Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • Marcin
    23.07.2018 12:25
    Bardzo ciekawy wywiad. Słusznie podkreślił ksiądz biskup, że nie samymy Dziejami Apostolskimi należy żyć.
    doceń 23
  • nika
    23.07.2018 12:31
    Szczęść Boże! Jak to dobrze przeczytać taki wywiad z Księdzem Biskupem, bo na ogół tego nazwiska używa się jako straszaka na charyzmatyków... Jak widać, zupełnie bezpodstawnie...
    doceń 14
  • man
    23.07.2018 13:01
    Bardzo często w tego typu wypowiedziach, a więc w jakimś stopniu przychylnych ruchom charyzmatycznym, pojawia się argument o wydawaniu dobrych owoców w postaci uczestnictwa charyzmatyków w życiu sakramentalnym Kościoła. Dodatkowo przestawiany jest on tak, jakby nie można go było w żadem sposób podważyć. Problem polega jednak w tym, że ruchy charyzmatyczne nie z zewnątrz, ale we wnętrzu duszy szukają uzasadnienia dla swojej wiary, a to jest nic innego jak herezja modernizmu. Immanentyzm duchowy wpływa na postrzeganie sakramentów, a najlepszym tego dowodem, jest sposób rozumienia istoty Mszy Św. po jej "odnowie". Nie charyzmatycy, ale tradycjonaliści odnawiają Kościół.
    doceń 19
    • tempestas
      23.07.2018 15:12
      Charyzmatycy, czy tradycjonaliści - żadna różnica. Jedni i drudzy to tacy katoliccy hipsterzy, dla których ortodoksja jest nazbyt zwyczajna. Choć charyzmatyków jest sporo, a tradycjonaliści to statystyczny margines.
      • man
        23.07.2018 15:53
        Wyjaśnij proszę co autor miał na myśli, pisząc: "ortodoksja jest nazbyt zwyczajna".
        doceń 1
        0
      • tempestas
        23.07.2018 22:10
        Autor miał na myśli, że takie tam zwykłe czytanie Pisma Świętego, katechizmu, praca nad sobą by naprawdę budować swoje życie na zasadach Ewangelii, dbanie o ty by trwać w stanie łaski uświęcającej, przystępowanie do sakramentów, niesienie na co dzień zadanego nam krzyża, jest dla wielu zbyt banalne. Toteż starają się to jakoś udoskonalić, czy to przez dodanie czegoś jak czynią charyzmatycy i przesunięcie się tym samym nieco w stronę zielonoświątkowców, czy to przez odjęcie czegoś co uznaje się za "skażone" i ścisłe przestrzeganie prawa które uznaje się za czyste, a tym samym przesunięcie się w stronę faryzeizmu. Są też i inne możliwości, można zawsze szukać Boga, poprzez uciekanie przed diabłem - tak robią fani zagrożeń duchowych, tworząc rozmaite wariacje neo-gnozy, można również wejść na jedynie słuszną drogę neokatechumenatu. Są to bardzo różne drogi, jednak punk wyjścia pozostaje ten sam - niedocenianie tej wspomnianej zwyczajności.
        doceń 14
        0
      • man
        24.07.2018 10:40
        W tym co napisałeś masz wiele racji i od tego każdy wierzący powinien zaczynać, czy inaczej to powinno być podstawą jego życia. Jednak Wiara Katolicka to nie jest sprawa prywatna, ale sprawa całego Kościoła Świętego. Jeżeli błędy progresistów stają się normą, to wpływa to na cały Kościół i każdego wierzącego oddzielnie. Lex orandi — Lex credendi. Zarzucasz powierzchowność (katolicki hipsteryzm) charyzmatykom i tradycjonalistom i w tym się głęboko mylisz. Głównym błędem hipsteryzmu jest odrzucanie innych przez negatywną ocenę ich powierzchowności. Jednak nie w powierzchowności (ani u charyzmatyków, ani u tradycjonalistów) tkwi istota tego, dlaczego wybierają taki sposób modlitwy.
        doceń 2
        0
      • tempestas
        24.07.2018 11:42
        Przyznaję, że porównanie do hipsterów było złośliwością z mojej strony, wynikającą z osobistej niechęci - przepraszam. Przyznaję również, że progresiści popełniają rażące błędy, jak choćby mylenie ekumenizmu z równorzędnością wszystkich denominacji chrześcijańskich, czy nawet wszystkich religii monoteistycznych i tym podobne. Z drugiej strony są tradycjonaliści, którzy o ile chcą po prostu chodzić sobie na Mszę Świętą Trydencką to niech sobie chodzą, ale jeżeli podważają ustalenia soboru, czy nauczanie biskupów i papieża to posuwają się już zdecydowanie zbyt daleko.
        doceń 4
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        20.12.2018 17:23
        Tylko to porównanie do faryzeizmu chybione straszliwie.
        doceń 0
        0
    • man
      24.07.2018 12:41
      Teraz rozumiem całą Twoją odpowiedź. Ja nie powinienem brać słowa odnowa w cudzysłów. To również była złośliwość - niepotrzebna, a ocena w nie moich kompetencjach.
      • Tomek
        26.07.2018 08:07
        Jestem pod wrażeniem kulturalnej dyskusji która się tu wywiązała.
        Są jeszcze ludzie w internecie!
        doceń 3
        0
  • Lukasz
    23.07.2018 15:46
    Pytanie które się rodzi jak odróżnić "dar radości" od histerycznego wybuchu śmiechu, czy zbiorowej euforii ? Nie jednokrotnie zdaża się ze podczas modlitwy wstawieniczej, doświadcza się radości tak silnej która pociesza człowieka która jest głośnym śmiechem. Podobnie na Mszach z modlitwą o uzdrowienie wspomnianych ewagelizatorów z Azji czy Afryki. Owoce tej radości i głośnego śmiechu to subiektywne odczucie odczucie zbliżenia do Chrystusa.
    • Anonim (konto usunięte)
      20.12.2018 17:26
      Oj, przypuszczam że wątpię. Nie będę pisał dlaczego bo zbyt osobiste. Taka radość raczej zapiera dech i odejmuje mowę.
      doceń 0
  • tomaszL
    23.07.2018 16:40
    W mojej skromnej ocenie wiele osób daje sie oczarować tymi ruchami, wielkimi spektaklami bowiem nie wierzą.
    To jest proste - chcesz sie uwolnić od bagna swych grzechów to idź do spowiedzi, masz problem ze zdrowiem to oprócz lekarza módl się pamiętają przy tym, ze zdrowie wbrew pozorom nie jest dla katolika najważniejsze. Chcesz zobaczyć faktyczny i największy Cud, idź na Mszę Św.
    Chcesz faktycznie mówić językami to sie ich naucz, bo dzięki Bogu to nie jest aż tak trudne.

    Jeżeli jesteś po bierzmowaniu, to już masz wszystko co potrzebne aby być świętym. Wierzysz w to?

    I może faktycznie warto dziś spojrzeć na owoce tych wszystkich nowych ruchów, bo dziś widać po prostu, ze owoców brak. Puste kościoły, upadek małżeństwa, społeczny hedonizm ma sie nijak do tego co miało być owocami nowych ruchów katolickich.

    doceń 17
  • owieczka_
    23.07.2018 18:02
    Mam znajomego psychiatrę, który naukowo zajmuje się hipnozą. Opowiadał mi, że będąc na spotkaniu charyzmatycznym zaobserwował tam mechanizmy zbiorowej hipnozy. Co mnie jednak ostatnio zastanawia to to, czy konferencje wygłaszane przez osoby świeckie są wcześniej sprawdzane pod względem zgodności z nauczaniem Kościoła przez biskupów czy księży? W internecie krąży film, na którym jeden z czołowych polskich charyzmatycznych uzdrowicieli twierdzi, że Jezus zaczął czynić boskie znaki i cuda po Chrzcie w Jordanie, kiedy zstąpił na Niego Duch Święty, tak jakby wcześniej natura boska nie miała do Niego dostępu. Słuchając tych konferencji łapie się na tym jak wiele tam jest magicznego myślenia, ze zdrowym rozsądkiem nie mającego wiele wspólnego. A już całkowity odlot prezentuje wspólnota Bethel Church, która propaguje obrzęd wysysania "łaski" podczas leżenia na nagrobkach. Przedstawiciel tej organizacji był ponoć zapraszony do Polski. Coś tu jest grubo nie w porządku i chyba nie wystarczy przerzucić odpowiedzialności na księży proboszczów. Rozeznawanie tych niepokojących zjawisk należy przede wszystkim do biskupów.
    doceń 24
    • E.
      23.07.2018 23:44
      "Mam znajomego psychiatrę, który naukowo zajmuje się hipnozą. Opowiadał mi, że będąc na spotkaniu charyzmatycznym zaobserwował tam mechanizmy zbiorowej hipnozy" - ostatnio czytałem o hipnozie i mam podobne wrażenie. Że podobne "efekty" można "wywołać" po prostu przez intonację głosu, gesty, bez odwoływania się do treści religijnych - i co ciekawe, na hipnozę podatne są podobno określone typu charakterów. Przy czym, co ciekawe, i po hipnozie, i po spoczynkach ludzie czują się dobrze! Może to po prostu nasza fizjologia, a nie zjawiska z dziedziny duchowości? Co innego oczywiście zjawiska zbiorowych histerii...
      doceń 6
    • Barbara
      24.07.2018 14:30
      Byłam wczoraj na mszy i uwielbieniu Najświetszego Sakramentu; na koniec spotkania księża i wstawiennicy modlili nad każdym z uczestników krótką modlitwą "Chwała Ojcu i Synowi ..." . W kościele nie było cicho. Niektórzy upadali. Hipnoza? Tak szybko? Czemu tylko niektórzy dali się "zahipnotyzować"? ..... nie byłabym tak szybka w ocenie ... Nie należę do osób emocjonalnych i bardzo trzeźwo i sceptycznie przyglądam się takim spotkaniom. Bardzo bliskie mi osoby, małżeństwo tzw. katolików niepraktykujących, rzucających kamieniami na Kościół i wszystko z nim związane znalazło się na takim spotkaniu - bardziej po to, żeby poszydzić i skrytykować. Nie mogli pojąć co się z nimi stało, wrócili odmienieni, zaskoczeni i ... szczęśliwi. Następnego dnia spowiedź, eucharystia, komunia. Potem Pismo Św. znalezione wśród czeluści szafy, różaniec. I nieopisany pokój w sercu. To zdarzyło się kilka lat temu. Obserwuję jak wzrastają w wierze, jak budują swoje życie duchowe, jak naprawiają to co zepsuli przed nawróceniem. Jak wychowują swoje dzieci, modlą się wspólnie, rozwiązują z Bogiem zwyczajne codzienne sprawy. Wiem, jacy byli przedtem. . Wiem, że ich małżeństwo wisiało na włosku. Teraz serce się raduje widząc jak żyją z Bogiem, w Kościele, z sakramentami. Dla mnie to właśnie oni są takim namacalnym i wiarygodnym świadectwem działania Boga. Mam wątpić, że ich powrót to dzieło Boga?
      • owieczka_
        24.07.2018 20:52
        Barbaro, nie o to chodzi, żeby wątpić w działanie Boga, ale rozeznawać i badać "kto zacz" na tego typu spotkaniach, jaki duch za tym stoi. Urząd, a więc biskupi i księża sprawują pieczę nad rozeznawaniem charyzmatów i owoców jakie przynoszą, czy są darami Ducha Świętego. Może tak być, że na części spotkań niektórzy ludzie poddają się czyjejś sugestii i wcale nie wymaga to długiego czasu. I wcale nie musi za tym stać od razu diabeł, ale trudno też nadać temu zjawisku cechy nadprzyrodzone. Trzeba myśleć i tyle. Sama byłam 7 lat temu na rekolekcjach z o. Manjackalem i wiele dobrego z nich wyniosłam, upadłam przy modlitwie jak większość, co prawda żadnych przeżyć doświadczenia bliskości Boga nie odczułam, ale przecież chyba nie o czucie może tu tylko chodzić. Bóg nie jest przecież ograniczony mechanizmami hipnozy. Pamiętam też, że byłam zdziwiona chichotami w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, do dzisiaj nie wiem czy można to uznać za działanie daru Ducha Świętego, ale też miałam z tyłu głowy myśl o tym, że na te rekolekcje wyraził zgodę bp Tomasik i jeżeli on nie ma nic przeciw, to ja tym bardziej.
        doceń 1
        0
  • mee...
    23.07.2018 19:12
    Ta eforia, tarzanie sie po ziemi to nie dziwactwa, a w akcji demony...Ducha Bozego nie da sie przywolac, owszem serce moze zwodzic udajac ducha - do serca ma dostep zly stad ta eforia i rzucanie sie po ziemi. Duch Bozy jest lagodny i przychodzi w najmniej oczekiwanej chwile...to Duch Bozy wybiera czlowieka i chwile przyjscia. A gdy przyjdzie jest sie pewnym, ze to nie za nasze czyny czy nasze pragnienia...bo wowczas czlowiek na nowo sie rodzi.
    • Marti
      23.07.2018 21:26
      Czyżby ? A co z hymnem do Ducha Św. ? Początek brzmi : "O Stworzycielu Duchu przyjdź.... "
      • mee...
        23.07.2018 21:50
        Hymn napisany przez czlowieka, ktory nie doswiadczyl Ducha...Powiedziano; proscie , a otrzymacie. Coz zatem znaczy prosic...wargami prosic nie wystarczy, a sercem prostym nie podstepnym.
        doceń 2
        0
    • nika
      23.07.2018 21:48
      "Ducha Bożego nie da się przywołać" No, nie całkiem tak. "O ileż bardziej Ojciec da Ducha Świętego tym, którzy Go o to proszą" To nie ja. To Pan Jezus. Nie odnoszę się tu do różnych ludzkich, nazbyt emocjonalnych czy nawet nerwicowych reakcji. Piszę tylko o tym, że możemy i mamy prosić o Ducha Świętego. Jezus tak polecił.
      • mee...
        23.07.2018 22:18
        Prosic, a przywolac, to sa dwie rozne rzeczy...gdy przywolujesz zly wchodzi w twe serce i udaje ducha...duch natomiast przychodzi lagodnie w bieli i niespodziewanie. Tak zgoda, Duch przychodzi, bo powiedziano - proscie a otrzymacie. Coz zatem prosic oznacza, wielu prosi ustami, a ducha nie doswiadcza, bo prosic nalezy czystym i niepodstepnym sercem...A serce czyste i niepodstepne bierze sie z przestrzegania Przykazan, dazenia do doskanalosci gdzie kazdy upadek jest powodem bolu i rozpaczy - placzu serca.
        doceń 3
        0
    • Barbara
      24.07.2018 14:40
      Ilekroć widziałam takie upadki nie było w nich nic z "tarzania się po ziemi" jak to określiłeś. Ilekroć rozmawiałam z osobą, która przeżyła coś takiego słyszałam o niezwykle pięknym, trudnym do opisania słowami doświadczeniu Ducha Św. Uważasz, że takie osoby się mylą?
      • tomaszl
        25.07.2018 06:18
        Zawsze warto sobie postawić pytanie na jakiej przesłance uważają że doświadczyły Ducha św.
        doceń 2
        0
      • Barbara
        25.07.2018 15:03
        Tomaszu, bo doznały niezwykłego pokoju w sercu, miłości i szczęścia, którego nie sposób wyrazić słowami. Te osoby za każdym razem mówiły, że dotknął ich Bóg. Były o tym przekonane. Ktoś może powiedzieć - nie, to myło zwodzenie, to nie był Bóg. Czy w czasie modlitwy, w czasie wołania do Boga człowiek może doświadczyć Złego pod postacią pokoju i szczęścia ???
        doceń 1
        0
      • tempestas
        25.07.2018 16:09
        Nie złego, a autosugestii. Jej siła bywa olbrzymia.
        doceń 2
        0
      • tomaszl
        25.07.2018 16:14
        To są tylko subiektywne odczucia, pewnie bardzo powiązane z tym, czego chciały doświadczyć, bo pewnie były przykłady, świadectwa, czy może wcześniej o tym słyszały.
        Takie zjawisko jak hipnoza, autosugestia, swoisty trans, wzbudzenie oczekiwań doświadczenia czegoś niezwykłego równie dobrze może wytłumaczyć to co przeżyły. Zresztą ludzki rozum łatwo daje sie oszukać....

        I rodzi się pytanie, czy przyjmując taką "codzienną" Komunię św. też tego samego doświadcza? Bo tutaj mamy zawsze pewność obecności Boga. Pewnie nie, bo gdyby doświadczali, to żadne inne doświadczenia nie byłyby potrzebne.


        ps. widziałem ludzi mdlejących przy Komunii św, albo przy błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem.
        doceń 3
        0
      • Barbara
        25.07.2018 17:11
        Autosugestia? Małżeństwo, bardzo mi bliskie, nie widziało wcześniej spoczynków. Będąc pierwszy raz na spotkaniu nie mieli pojęcia co się dzieje z niektórymi podczas modlitw ( nawet biegli na pomoc, bo myśleli, że to zasłabnięcie). Kiedy sami podeszli do modlitw doświadczyli spoczynku. Wiem to wszystko ze szczegółami, bo byłam tego świadkiem, a później bardzo szczegółowo omawialiśmy te sytuacje. Nie ma mowy o autosugestii, kiedy człowiek styka się z czymś nowym i nieznanym.
        doceń 2
        0
      • owieczka_
        25.07.2018 20:33
        Barbaro, czy na podstawie tego jednego doświadczenia uważasz, że wszystkie spoczynki to działanie Boga?
        doceń 3
        0
      • tempestas
        25.07.2018 21:19
        @Barbara: Nie zrozum mnie źle ja nie twierdzą, że to nie było działanie Ducha Świętego (przy okazji nie pisze się "Duch Św.", ale "Duch Święty" (bez skrótów) bo w tym wypadku to nie przymiotnik, a imię jak "Bóg Ojciec"), ale z natury jestem sceptykiem. Jak udało mi się zrobić coś dobrego (choć nie miałem ochoty), albo nie zrobić czegoś złego (choć bardzo chciałem) to wiem że Duch Święty zadziałał - to jest konkret. A ocena natury tych upadków i tym podobnych zjawisk jest bardzo subiektywna. Poza tym nie widzę w tym jakiejś konkretnej korzyści. Nie potępiam, ale pozostaję sceptyczny - umysł bardzo łatwo oszukać.
        doceń 3
        0
  • Moria
    23.07.2018 20:57
    Moria
    Ponieważ skasowano mój komentarz - piszę jeszcze raz. Ks bp Andrzej Siemieniewski: "W latach 70. powstał sześciotomowy zbiór dokumentów zwanych "Dokumentami z Malines", napisany przez teologów pod przewodnictwem belgijskiego kardynała Leona Suenensa, mianowanego opiekunem Odnowy w Duchu Świętym przez papieża Pawła VI. Jeden z nich traktuje konkretnie o spoczynku w Duchu Świętym. Dokument zaleca ostrożność w posługiwaniu się tą nazwą i ostrożność w rozeznawaniu. Myślę, że byłoby dobrze, gdyby członkowie wspólnot Odnowy w Duchu Świętym, a zwłaszcza odpowiedzialni za nią kapłani, częściej wracali do tych dokumentów, bo mam wrażenie, że zostały one zapomniane." Cytuję zatem podsumowanie o tzw. spoczynku w Duchu Świętym dokumentów zwanych "Dokumentami z Malines": „Z duszpasterskiego punktu widzenia proponujemy:
    - by zawsze unikano określenia «spoczynek w Duchu», gdyż pobudza to
    ludzi do sądzenia, że na pewno lub prawdopodobnie pochodzi to od Boga.
    Lepiej przyjąć neutralne określenie «upadek», zaproponowane przez wiel.
    Johna Richardsa. Pozostaje ono na płaszczyźnie deskryptywnej, zaprasza do
    bardziej obiektywnego osądu i do rozeznania nie przesądzającego przyczyny
    upadku;
    - odradzamy tworzenie okoliczności, w których zjawisko mogłoby się
    pojawić;
    - nie zapraszamy duchownych, których modlitwa lub nauczanie są zwią­
    zane z tym zjawiskiem;
    - mówiąc o «upadku w Duchu», przyjmujemy zawsze postawę negatywną,
    pozostając jednocześnie otwarci na możliwość, że w niektórych, bardzo
    rzadkich przypadkach, będzie to łaska Boża.
    W żaden sposób nie zachęcamy wiernych do starania się o ten upadek
    jako o łaskę od Boga, gdyż wystawia ich to na ryzyko upadków spowodowanych
    przez nich samych [...]” L. Suenens"Spoczynek w Duchu, kontrowersyjne zjawisko" III, 4
    doceń 20
  • Gość marek
    23.07.2018 21:06
    "Spoczynki są więc rzeczywiście czymś nowym.
    (...)
    Dokument zaleca ostrożność w posługiwaniu się tą nazwą i ostrożność w rozeznawaniu. " Chciałbym zwrócić uwagę na te słowa , ale już przed chwilą pojawił się świetny komentarz Moria, sięgający do źródeł. Tylko jedna uwaga, że Kościół przestrzegał zawsze przed rzeczami wątpliwymi, a dotyczącymi spraw duchowych. Św, Jan od Krzyża odradza w ogóle staranie się o nadzwyczajne zjawiska, gdyż same te zjawiska mogą człowieka przywiązać do nich samych, a wtedy diabeł chętnie udzieli podobnych doświadczeń, aby w końcu doprowadzić duszę ludzką do zguby (Droga na Górę Karmel, Księga 2, Rozdział 11, dostępne tu: http://www.pistis.pl/biblioteka/jan-od-krzyza.pdf).
    doceń 15
  • mee...
    23.07.2018 21:41
    Coz znaczy sie; na nowo narodzic, nie znaczy to, od razu stac sie w pelni dojrzalym, a znaczy ciagle wzrastac...i gdyby nie smierc ciala, temu wzrastaniu nie bylo by konca.
    doceń 0
  • katolik
    23.07.2018 21:47
    > W latach 70. powstał sześciotomowy zbiór dokumentów ... napisany przez teologów pod przewodnictwem belgijskiego kardynała Leona Suenensa ... dobrze, gdyby członkowie wspólnot Odnowy w Duchu Świętym, a zwłaszcza odpowiedzialni za nią kapłani, częściej wracali do tych dokumentów

    Trzeba powiedzieć, że poglądy Suenesa przed SW2 zostały przez Kościół potępione. T J23 potem mimo tego włączył Suenesa do prac soboru. Zresztą to on był głównym orędownikiem implantowania protestanckiego pentekostalizmu na łono Kościoła, także z jego dokumentami trzeba być ostrożnym, bo jest sędzią we własnej sprawie. Sam Suenes nazwał, zresztą bardzo słusznie, SW2 rewolucją w Kościele. Dzisiaj niestety obserwujemy straszliwe skutki tej rewolucji.

