Jak odnaleźć sens studiów w świecie AI i niżu demograficznego? Wywiad z ks. prof. Sławomirem Stasiakiem

Ks. prof. Sławomir Stasiak, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, został przewodniczącym Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola. To zgromadzenie rektorów publicznych uczelni akademickich. Na czym polega jego nowa funkcja i jakie wyzwania stoją przed światem akademickim obecnie w Polsce - mówi w rozmowie z "Gościem".

Maciej Rajfur: Jak to się stało, że został Ksiądz Profesor przewodniczącym Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola?

Ks. prof. Sławomir Stasiak: Rok temu, podczas posiedzenia Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola, jednogłośnie - przez aklamację - przyjęliśmy uchwałę, że przez kolejne lata funkcję przewodniczącego będą pełnić kolejno rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego, rektor Akademii Sztuk Pięknych oraz rektor Politechniki Wrocławskiej. Zgodnie z tym harmonogramem, 1 września przejąłem urząd od prof. Roberta Olkiewicza, rektora Uniwersytetu Wrocławskiego.

Na czym polega rola przewodniczącego kolegium?

Główne zadanie to koordynowanie jego prac. Obejmuje to przede wszystkim organizowanie comiesięcznych posiedzeń, podczas których rektorzy omawiają bieżące sprawy, problemy i wyzwania, z jakimi mierzą się uczelnie - zarówno na poziomie lokalnym, jak i ogólnokrajowym, również w kontekście relacji z władzami państwowymi czy samorządowymi. Drugim aspektem jest reprezentowanie kolegium, a więc środowiska akademickiego Wrocławia i Opola, na zewnątrz - podczas oficjalnych wydarzeń, konferencji czy uroczystości. Już otrzymałem pierwsze zaproszenie - na podobne spotkanie rektorów w Katowicach.

Jak Ksiądz postrzega kondycję współczesnego świata akademickiego, zwłaszcza z perspektywy studentów? Z jakimi wyzwaniami musimy się dziś w Polsce mierzyć?

Pierwszym i podstawowym wyzwaniem, niezależnym od nas, jest demografia. Młodzieży kończącej szkoły średnie i zdającej maturę jest coraz mniej, co w naturalny sposób oznacza mniejszą liczbę kandydatów na studia. Choć niektóre kierunki - jak to bywało zawsze - są nadal oblegane, to jednak generalnie obserwujemy spadek zainteresowania studiami. Dlatego jako środowisko akademickie musimy reagować dynamicznie na zmiany społeczne i gospodarcze - dostosowywać ofertę do potrzeb rynku, tworzyć nowe kierunki, które będą dla młodych ludzi atrakcyjne, ale jednocześnie wartościowe merytorycznie. Drugim wyzwaniem jest sztuczna inteligencja. AI wkracza do naszych uczelni dosłownie drzwiami i oknami. Nie da się jej zatrzymać. Oczywiście mamy już systemy antyplagiatowe z wtyczkami wykrywającymi użycie AI w pracach dyplomowych - magisterskich, doktorskich - ale to tylko doraźne środki. Nie przeskoczymy nowej rewolucji technologicznej.

Jak zatem podejść do tego zjawiska z pożytkiem dla nauki?

Musimy nauczyć się z tym żyć, a przede wszystkim wykorzystywać dobre strony rozwoju AI. Sztuczna inteligencja może być wartością dodaną. Tak, jak uczelnie w XIX w. odpowiedziały na rozwój przemysłu, kształcąc świetnych inżynierów, tak dziś powinniśmy przejść rewolucję mentalną i otworzyć się na nowe formy nauki, badań i dydaktyki.

Czy to dotyczy również klasycznych kierunków, takich jak filozofia czy teologia?

Oczywiście. Klasyczne kierunki - takie, które przez wieki stanowiły fundament akademickości - stają się dziś mniej popularne. Mam tu na myśli filozofię, teologię, ale także choćby mechanikę na studiach technicznych. Albo są one mniej chętnie wybierane, albo młodzi ludzie chcą studiować je w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Jako teolog uważam, że musimy przemyśleć na nowo, czym powinna być teologia jako kierunek studiów. Powinniśmy odejść od modelu, w którym jest tylko przygotowaniem do zawodu nauczyciela religii. Powinna to być przestrzeń do pogłębienia wiary, duchowego wzrostu i refleksji nad wartościami, które wyznajemy. Mówiąc krótko: potrzeba więcej teologii w teologii, więcej Biblii w teologii. I takie moduły - o charakterze pogłębiającym - już mamy w naszej ofercie dydaktycznej Papieskiego Wydziału Teologicznego.

Kiedy ja zaczynałem studia, jeszcze kilkanaście lat temu, były one czymś naturalnym po nauce w liceum czy technikum. Wręcz wyznacznikiem sukcesu młodego człowieka. Dziś pojawia się opinia, że studia "się nie opłacają", że mamy "nadprodukcję magistrów" i lepiej zdobyć szybciej jakiś zawód. Co Ksiądz Profesor sądzi o takim podejściu?

Zgadzam się, że pojawia się taki niepokojący trend. To może być kolejne poważne wyzwanie, o którym warto wspomnieć. Coraz częściej młodzi ludzie nie wybierają studiów, by zdobyć zawód, ale by osiągnąć określoną pozycję finansową - jak najszybciej i jak najprościej. Rosną na znaczeniu tzw. mikropoświadczenia - certyfikaty, kursy, szybkie szkolenia, które gwarantują konkretne umiejętności, przydatne do zdobycia konkretnej pracy. I często rzeczywiście zapewniają wysokie zarobki. Tylko że wielu pracodawców w ogóle nie interesuje się tym, czy zatrudnia osobę wykształconą, czy nie. Liczy się efektywność.

To coś złego, że młody człowiek chce mieć "fach w rękach", a nie wylądować na śmietniku rynku pracy?

Oczywiście, każdy powinien sam sterować swoją ścieżką kariery. Takie podejście rodzi jednak bardzo poważne zagrożenie, bo młody człowiek staje się narzędziem, trybikiem, który "umie robić swoje", ale nie jest świadomy ani siebie, ani świata. W jego życiu nie pojawia się pogłębiona myśl, tylko kwestia pracy jako zarobku.

Czy można coś z tym zrobić? Czy świat akademicki ma na to sposób?

Naszym zadaniem - jako środowiska akademickiego - jest na nowo pokazać atrakcyjność klasycznego studiowania: od licencjatu, przez magisterium, po doktorat, habilitację i profesurę. Bo jeśli stracimy pasjonatów nauki, to nie tylko nie będziemy mieli naukowców, ale i ludzi zdolnych do kształcenia przyszłych pokoleń specjalistów w różnych zawodach. Musimy wyjść poza myślenie o studiach wyłącznie jako drodze do dobrze płatnej pracy. Studia powinny być przestrzenią rozwoju - intelektualnego, duchowego, osobowego. Jeśli tego zabraknie, ryzykujemy, że człowiek przestanie być człowiekiem - stanie się narzędziem systemu.

Bezkrytycznym, goniącym tylko za tym, co materialne.

Mam tu przed oczami słynną scenę z filmu Charliego Chaplina, gdy bohater pracuje na taśmie i po pracy, w domu, nie może przestać wykonywać ruchów przykręcania śrub. To obraz człowieka zredukowanego do funkcji. Tymczasem tylko wiedza - zarówno humanistyczna, jak i techniczna - pozwala człowiekowi stawać się coraz bardziej sobą.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..