Nie oczekuj efektów

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 28.06.2018 14:35

Dopóki chodzę do kościoła, modlę się, przestrzegam przykazań, żeby coś u Boga zarobić, wiecznie będzie mi za mało.

Nie oczekuj efektów Ks. Wojciech Drab wygłasza konferencję w Sanktuarium MB Dobrej Rady w Sulistrowiczkach Jakub Nowak

Jednym z gości Festiwalu Młodych w Sulistrowiczkach pod hasłem "Nie bój się Ducha" był ks. Wojciech Drab, kapłan diecezji świdnickiej.

- Niby modlimy się, żeby Duch Święty przyszedł, ale z drugiej strony jest w nas takie poczucie, że może lepiej jednak niech się trzyma z daleka, bo jak przyjdzie, to nie wiadomo, co zrobi. Jak przychodzisz Duchu Święty, to najlepiej rób tak, jak oczekujemy, a jeśli masz inne plany, wtedy pojawia się w nas lęk - mówił egzorcysta.

Pytał młodzież, czy jest w stanie tak totalnie zgodzić się na to, co Duch Święty chce z nią zrobić. Tłumaczył także, skąd się bierze nasz strach przed tym, co Bóg właściwie może z nami zrobić.

- Żyjesz po to, żeby być jak Bóg. Jeśli dziś rano się obudziłeś i możesz myśleć o czymkolwiek, to znaczy, że Bóg z ciebie nie zrezygnował i wierzy, że możesz być jak On. Gdyby przestał w to wierzyć, to by cię skasował - oświadczył ks. Drab.

Jak dodał, pierwsza rzecz, jaką mówi nam Bóg, kiedy wstajemy to: wierzę w ciebie.

- Nie istnieje lepsze pragnienie, niż być jak Bóg. Bardzo łatwo dajemy się ograniczać w naszych pragnieniach do czegoś, co wydaje się przeciętne. Uważajcie jednak na to, żeby nie stać się z drugiej strony jak Ewa. Ona chciała być jak Bóg i uwierzyła, że chodzi o to, by nie tylko znać dobro, ale i zło. Bo jeżeli nie możesz czynić zła i doświadczać zła, Bóg cię bardzo ograniczył. A On sam przecież nie ma takiego ograniczenia. Zna dobro i zło. I Ewa w to uwierzyła - wyjaśniał rekolekcjonista.

Zaznaczył, że w tym wszystkim zostało zaszyte bardzo sprytne kłamstwo powtarzane od wieków: być jak Bóg oznacza znać dobro i zło. A zatem Bóg jest zdolny nie tylko do dobra, ale i do zła.

- A jeżeli nerwy Mu puszczą i się zdenerwuje albo po prostu nie będzie mu się chciało? Wszystko więc sprowadza się do lęku przed Bogiem, który bierze się z kolei z fundamentalnego kłamstwa, że Bóg zna zło, wiec może zrobić tobie coś złego - demaskował kapłan.

Dlatego często ludzie w swoim życiu wdrażają mechanizm kontrolowania Boga. Szukają sposobu na Boga, żeby nie zrobił czasem czegoś nieprzewidzialnego. Boją się Jego złości.

- A Jezus przyszedł dać nam wolność. Na tym polega zbawienie. Zaczęły się wakacje, niedawno chodziliście do szkoły. Dlaczego cieszycie się, że jest wolne - mówił ks. Drab.

Podkreślił, że często włącza się nam stara pokusa: skoro nie wolno mi tego robić, to oznacza, że jestem ograniczony. Przecież przykazania Dekalogu zaczynają się od „Nie…”. Czyli Bóg może wszystko, a mnie zabrania.

- Człowiek, kiedy słyszy o owocach, od razu przychodzi mu na myśl słowo „efekty” i bez przerwy ich szuka. Efektów w sobie i wokół siebie. Myślimy tak: Chodzę do Kościoła, modlę się, słucham konferencji, pojadę czasem na rekolekcje i co z tego wyniknie? - przedstawiał  ks. Wojciech.

Przywołał także standardowy "refren" uczniów w czasie lekcji powtarzany jak mantra w prawie każdej szkole.

- Pani od matematyki mówi o liczeniu delty, wyjaśnia funkcję kwadratową, a uczeń w ostatniej ławce od razu mówi: a do czego mi się to w życiu przyda? Jeżeli my nie widzimy efektów, które chcemy, od razu myślimy, że to bez sensu. Dajemy się w życiu nieustannie wpuszczać w ten kanał. Próbujemy robić coś, by osiągnąć efekt, który zakładamy - analizował kapłan.

I tłumaczył na przykładzie, że kiedy organizujemy rekolekcje dla młodzieży, uważamy, że będzie super, gdy przyjedzie 500 osób. Jeśli ostatecznie weźmie udział 200, wtedy sądzimy, że coś poszło nie tak, coś zrobiliśmy źle.

- Św. Paweł nam tłumaczy, że Jezusowi nie chodzi o efekty. Jesteśmy niewolnikami przykazań, dopóki liczymy na efekty. Dopóki pytamy: co ja z tego będę miał? Im bardziej dajemy się zamknąć w pułapkę efektów, tym bardziej ich nie widzimy, czyli przeżywamy nieustanne rozczarowanie - wyjaśniał ks. Drab.

I podał kolejny przykład z życia: każda pensja ma jedną fundamentalną cechę - jest za mała. Dopóki chodzę do pracy jedynie po to, aby tylko zarobić. Dopóki chodzę do Kościoła, modlę się, przestrzegam przykazań, żeby na coś u Boga zarobić, wiecznie będzie mi mało.

- Im bardziej próbujesz zarobić, tym bardziej będzie ci mało. To schemat oparty na wiecznym nienasyceniu. Jeżeli dałeś się w to wpędzić, to już uwierzyłeś, że czegoś ci brakuje - ostrzegał kapłan.

Co się działo podczas Festiwalu Młodych "Nie bój się Ducha"? Czytaj także:

Zobacz galerie zdjęć: