to pierwsze dokonało się przez Matkę Bożą. – Zaczęłam się nawracać w drodze do Medjugorja i podczas pobytu tam. Jeszcze wtedy nie malowałam, ale pewnego razu podczas podróży ktoś zapytał mnie, czy jestem artystką. Powiedziałam „tak”, bo kiedyś grałam w teatrze. Mówię: „Bardziej aktorką”. Ten ktoś stwierdził: „Nie, malarką.” „Malarką?” – zdziwiłam się. Lubiłam sztukę, bywałam w muzeach, galeriach. Próbowałam coś tam robić, ale sądziłam, że chyba nie mam wielkiego talentu. Później jednak zaczęłam się rozwijać, poczułam, że to jest „to” – mówi.
Podkreśla, że wydarzyło się to w drugiej połowie jej życia. – Ona ma znaczenie w kontekście duchowym – opowiada, dodając, że w tej drugiej połowie nawróciła się do Pana Boga i wybrała malarstwo, również jako zawodową ścieżkę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł