Od miłosierdzia do miłosierdzia

Jubileuszowa edycja Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej zbliża się do celu, czyli Krakowa-Łagiewnik. Wejście zaplanowano na 15 sierpnia w samo południe. Jak idzie się grupie 100 chętnych osób, które po dojściu z Wrocławia na Jasną Górę postanowiły przedłużyć piesze pielgrzymowanie?

Bonusowy odcinek pielgrzymki z Częstochowy do Krakowa trwa od 11 do 15 sierpnia. Grupa 100 osób jest w drodze i przemierza Jurę Krakowsko-Częstochowską, przechodząc dziennie ponad 30 km.

- To dla mnie wyjątkowe doświadczenie, inne niż tradycyjne pielgrzymowanie na Jasną Górę. Trasa spokojna, prowadzi przez lasy, więc łapiemy sporo cienia. Jest też bardzo widokowa - co chwilę zmieniają się pejzaże, pojawiają się wzniesienia, zakręty i często nie wiadomo, co nas czeka za następnym. Trochę jakby się szło w nieznane. Dla tych, którzy chodzili wcześniej na pielgrzymki, to nowe doświadczenie, bo tutaj każdy dzień jest niespodzianką. Nie wiemy, jak będzie wyglądał nocleg czy co nas czeka w kolejnej wiosce - opowiada ks. Zbigniew Kowal, proboszcz z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie.

Podkreśla, że atmosfera jest bardzo rodzinna. To reprezentanci różnych grup tworzą jeden skład całej pielgrzymki, co daje poczucie jedności i wspólnoty. - Nie śpimy w namiotach, jak to bywało wcześniej, ale pod dachem, a to wymaga od nas czujności na drugiego człowieka i nowego podejścia. Myślę przy tym, że mimo wszystko szkoda byłoby zupełnie rezygnować z charakteru namiotowego naszej pielgrzymki - to przecież coś symbolicznego w naszej wyprawie - zastanawia się kapłan.

Najdłuższy i najbardziej wymagający odcinek już za pątnikami. Słońce, które im towarzyszy, traktują jak błogosławieństwo.

Od miłosierdzia do miłosierdzia

- Wyobrażam sobie, jak ciężko byłoby iść w deszczu. Mamy też ciekawe przygody - np. w jednym miejscu nie było wiadomo, w którą stronę iść: w lewo czy w prawo. W innym miejscu zatrzymała nas przewrócona jabłoń - trzeba było ją obejść, bo nie dało się jej przesunąć. Takie sytuacje tylko dodają charakteru tej drodze - opowiada ks. Zbigniew.

Przyznaje, że od początku drogi we Wrocławiu nastawił się na całość - dla niego Jasna Góra nie była końcem, tylko przystankiem. Jako cel pielgrzymki stawiał sobie od początku sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie. - Można powiedzieć, że ta pielgrzymka to taka moja droga "od miłosierdzia do miłosierdzia". Ja idę w intencji parafian. Czuję się dobrze, fizycznie nie odczuwam większego zmęczenia niż na pielgrzymce do Częstochowy - zapewnia.

Każdego dnia pielgrzymi wysłuchują konferencji. Rozważają List do Rzymian. Na odwrocie pielgrzymkowego znaku, który niosą, dopisują kolejne fragmenty listu, którymi dzieli się z nimi bp Maciej Małyga. Wrocławski biskup pomocniczy idzie całą trasę z Częstochowy do Krakowa.

Ciekawostką jest, że wcześniej ta tablica była z tyłu biała, teraz zapełnia się nową treścią. To też pokazuje, że ta pielgrzymka wciąż się tworzy - duchowo i wspólnotowo.

- Przejście pielgrzymki przez ulicę jest zawsze skomplikowane, a gdy jesteśmy sami, to zajmuje nam to o wiele mniej czasu i jest prostsze. To może w ogóle byłoby prościej, gdyby człowiek sam szedł przez życie? "Nie jest dobrze, aby człowiek był sam" - to zdanie słyszeliśmy już na początku historii zbawienia. Chociaż czasem samotność wydaje się łatwiejsza. Ale Bóg powołuje lud, by wędrował razem - mówił w homilii bp Małyga.

Poruszył także temat przebaczenia, które ma się dokonać z serca. - Gdy idziemy razem, przekraczamy ulice, rzeki, przeszkody, to w tej drodze może się wiele zadziać. Stąd zaproszenie Jezusa o przebaczeniu z serca. Najpierw to zaproszenie do tego, by ono dokonało się tylko we mnie, głęboko. A potem, w kolejnych krokach, żeby dokonało się między mną a drugim człowiekiem. Początkiem jest jednak, co dokonuje się między mną a Bogiem - tłumaczył wrocławski biskup pomocniczy.

Od miłosierdzia do miłosierdzia

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..