Zapisane na później

Pobieranie listy

Na Bogu trzeba zrobić wrażenie?

Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 26. niedzielę w okresie zwykłym przygotował franciszkanin o. Oskar Maciaczyk, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów we Wrocławiu.

o. Oskar Maciaczyk OFM

|

GOSC.PL

dodane 30.09.2023 22:14

Kolejne zdjęcie dodane do portalu społecznościowego. Kolejny krótki filmik wrzucony do internetu. Znowu widzą mnie uśmiechniętego, szczęśliwego, w towarzystwie ciekawych osób. Będzie dużo „lajków”. Będą pozytywne komentarze. Będą twierdzić, że mam fantastyczne życie. Będą może nawet zazdrościć i żałować, że nie mogą sobie tak fajnego życia urządzić. To trwało kilka sekund. Dosłownie pięć sekund.

Transmisja Mszy św. w 26. niedzielę zwykłą

Korzystne tło, spotkani ciekawi ludzie, przypływ euforii i chwila świetnej atmosfery. Wyciągnięta ręka, spojrzenie w obiektyw mojego smartfona, chwila radości, szeroki uśmiech, jeszcze tylko wrzucić do internetu i będą patrzeć na to moje szczęście godzinami, dniami, może ktoś odkopie jeszcze po tygodniach. Jestem szczęśliwy. Mam udane życie. Oni są o tym święcie przekonani, bo przecież w tej rzeczywistości mnie zobaczyli, w rzeczywistości, która dla nich staje się już realem. Więc chciałbym, żeby i dla mnie była realem, bo tam zawsze jestem uśmiechnięty. Zawsze. Tutaj idę dalej, przedzieram się przez skupisko samotności. Nie ma urokliwego błysku „lajków”. Po co się uśmiechać? Do kogo?

W przypowieści, którą słyszymy w liturgii dzisiejszej niedzieli, Pan Jezus pokazuje nam dwa światy. Jednym jest świat ułudy, drugim zaś świat autentycznego życia. Czym kierował się pierwszy syn z przypowieści, kiedy odpowiadając ojcu na zaproszenie do pracy w winnicy mówi: „Idę, panie”, ale słowa nie dotrzymał? Co kierowało drugim synem, który na to samo zaproszenie odpowiedział: „Nie chcę”, lecz potem okazało się, że jednak pracę wykonał? Jezus chwali zachowanie tego drugiego, bo jest zainteresowany konkretem, a nie ułudą czegokolwiek.

Pierwszy syn na pewno zrobił na ojcu dobre wrażenie. Ostatecznie jednak o naszym dalszym życiu nie decydują marzenia albo zrobione na kimś dobre wrażenie, lecz decyzja i jej realizacja. Gdybyśmy chcieli przedstawić przypowieść Jezusa we współczesnych czasach, to może pokazalibyśmy pierwszego syna, jako tego, który „pompuje” w social mediach temat pracy w winnicy, cały czas przypominając innym, jaki to on jest zapracowany. Nawet znalazłaby się winorośl z dojrzałymi owocami, żeby zrobić sobie przy niej zdjęcie. Drugi nie buduje swojego życia w oparciu o tworzenie swojego wizerunku. On po prostu działa. On zaczyna robić to, co trzeba zrobić.

Drugi syn „opamiętał się” – czytamy w Ewangelii. Bardzo ważne zdanie w tej przypowieści. Skoro praca w winnicy, nawiązując do wymowy liturgii poprzedniej niedzieli, oznacza należenie do Chrystusa, a nagrodą tej łączności z Chrystusem jest zbawienie, to jasne jest, że w wyznawaniu wiary same deklaracje nie wystarczą. W perykopie czytanej w poprzednią niedzielę słyszeliśmy, że każdy z robotników otrzymał denara. Niezależnie od tego, o której porze życia człowiek odpowie na zaproszenie do zbawienia, otrzyma jednakową nagrodę.

Zawsze jest czas, żeby się opamiętać. Zauważmy, jaka jest kolejność w przeżywaniu tej tajemnicy. W Ewangelii nie czytamy, że uwierzył i dlatego opamiętał się, lecz opamiętał się, żeby odpowiedzieć na wezwanie. Jaka opinia wśród najbliższych gospodarza i jego synów pozostała po ich jakże różnych deklaracjach. Kogo doceniają, a na kogo spoglądają mniej łaskawym okiem? Co w końcu interesuje ojca? Czyżby PR (public relations)?

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..