Z okazji 60. rocznicy wystosowania orędzia biskupów polskich do niemieckich w archikatedrze wrocławskiej niemieccy pielgrzymi na czele z abp. Heinerem Kochem modlili się z wrocławianami. Mszy świętej przewodniczył bp Maciej Małyga.
Grupa pielgrzymów z Niemiec odwiedziła Wrocław z okazji okrągłej rocznicy Listu biskupów polskich do niemieckich. Z arcybiskupem Berlina przyjechali katolicy zaangażowali w życie Kościoła lokalnego.
W homilii bp Małyga tłumaczył, w nawiązaniu do święta Podwyższenia Krzyża Świętego, że krzyż w naszym życiu bardzo często obecny i bardzo często na niego patrzymy. A słowo Boże przypomina nam, że spojrzenie na krzyż nas ratuje.
- O tym mówiło najpierw pierwsze czytanie, gdy Izrael wędrował przez pustynię. Jego los był zagrożony przez jad trujących węży. Mojżesz wywyższa na polu miedzianego węża. W jakiś tajemniczy sposób spojrzenie na tego węża ratuje życie, przywraca zdrowie ratuje od trucizny. To jest coś, co nas musi zastanawiać. Jak spojrzenie może nas uratować? W jaki sposób to się dzieje? - pytał wrocławski biskup.
Jak dodał, warto zacząć myśleć w duchu Ewangelii według świętego Jana. Święty Jan, gdy mówi o Panu Jezusie, to bardzo często odwołuje się do spojrzenia, które budzi wiarę. Jest nawet taki moment w Ewangelii: "będą patrzeć na Tego, którego przebodli".
- To jest bardzo szczególne ujęcie wiary, która rodzi się ze spojrzenia. Jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do tego, czego uczy święty Paweł. Iż wiara rodzi się za słuchania. A u świętego Jana wiara rodzi się ze spojrzenia. On opisuje w swojej Ewangelii 7 znaków i największy z nich: wskrzeszenia Łazarza. To są wszystko wydarzenia dostępne dla oczu. Gdy patrzymy na znaki Jezusa, to wówczas w naszym sercu dokonuje się pewna decyzja. Wiary albo niewiary. Przyjęcia Jezusa albo Jego odrzucenia - opowiadał bp Małyga.
Przytoczył fragment Ewangelii, gdy pierwszy uczeń wchodzi do grobu po Jezusie. "Ujrzał i uwierzył". W ten sposób rodzi się wiara w naszym sercu. A wiara jest ratunkiem naszego życia.
- Pan Jezus nie jest posłany po to, by świat potępić. Św. Jan używa tam słowa greckiego - "osądzić". Bóg nas nie potępia, tylko my sami wydajemy wyrok o sobie. Wyrok wiary albo niewiary. Potem w swojej wolności powinniśmy ponieść konsekwencje. Jest więc spojrzenie, które ratuje, gdy patrzymy na znaki Boga wobec nas - mówił kaznodzieja.
Wówczas w sercu podejmujemy decyzję. Widzimy, że On działa, zaprasza, kocha. I to nadaje naszemu życiu sens. Obiektywny nie jakiś wymyślony.
- Świętujemy dzisiaj nasze spojrzenie na wywyższonego na krzyżu człowieka. Obraz, do którego jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni, a który jest wyjątkowy. Myślę, że jeśli ktoś pierwszy raz przychodzi do kościoła i widzi i nagiego człowieka przybitego do krzyża, to musi go zastanowić i zszokować. Ale w tym obrazie najważniejsze jest to, że Bóg ten świat kocha - podsumował bp Maciej.