W archikatedrze wrocławskiej uczczono ofiary stanu wojennego w 44. rocznicę jego wprowadzenia. Uroczystej Mszy świętej przewodniczył abp Józef Kupny. - Modląc się za naszą ojczyznę prośmy, abyśmy nie tylko wspominali, ale także uczyli się z historii - apelował metropolita wrocławski.
W modlitwie uczestniczyli wrocławianie, świadkowie historii, członkowie NZSS "Solidarność" i poczty sztandarowe związków zawodowych. W homilii abp Kupny tłumaczył, że Sstan wojenny to wydarzenie, które głęboko zraniło nasz naród, naznaczyło traumą setki tysięcy rodzin, zburzyło marzenia i plany, ale także wyzwoliło w ludziach solidarność, wiarę i determinację. W obronie godności człowieka i jego podstawowych praw.
- W pierwszym czytaniu słyszeliśmy o Eliaszu, którego słowo płonęło jak pochodnia. Eliasz nie był człowiekiem łatwych kompromisów, nie chciał się podobać, nie szukał uznania. Jego misją było obudzenie sumienia narodu, który zagubił swoją tożsamość. Słowo o Eliaszu kieruje nas ku wszystkich, którzy w trudnych latach naszej historii, a zwłaszcza w czasach stanu wojennego, byli jak prorocy. To ludzie, którzy płonęli odwagą, by mówić prawdę, nie dali się zastraszyć, wierzyli, że wolność jest darem Boga i nie można jej zniszczyć żadnym dekretem - mówił metropolita wrocławski.
Prorok Eliasz odszedł, ale jego misja była kontynuowana przez 50 lat przez ucznia Elizeusza. Tak samo i w naszej historii – jedni ginęli, inni trafiali do więzień, jeszcze inni byli uciszani, zmuszani do opuszczania ojczyzny, lecz duch wolności, prawdy i solidarności pozostał obecny. Szczególnie w NSZZ „Solidarność”.
- W Ewangelii Jezus mówi uczniom, że Eliasz już przyszedł, ale go nie rozpoznano. Jak Chrzciciel przygotował drogę Panu, lecz został odrzucony, zabity. Jego los i misja odsłaniają dramat ludzkiego serca. Łatwo przeoczyć tych, którzy w imię Boga domagają się przemiany. Łatwo ich nie zauważyć. Tak również było w stanie wojennym. Wielu ludzi, którzy mówili prawdę, spychano na margines. Wielu doświadczyło niesprawiedliwości tylko dlatego, że przypominali o wartości osoby ludzkiej, o prawach narodu, o prymacie sumienia - oznajmił pasterz Kościoła wrocławskiego.
Bohaterowie, poświęcający swoje życie w walce ze złem, powtarza się w historii narodów, także naszego. Kaznodzieja nawoływał, że rocznica nie jest tylko wspomnieniem krzywd, lamentem nad losem prześladowanych, czy bestialsko zabitych. Nie o to chodzi, by rozdrapywać rany, lecz chodzi o to, by pamiętać, że nawet w najciemniejszej nocy Bóg wzbudza proroków, którzy stoją po stronie wolności.
- Eliasz i Jan Chrzciciel przypominają nam, że wolność jest zawsze darem i zadaniem, a sumienie człowieka pozostaje miejscem, gdzie rozstrzygają się sprawy najważniejsze. To właśnie ono rozstrzyga, w jaki sposób nasze postępowanie jest wspólne z wartościami ewangelicznymi. Owszem, sumienie można zagłuszyć, zdeformować, ale konsekwencją tego będzie życie pozbawione blasku i nadziei - nauczał abp Kupny.
Podkreślił, że dlatego tak ważne jest kształtowanie sumienia, by było prawe, wrażliwe, właściwie oceniające postępowanie człowieka. Jak bardzo można sumienie zdeprawować, świadczą deklaracje ludzi, którzy wiele zła wyrządzili innym, a mówią, że sumienie im niczego nie wyrzuca. Tak, bo zostało zagłuszone i zdeprawowane.
- Wielu tych, którzy strzelali i pałowali protestujących, może mówi sobie, że sumienie im niczego nie wyrzuca. Prorocy byli głosem samego Boga, nawołującym do kształtowania prawego sumienia, porządkującego działanie człowieka w świetle prawa Bożego. Nie jest odkryciem ostatnich czasów, że ludzie mają zdeprawowane sumienia. To problem ludzkości od zarania dziejów. Dlatego prorocy nawoływali do tego, by kształtować sumienia - mówił metropolita wrocławski.
Jego zdaniem, to wspaniała lekcja dla nas. Obyśmy nigdy nie usłyszeli od innych zarzutu, że jesteśmy bez sumienia. To znaczy, że nie mamy zahamowań w deptaniu wartości i uznanych norm społecznych.
- Rocznica stanu wojennego to moment, w którym modlimy się za ofiary – tych, kórzy zginęli, zostali internowani, torturowani, pozbawieni godności, pracy. Modlimy się za tych, którzy mieli odwagę być światłem w ciemności. Za kapłanów, za robotników, studentów, rodziny, które wspierały najbliższych. To czas, by zadać sobie pytanie, czy ja sam jestem gotów być prorokiem, szukać prawdy, sprzeciwiać się złu, stanąć w obronie słabszych. Czy mam na to odwagę? Kościół wierzy, że duch proroków nie zniknął - opowiadał hierarcha.
Dodał, że każdy może być Eliaszem w swojej rodzinie, w miejscu pracy, w społeczeństwie. Każdy z nas może być kimś, kto wnosi światło. Kto swoim słowem daje nadzieje.
- Prośmy Boga, by uczył nas takiej odwagi, jaką mieli ci, którzy w trudnych czasach nie wyrzekli się prawdy. Modląc się za naszą ojczyznę prośmy, abyśmy nie tylko wspominali, ale także uczyli się z historii. Aby duch Eliasza rozpalał nasze serca. Abyśmy nie pozostawali obojętni na zło i niesprawiedliwość. Byśmy byli ludźmi prawdy, pokoju. Abyśmy byli ludźmi sumienia. Niech Bóg, który prowadzi narody przez dzieje, obdarzy nas mądrością, jednością i siłą Ducha - podsumował abp Józef.