    Do oceny tzw. ruchów charyzmatycznych powinna służyć autentyczna, przedsoborowa nauka Kościoła. Sama pentekostalna koncepcja zesłania Ducha Świętego jest z gruntu bledną, bo Duch Święty nie zstąpił na wszystkich, ale tylko na Apostołów i Matkę Najświętszą. I w ten sposób powstał Kościół, a nie poprzez jakieś powszechne nawiedzenie, które każdy może po swojemu interpretować.
    • tempestas
      23.07.2018 22:15
      "Trzeba powiedzieć, że poglądy Suenesa przed SW2 zostały przez Kościół potępione." a czy można poprosić o źródło?
      doceń 2
    • tempestas
      23.07.2018 22:17
      Acha ,no i jeszcze to : "Do oceny tzw. ruchów charyzmatycznych powinna służyć autentyczna, przedsoborowa nauka Kościoła." Czy uważa Pan posoborowe nauczanie za nieautentyczne?
      doceń 6
    • E.
      23.07.2018 23:47
      "Przesoborowe" nauczanie? Ale z którego wieku? XIX? XIV? V? Doktryna katolicka się rozwija i nie jest monolitem, który rzekomo zburzył SWII. Co nie oznacza oczywiście, że należy entuzjastycznie mylić zbiorowe odruchy z Zesłaniem Ducha.
      doceń 3
    • tomaszl
      24.07.2018 08:49
      @Katolik - ile masz lat? Jak mniej niż 70 to raczej nie wiesz jak było przed SVII, a swoje przypuszczenia opierasz na zapewne wybranej lekturze. Poczytaj więc słowa krytyki wobec Kościoła, szczególnie te pomiędzy II WŚ a SVII.
      Nauka Kościoła ta przedsoborowa i ta posoborowa jest równie autentyczna i równie krytykowana.
      • abcdef
        25.07.2018 08:33
        Nauczanie soboru watykańskiego II nie ma rangi doktrynalnej. Można je zawsze podważyć jeśli jest sprzeczne z poprzednim nauczaniem Kościoła. A jest sprzeczne w wielu zakresach. Nie trzeba mieć 70 lat, żeby to wiedzieć. Jest mnóstwo literatury na ten temat. Trzeba chcieć się zapoznać.
        doceń 3
        0
      • tempestas
        25.07.2018 13:04
        Rozróżnienie na sobory doktrynalne i sobór pastoralny (SVII) to wymysł niektórych frakcji tradycjonalistycznych, Kościół nie zna takiego rozgraniczenia. Co do tego "A jest sprzeczne w wielu zakresach" to też tylko w opinii co poniektórych, bo przytłaczająca większość katolików w tym duchownych nie widzi tej sprzeczności.
        doceń 1
        0
      • Tomaszl
        25.07.2018 14:22
        Owszem jest dużo literatury, także tej krytycznej wobec SVII. Nie to jest problemem. Problemem jest brak logiki, bowiem gdyby przez SVII było wszystko cacy i była naprawdę w pełni zrozumiała nauka Kościoła, to nie byłoby potrzeby zwoływania SVII.
        Co więcej, gdyby nawet SVII zwołano, to reformy tam zaproponowane by przecież nie przeszły, bo zdecydowana większość katolików by je odrzuciła.
        Oczywiście zaraz pojawia sie spiskowe teorie, ale jak zwykle mają mało wspólnego z logiką.


        Warto czytać, ale warto zawsze zastanowić się nad logiką treści i zdać sobie pytanie dlaczego pojawił sie SVII i w jak wielkim kryzysie był Kościół przed SVII.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        20.12.2018 17:38
        Z Soborem Watykańskim II nigdy nie było problemu szczególnego. To raczej interpretacja na zasadzie: nie litera Soboru się liczy ale jego duch. W moim tłumaczeniu na nasze: wy dajecie paznokieć, to my bierzemy całe ramię.
        doceń 0
        0
  • katolik
    23.07.2018 21:48
    Jeśli chodzi o rozeznawanie, to dzisiaj proboszczowie nie mają do niego wiedzy teologicznej. A prawda jest taka, że księża się po prostu boją "charyzmatyków" i nie interweniują nawet jeśli dochodzi do oczywistych i karygodnych nadużyć. Sam byłem parokrotnie tego świadkiem próbując księżom zwracać uwagę na nadużycia w liturgii, w głoszonej doktrynie, w podejściu do sakramentów, czy zwykłym oszukiwaniu ludzi i bazowaniu na ich naiwności. Moje uwagi nie spowodowały odpowiedniego działania, nawet jeśli ksiądz się zgadał, że jest problem, bo księża się bali "charyzmatyków".

    Jeśli chodzi o wspomnianych "rekolekcjonistów", Bashaborę i Manjackl'a to są wobec nich bardzo konkretne i udokumentowane zarzuty. Także rozmowa z nimi jest niemiarodajna. Myślę, że ksiądz biskup lepiej by zrobił zapoznając się z zarzutami, np. że ks. Manjackal "rozgrzesza" dusze czyśćcowe - co to w ogóle za teologia? Albo wątpliwe "uzdrowienia" o. Bashabory.



