W parafii pw. Niepokalanego Serca NMP w Siechnicach po wspólnej modlitwie wyruszył z kościoła Marsz Wszystkich Świętych. Przy muzyce przekroczył symboliczną Bramę do Nieba.
Choć to tylko mały znak, zbudowany na jeden wieczór z kolorowych balonów, a jednak przekraczający bramę ludzie – młodsi i starsi – wyglądali na wzruszonych. Brama, stroje, dekoracje, radość i muzyka – to zapowiedź, czegoś, co naprawdę ma się wydarzyć! Niebo czeka!
Zdjęcia:
Mówił o nim w czasie Mszy św. przed rozpoczęciem Marszu proboszcz siechnickiej parafii ks. Stanisław Stelmaszek. – Wszyscy przez sakrament chrztu zostaliśmy obdarzeni biletem do nieba… To jest bilet na podróż przez życie, na właściwy kurs, bilet do wieczności – wyjaśniał, zachęcając, by go strzec, nie zgubić. Warto mieć go przy sobie, gdy przyjdzie pora, by „wsiąść do pociągu”.
– Wszyscy jesteśmy zaproszeni, by przekroczyć bramę… Naszą radość wyrażają dziś te stroje, które pokazują całą historię zbawienia – zauważył. Zaprosił do przyglądania się świętym – choćby bł. Carlowi Acutisowi, zwykłemu chłopakowi, który (dzięki niani z Polski) odkrył piękno modlitwy, wartość Eucharystii.
Po Mszy św. można było zaopatrzyć się w balony wypełnione helem i dołączyć do Marszu Wszystkich Świętych. Po przejściu bramy do nieba w kościele rozpoczęła się modlitwa uwielbienia, prowadzona przez zespół Yeshua, a następnie rozstrzygnięty został konkurs na najpiękniejszy strój. Nagrodzono dwóch świętych Franciszków – w tym jednego malutkiego, z wielkim kapturem, oraz większego, który miał bardzo pomysłowo wykonaną tonsurę na głowie, świętą Agatę – z palmą męczeństwa, św. Elżbietę – z różami, oraz Matkę Bożą, która tuliła na rękach – jako Pana Jezusa – własnego brata.
Wśród tłumu świętych dostrzec można św. Jana Pawła II, św. Cecylię, św. Helenę – z dużym krzyżem (jako tę, która odnalazła krzyż Pana Jezusa). Były święte królowe, anioły i zakonnice, królowie i wojownicy – św. Jerzy, ale nie tylko. W kościele pojawił się między innymi młody św. Ignacy Loyola – jeszcze jako rycerz – w którego wcielił się jego mały imiennik Ignaś. Ks. Tomasz Zalwowski – który koordynował przygotowania do Wigilii Wszystkich Świętych – wystąpił jako św. Maksymilian M. Kolbe (zresztą miał również swojego młodego odpowiednika).
Niektórzy święci tworzyli zespoły rodzinne. – Ja jestem św. Franciszkiem, a mój synek Szymon wilkiem – wyjaśniała ubrana w habit pani Barbara.
– To jest św. Marta z chochelką i miotłą, ja występuję jako św. Anna z małą Matką Bożą (córeczką Weroniką), mój mąż Rafał jest po prostu archaniołem Rafałem, mamy jeszcze młodego św. Piotra i św. Faustynę. Dotąd przebierały się raczej tylko dzieci, ale w tym roku przebraliśmy się wszyscy. Mąż Rafał, Marta i Piotr zgodnie ze swoimi imionami. Córka Teresa miała być św. Tereską, ale nie mieliśmy brązowego habitu, więc została św. Faustyną. Przy przygotowaniach mieliśmy wszyscy mnóstwo radości – tłumaczy mama kolorowej gromadki, podkreślając, że w obmyślaniu strojów cenne okazały się talenty męża-archanioła.
W organizację zaangażowało się mnóstwo ludzi.
– Dzieci z klas III i IV, jako wolontariusze, przygotowały 600 paczek z cukierkami oraz obrazkami świętych. W każdej znalazła się ponadto karteczka ze słowami jakiegoś świętego – wyjaśnia proboszcz. Dodaje, że młodzież zajęła się przygotowaniem 2 tysięcy balonów, wypełnionych helem (a na każdym znalazło się wypisane imię któregoś ze świętych). W organizację włączyła się m.in. fundacja Betania. Młodzież i rodzice (w sumie 102 osoby) zaangażowali się także w porządkowanie parafialnego cmentarza. Bramę do nieba budowały mamy z dziećmi.
Modlitwie towarzyszyły relikwie sześciorga świętych.
„Zabierzesz mnie na drugi brzeg. Za Tobą będę do nieba biegł…” – śpiewał w czasie Mszy św. zespół Yeshua. Jak dobrze jest ufać, że czeka nas szczęśliwa przyszłość i z nadzieją oczekiwać radosnej wieczności!