O Matce Bożej, weselu w Kanie i nadziei mówił w uroczystość NMP Częstochowskiej bp Maciej Małyga, przewodnicząc Mszy św. w sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła we Wrocławiu.
Zachęcał, by zostać "pielgrzymami nadziei" - zgodnie z tematem roku jubileuszowego, a także tegorocznej pielgrzymki jasnogórskiej. - Nadzieja to odwaga pójścia w nieznane, to przekonanie, że chociaż przyszłość jest nieznana, spełni się jednak to, co Bóg obiecał - mówił biskup. Wyjaśniał, że chodzi o "życie przekonane", o to, by żyć w taki sposób, jakbyśmy już oglądali spełnienie tych obietnic. - W nadziei jest pewność. Ona nie jest tylko gdybaniem - przekonywał.
Zdjęcia:
Maryja miała nadzieję. Ona - zgodnie ze słowami Elżbiety - jest "błogosławioną, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana". Również w Kanie działa tak, jakby już była pewna, że Jej Syn, w jakiś sposób Jej na razie nieznany, ale na pewno zaradzi sprawie, która wynikła. Mówi: "Zróbcie, co powie wam Syn".
Bp Maciej zauważył, że nadzieję widać też w postawie sług. Gdy nalewali wodę do stągwi, musieli mieć przekonanie, że Jezus - człowiek, którego jeszcze nie znali - coś z tym zrobi.
Wspomniał o tegorocznej pielgrzymce z Jasnej Góry do Łagiewnik, której uczestnicy zastanawiali się nad słowami św. Pawła o nadziei, zapisanymi w Liście do Rzymian. Rozważali m.in. zdanie: "W nadziei już jesteśmy zbawieni". - Chodzi o to, by żyć tak, jakby nasze życie już zostało uratowane, zbawione, choć tego jeszcze nie widzimy. To jest właśnie pójście w nieznane - mówił. W nieznane szli Abraham - nie wiedząc, dokąd idzie, Noe - gdy zaczynał budować arkę (a deszcz jeszcze zapewne nie padał). - Nadzieja to nie są tylko myśli, przekonania. Nadzieja jest już życiem, nie tylko oczekiwaniem - mówił biskup.
Zauważył, że na "pójście w nieznane" zdecydował się także Bóg. Nie ma dla Niego nic nieznanego, zakrytego przed Jego oczyma, żyje w wiecznym "teraz", ale ponieważ stał się człowiekiem, to jako człowiek - stwierdził bp Maciej - zrezygnował z "używania" owej wszechwiedzy. "Nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie..." - przeżywa swoje życie jako człowiek i jako człowiek wyrusza w nieznane.
Bp Małyga zwrócił uwagę, że Pan Jezus przed rozmnożeniem chleba zwraca się do Ojca, nie wypowiadając "proszę", ale "dziękuję" - bo już ma pewność, że to się stanie. - Nie chodzi o to, by tylko myśleć, chcieć, prosić o to, co ma się spełnić, ale żeby już w ten sposób żyć, tego nas uczy dzisiejsza Ewangelia: "W nadziei już jesteśmy zbawieni" - podkreślał.
Zauważył zarazem, że i człowiek musi "coś zrobić", oczekując na Boże działanie - jak słudzy, którzy napełnili stągwie wodą po brzegi, nie tylko do połowy czy jeszcze mniej... - Chciałbym podziękować Bogu także za to, co dopiero będzie. Bo będzie. Zebraliśmy się jak na weselu w Kanie Galilejskiej. Są Maryja, Jezus, są uczniowie. W każdym z nas pojawia się jakaś myśl, niepokój, sprawa, która jest kłopotem, trudnością. Maryja mówi o tym Jezusowi. Nie wiemy, co się z tym stanie, ale mamy to zostawić. Bóg się tym zajmie, On się o to zatroszczy. Nie wiemy, co nas czeka, ale On wie. Już można za to dziękować - przekonywał proboszcz paulińskiej parafii o. Tomasz Chmielewski.
Po Mszy św. nastąpiło odnowienie ślubów jasnogórskich przed obrazem Maryi, odśpiewany został także wspólnie Apel Jasnogórski.