    • Rydzo
      24.07.2018 11:24
      "Jeśli chodzi o wspomnianych "rekolekcjonistów", Bashaborę i Manjackl'a to są wobec nich bardzo konkretne i udokumentowane zarzuty. Także rozmowa z nimi jest niemiarodajna. Myślę, że ksiądz biskup lepiej by zrobił zapoznając się z zarzutami, np. że ks. Manjackal "rozgrzesza" dusze czyśćcowe - co to w ogóle za teologia? Albo wątpliwe "uzdrowienia" o. Bashabory."

      Katoliku może możesz przedstawić te zarzuty dokładniej, a nie rzucasz oskarżenia i już. Osobiście nie zauważyłem jakichś nieprawidłowości w nauczaniu jednego czy drugiego rekolekcjonisty. A uczestniczyłem w rekolekcjach obu ojców.
      Za to zauważyłem jedną rzecz, że obok charyzmatów nadzwyczajnych (jak np. dar języków) było widać przede wszystkim umiłowanie do Eucharystii. Obaj zachęcali do jak najczęstszego uczestnictwa w Eucharystii. Obaj zapraszali do adoracji Najświętszego Sakramentu (zresztą na jednych i drugich rekolekcjach w kaplicy obok sali, gdzie były konferencje, był non stop wystawiony Najświętszy Sakrament).
      Nie twierdzę, że w ruchach charyzmatycznych nie zdarzają się nadużycia, czy błędy. Zdarzają się, tak jak zdarzają się w innych ruchach kościelnych. I dlatego, tak jak powiedział ks. biskup wszystko trzeba badać i rozeznawać.
      • Bartos
        26.07.2018 14:46
        To może ja to zrobię :) "Rozgrzeszanie" dusz czyśćcowych pojawia się dwukrotnie w książce ks. Manjackala "Widziałem wieczność" (która jest opisem jego rzekomej wizji zaświatów). Mniej więcej (nie mam przed sobą książki, piszę z telefonu, więc nie podrzucę dokładnego cytatu, w każdym razie książka jest też w internecie) wygląda to tak, że jakieś dusze wołają do niego, by pamiętał o nich w czasie Mszy, on ich (z tego co pamiętam) poucza o "przyjęciu Chrystusa jako Pana i Zbawiciela", a na końcu ich "rozgrzesza". Szemrane to.
        doceń 1
        0
    • Anna Panna
      24.07.2018 20:50
      Ja też się boję "charyzmatyków". Jak OGNIA.
      • Barbara
        25.07.2018 07:33
        ANNA PANNA, dlaczego? Wielokrotnie tu, na forum pisałaś w ten sposób. Czy miałaś negatywne doświadczenie bycia na takich spotkaniach ? Dlaczego piszesz >jak ognia< ?
        doceń 0
        0
  • Teresa
    23.07.2018 22:44
    Tu można poczytać jedno:

    http://wspolnota-droga.pl/pdf/odpowiedz_bp_Andrzej.pdf

    ... a ostatnimi czasy czyta się zupełnie co innego! Czytając wcześniejsze wypowiedzi bp Siemieniewskiego odnośnie różnych wspólnot katolickich, to były one zupełnie inne.
    doceń 4
  • Elka
    24.07.2018 07:36
    Katolik. A nie czytałes ze kilka tysięcy słyszało w swoim języku gdy Apostołowie przemawiali?
    • TOMASZL
      24.07.2018 08:44
      Kluczowe jest ze słyszeli w swoich językach. A w jakim konkretnie języku mówią ci, co uważają ze otrzymali dar języków. no i kto ich mowę zrozumiał?
      doceń 5
    • restday
      24.07.2018 11:43
      Właśnie, kilka tysięcy słyszało Ewangelię w swoim języku. Dzisiejsze bałbotanie nie ma z tym nic wspólnego i jest to wręcz przedrzeźnianie daru języków. Jest na YT film, w którym Marcin Zieliński wykrzykuje wielokrotnie jedno słowo w nieznanym języku. Zadałam sobie trud sprawdzenia. To słowo w jęz.tureckim oznacza ochronę. Czyjej ochrony wzywa w ten sposób M.Zieliński, wolę nie dociekać. Na pewno nie tak wygląda modlitwa katolicka i nie tak modlili się mistycy.
      doceń 8
    • k
      24.07.2018 13:04
      Zwracasz uwagę na sprawę absolutnie fundamentalną i bardzo trafnie to ujmujesz:

      Apostołowie pod natchnieniem Ducha Świętego przemawiali w różnych językach, a ludzie pod natchnieniem Ducha Świętego słuchali, co im było mówione. To jest esencja Magisterium Chrystusowego Kościoła: Kościół Apostolski ma misję nauczania wszystkich narodów, a ludzie ze wszystkich narodów mają obowiązek słuchania.

      A nie po protestancku i na odwrót: apostołowie słuchają, a każdy w tłumie bełkocze pod "natchnieniem" i po swojemu tworząc jakąś nieludzką kakofonię. Zresztą pewnie wiesz, że odłamów protestantyzmu są dziesiątki tysięcy, a każdy z nich ewoluuje zgodnie z życzeniami liderów.
      doceń 6
  • k
    24.07.2018 09:38
    Ks. biskup Siemieniewski miał odwagę piętnować nadużycia w ruchu "odnowy". Przytoczę fragmenty jego oficjalnego listu z 18 października 2012 dostępnego w sieci:

