W dzień św. Teresy od Dzieciątka Jezus bp Maciej Małyga zaprosił uczestników Mszy św. u karmelitanek bosych do wędrówki przez kolejne wersety Psalmu 131 - psalmu, który kojarzy się z "małą świętą".
Teresa, przypomniał, chciała "pozostać małą", by trwać w objęciach Jezusa. Jego ramiona porównywała do windy, która uniesie ją aż do nieba. Co Psalm 131 może podpowiedzieć o owym wznoszeniu się w górę?
Zdjęcia:
Ps 131
Panie, moje serce się nie pyszni*
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie*
ani o to, co przerasta me siły.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę; †
jak dziecko na łonie swej matki,*
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu,*
teraz i na wieki".
- Ten psalm jest psalmem stopni. Był śpiewany przez pielgrzymów, którzy wędrowali do Jerozolimy. Kiedy w końcu docierali do miasta, to żeby dojść do samej świątyni, musieli pokonać schody. Zresztą do dzisiaj jakaś ich część się zachowała. Zatem to był psalm śpiewany po to, żeby się przygotować na spotkanie z Bogiem, przebywać w Jego mocności. On wyrażał nie tylko jakąś drogę fizyczną, ale drogę duchową, wstępowanie na górę Syjon - mówił biskup.
Zauważył, że ci, którzy podążali do Jerozolimy, szli ciągle w górę - zwłaszcza jeśli wędrowali np. z Galilei, przez Dolinę Jordanu, przez depresję Morza Martwego. - Ostatni etap - stopnie świątyni - to też droga wzwyż. Ale droga duchowa wiodła w odwrotnym kierunku. "Panie, moje serce się nie pyszni"... - dosłownie: "nie unosi", czyli nie wywyższa, "oczy moje nie są wyniosłe". Jest więc jakaś duchowa droga, która odbywa się w naszych sercach. Wiedzie w dół, ale przez to wiedzie nas tak naprawdę w górę, do Boga, do Pana - podkreślił.
Zauważył, że nagana wobec pychy, wywyższania się, wyniosłości, "patrzenia z góry" na innych to częsty motyw w Piśmie Świętym. - To jest też zaproszenie dla nas, aby odrzucać pychę i jej konkretny owoc, jakąś arogancję, która jest osądzaniem innych, uważaniem innych za gorszych. Błogosławieni miłosierni; bądźcie jak wasz Ojciec. Nie sądźcie - przypominał biblijne słowa.
Wersety psalmu, być może autorstwa króla Dawida, głoszą: "Nie gonię za tym, co wielkie, co przerasta moje siły". - Możemy sobie przypomnieć przypowieść Pana Jezusa o tym, by nie budować wieży, gdy nie mamy na jej wykończenie, nie wyruszać w bitwy, które muszą być przegrane... Na tym polega pokora - znajomość siebie, swoich sił, swoich granic, odrzucenie pychy. Jak mówił Jan Kasjan, który spisał mądrość ojców Pustyni, pycha doszczętnie niszczy wszystkie cnoty, a grozi nie tylko ludziom przeciętnym i słabym, ale zwłaszcza tym, którzy zajmują wysokie miejsca, doszedłszy do nich dzięki własnym siłom. Może grozić wszystkim, którzy pragną życia duchowego, którzy pragną głębi, mają dobre pragnienia różnych wielkich dzieł - dodał bp Maciej.
Dalej słyszymy: "wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy". - To mi się wydaje bardzo karmelitańskie. Ład i spokój w naszej duszy, cisza, która jest jakimś porządkiem, gdy rzeczy są na swoim miejscu, gdy nie ma jakiegoś bałaganu - mówił biskup, przeciwstawiając ów ład gwałtowności związanej ze złym duchem, sytuacji człowieka szarpanego różnymi pragnieniami.
Psalm ukazuje duszę uciszoną jak dziecko na łonie matki. Bp Małyga wyjaśniał, że pojawia się tu hebrajskie słowo, które oznacza malucha karmionego jeszcze mlekiem matki, ale już nie malutkie niemowlę. To dziecko, które już umie chodzić. - Może pójść swoimi drogami. Już trochę zobaczyło świata. Idzie do mamy nie po to, żeby się najeść, tylko żeby poczuć bliskość, znaleźć bezpieczeństwo - tłumaczył.
Komentując wezwanie "Izraelu, złóż nadzieję w Panu", wskazał na Dawida, który do nadziei zaprasza innych, mówi: "przeżywajmy nadzieję razem". To jest nadzieja budząca się w całym ludzie, który Bóg obdarza poczuciem bezpieczeństwa, życiem i pokojem. Rozciąga się od teraźniejszości po przyszłość, teraz i na wieki. - Chodzi o nadzieję, która ma początek, ale nie ma końca. Jest to jakaś droga. I w tym sensie ten psalm jest psalmem stopni. Opisuje też nasze życie - kiedy wchodzimy na górę, schodzimy do dół. Różne szczyty, różne depresje, różne wyzwania, różne losy... Opisuje człowieka, który jest jak dziecko, ale w znaczeniu tego psalmu. Szuka u Boga nie szansy na fizyczne przeżycie, ale pokarmu, który dać może tylko On - mówił.
Po Mszy św. bp Maciej pobłogosławił płatki róż - symbol miłości i łask, które św. Teresa obiecała wypraszać ludziom z nieba.