Tej kobiecie nie wypada już śpiewać urodzinowego „Sto lat!”. Porucznik Barbary Sowy, sanitariuszki powstania warszawskiego, nie opuszcza poczucie humoru. Ma też swój prosty przepis na długowieczność.
Wszyscy wiemy, że kobiet o wiek się nie pyta. Chyba że, jak u pani Barbary, jest on powodem do dumy. Wrocławianka 23 czerwca skończyła… jeden wiek, czyli 100 lat. – Mnie już trzeba śpiewać „Dwieście” – rozpoczyna dowcipnie rozmowę, śmiejąc się. Jak się dzisiaj czuje? – Jak na prababcię przystało. Jestem trochę połamana, ale żyję. Myślę, że z jednej strony dobrze jest żyć 100 lat, ponieważ mam zgodną, dobrą rodzinę i przebywam wśród niej, a z drugiej strony człowiek analizuje coraz częściej, co mógł lepiej zrobić w życiu – mówi. Chętnie dzieli się powstańczymi wspomnieniami, choć widać, że wciąż wzbudzają one żywe emocje.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.