    Pierwszą przesłanką do oceny każdej modlitewnej praktyki jest jej zakorzenienie w Objawieniu Bożym, a więc w Biblii i w Tradycji Kościoła. Czy w Biblii znajdziemy choć jeden przykład, aby ktoś modląc się zwracał się do swojego Stwórcy wyznając, że wybacza Bogu? Nie, takiego przykładu nie ma. Czy jest chociaż jeden przykład, aby jakiś święty, jakiś doktor Kościoła, jakiś papież lub bohater wiary z historii Kościoła tak się modlił? Nie, takiego przykładu też nie ma ani jednego. Modlitwa wybaczenia Bogu jest więc absolutną nowością w historii chrześcijaństwa: czegoś takiego nigdy nie było, jest to coś absolutnie nowego. Ten fakt powinien wzbudzić naszą ostrożność, gdyż chrześcijaństwo polega na kontynuacji Tradycji pozostawionej przez Pana Jezusa oraz Jego Apostołów i rozwijanej pod natchnieniem Duch Świętego w Kościele. Jeśli coś jest zupełną nowością, nigdy wcześniej niespotykaną – musimy zastanowić się, czy nie jest to „kult według własnego pomysłu” (Kol 2,23), przed którym przestrzega nas Pismo święte.

    paradygmat apostolski a paradygmat New Age-owski
    Paradygmat apostolski mówi: „Poznacie Prawdę i Prawda was wyzwoli”. Paradygmat New Age mówi: „Cóż to jest prawda? Jeśli coś ci pomaga, to jest to prawdą, niezależnie od tego, czy wyraża poprawną naukę Ewangelii, czy nie!” Paradygmat New Age’owski ujęty jest w watykańskim dokumencie Jezus Chrystus dawca wody żywej tak: „Zasadniczą kwestią jest znalezienie swojej własnej prawdy zgodnej z dobrym samopoczuciem: ocena religii jest zależna od czyichś uczuć i doświadczeń”.

    2. „MODLITWA POKOLENIOWA”
    Często przez modlitwę pokoleniową rozumie się następującą praktykę: ustala się genealogię osoby, nad którą mamy się modlić, na kilka lub kilkanaście pokoleń wstecz. Następnie stara się ustalić ewentualne grzechy popełnione przez dziadka, pradziadka lub pra-pra-prababcię. I te właśnie grzechy miałyby spowodować demoniczne spętania i zniewolenia, którym podlegają osoby, za które dziś się modlimy. Dlatego, uczą zwolennicy tak rozumianej modlitwy pokoleniowej, osoby te potrzebują modlitwy o uwolnienie a nawet egzorcyzmu.

    c. nie zaprzeczać mocy sakramentu chrztu
    Katechizm Kościoła katolickiego wyraża tę dogmatyczną prawdę:
    „Chrzest nie tylko oczyszcza ze wszystkich grzechów, lecz także czyni neofitę «nowym stworzeniem» (2 Kor 5, 17), przybranym synem Bożym, który stał się «uczestnikiem Boskiej natury» (2 P 1, 4), członkiem Chrystusa, a z Nim «współdziedzicem» (Rz 8, 17), świątynią Ducha Świętego” (KKK 1265).
    „Chrzest odpuszcza wszystkie grzechy, grzech pierworodny i wszystkie grzechy osobiste, a także wszelkie kary za grzech. W tych, którzy zostali odrodzeni, nie pozostaje więc nic, co mogłoby przeszkodzić im w wejściu do Królestwa Bożego, ani grzech Adama, ani grzech osobisty, ani skutki grzechu, wśród których najcięższym jest oddzielenie od Boga” (KKK 1263).
    doceń 13
  • Gosc
    24.07.2018 13:19
    W tzw. mediach katolickich pisze się ostatnio o wspólnotach charyzmatycznych więcej złego niż dobrego. Skutkiem w praktyce jest potem, że wspólnoty te przeżywają ogromne cierpienia ze strony ich lokalnych biskupów. Pytanie, czy ta cała krytyka odzwierciedla fakty na temat tych wspólnot czy zwyczajne diabelskie "czepianie się" krytyków. Dzięki kilku znanym charyzmatykom nawróciło się więcej ludzi niż dzięki gromadzie znanych krytyków. To że są epizody przegięć, nie neguje ogromnego dobra, które na skutek przeakcentowania dyskusji jest tłamszone.
    doceń 17
    • Anonim (konto usunięte)
      20.12.2018 17:19
      Nie wszystko złoto co się świeci. Tak już jest.
      doceń 0
  • St. Joseph ora pro nobis
    12.10.2018 10:28
    Naprawdę św. Jan od Krzyża i św. Teresa na dzisiejsze czasy koniecznie potrzebni. Warto by każdy a szczególnie łowcy wrażeń poczytali Z "Drogi na Górę Karmel"
    Nigdy zatem nie powinna dusza ośmielać się pragnąć i dopuszczać do siebie tych objawień, choćby nawet były, jak mówię, od Boga. Gdyby bowiem pragnęła je przyjmować, spadnie na nią sześć przykrych następstw.

    Pierwsze: pomniejszy swoją wiarę, doświadczenie bowiem zmysłowe bardzo osłabia wiarę, ponieważ wiara, jak mówiliśmy, przekracza wszelkie odczucie zmysłowe. Nie zamykając oczu na te wszystkie rzeczy zmysłowe, pozbawia się środka zjednoczenia z Bogiem.

    Drugie: objawienia te nie odrzucone są przeszkodą dla ducha, bo na nich zatrzymuje się dusza (12) i duch nie może wzlecieć do tego, co jest niewidzialne. To właśnie była jedna z przyczyn, dla których Zbawiciel powiedział uczniom, iż lepiej jest, by On odszedł od nich, bo inaczej nie przyjdzie Duch Święty (J 16, 7). Dlatego również Marię Magdalenę, która po Zmartwychwstaniu przypadła do Jego stóp, oddalił, by umocniła się w wierze (J 20, 17).

    Trzecie: dusza, zatrzymując się na posiadaniu tych objawień, nie dąży do prawdziwego wyrzeczenia i ogołocenia ducha.

    Czwarte: traci wewnętrzny skutek i ducha tych objawień, albowiem zwraca oczy na to, co w nich zmysłowe, a co stanowi wartość podrzędną. Dlatego nie otrzymuje już tak obficie ducha, którego one sprawiają, ten bowiem udziela się i zachowuje dzięki wyrzeczeniu się wszystkiego co odczuwalne i bardzo różne od czystej duchowości.

    Piąte: traci łaski Boże, gdyż je sobie przywłaszcza i nie korzysta z nich należycie. Przywłaszczać je zaś sobie i nie korzystać z nich, to znaczy pragnąć ich, uważać je za swoje. A przecież Bóg nie daje ich duszy na własność, dusza nie powinna zapominać, że są one własnością Boga.

    Szóste: pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo naśladować i przedstawić je duszy jako dobre. Mówi bowiem Apostoł, (s.219) że diabeł może się przemienić w anioła światłości (2 Kor 11, 14). Za łaską Bożą będziemy jeszcze mówili o tym przedmiocie w trzeciej księdze, w rozdziale o łakomstwie duchowym.

    Jest przeto zawsze rzeczą stosowną, by dusza odrzucała te zjawiska z zamkniętymi oczami, od kogokolwiek by pochodziły.
    Jeżeli tego nie uczyni, da miejsce zjawom diabelskim i taką moc szatanowi, że nie tylko jedne zjawy będzie przyjmować za drugie, lecz tym sposobem mnożyć się będą te od złego ducha, a ustawać te od Boga i dojdzie do tego, że pozostaną same diabelskie.

    Doświadczyło tego wiele dusz nieostrożnych i nieroztropnych, które do tego stopnia się czuły bezpieczne przyjmując te rzeczy, że wiele spośród nich musiało wielkiego użyć trudu, by wrócić do Boga przez czystą wiarę.
    A niemało było takich, które nie mogły wcale wrócić, gdyż szatan już je zbyt usidlił. Przeto pożytecznie jest zamykać się i bronić przed nimi wszystkimi. Odrzucając bowiem złe, unika się błędów diabelskich, a odrzucając dobre, unika się przeszkody w wierze i duch zbiera z nich owoce. Jeśli wówczas, kiedy dusza je przyjmuje, Bóg je odbiera (ponieważ zagarnia je na własność, nie wykorzystując ich odpowiednio), a szatan wprowadza i pomnaża swoje, znajdując dla nich miejsce i okazję – to przeciwnie, gdy dusza wyrzeka się ich i jest im przeciwna, zły duch zaczyna ustępować, widząc, że nie sprawia szkody, Bóg zaś zwiększa i pomnaża łaski w tej pokornej i ogołoconej duszy, stawiając ją nad wieloma, jak owego sługę, który był wierny w małym (Mt 25, 21).
    • Karmelofanka
      23.04.2019 14:48
      Do St. Joseph ora pro nobis. To, co cytujesz, dotyczy objawień, czyli tzw. widzeń zmysłowych, widzianych oczami ciała jak w Fatimie czy u św. Faustyny (dla odróżnienia od 2 innych typów widzeń:wyobrażeniowych i umysłowych). Niektórzy je otrzymują, ale nie powinno się ich poszukiwać ani pragnąć. To się ma nijak do dyskusji o ruchach charyzmatycznych, bo tam się nie promuje poszukiwania objawień.
      doceń 12
  • St. Joseph ora pro nobis
    12.10.2018 10:30
    Św. Jan od Krzyża pomoże nam wszystkim.Droga na Górę Karmel :
    Nigdy zatem nie powinna dusza ośmielać się pragnąć i dopuszczać do siebie tych objawień, choćby nawet były, jak mówię, od Boga. Gdyby bowiem pragnęła je przyjmować, spadnie na nią sześć przykrych następstw.

    Pierwsze: pomniejszy swoją wiarę, doświadczenie bowiem zmysłowe bardzo osłabia wiarę, ponieważ wiara, jak mówiliśmy, przekracza wszelkie odczucie zmysłowe. Nie zamykając oczu na te wszystkie rzeczy zmysłowe, pozbawia się środka zjednoczenia z Bogiem.

    Drugie: objawienia te nie odrzucone są przeszkodą dla ducha, bo na nich zatrzymuje się dusza (12) i duch nie może wzlecieć do tego, co jest niewidzialne. To właśnie była jedna z przyczyn, dla których Zbawiciel powiedział uczniom, iż lepiej jest, by On odszedł od nich, bo inaczej nie przyjdzie Duch Święty (J 16, 7). Dlatego również Marię Magdalenę, która po Zmartwychwstaniu przypadła do Jego stóp, oddalił, by umocniła się w wierze (J 20, 17).

    Trzecie: dusza, zatrzymując się na posiadaniu tych objawień, nie dąży do prawdziwego wyrzeczenia i ogołocenia ducha.

    Czwarte: traci wewnętrzny skutek i ducha tych objawień, albowiem zwraca oczy na to, co w nich zmysłowe, a co stanowi wartość podrzędną. Dlatego nie otrzymuje już tak obficie ducha, którego one sprawiają, ten bowiem udziela się i zachowuje dzięki wyrzeczeniu się wszystkiego co odczuwalne i bardzo różne od czystej duchowości.

    Piąte: traci łaski Boże, gdyż je sobie przywłaszcza i nie korzysta z nich należycie. Przywłaszczać je zaś sobie i nie korzystać z nich, to znaczy pragnąć ich, uważać je za swoje. A przecież Bóg nie daje ich duszy na własność, dusza nie powinna zapominać, że są one własnością Boga.

    Szóste: pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo naśladować i przedstawić je duszy jako dobre. Mówi bowiem Apostoł, (s.219) że diabeł może się przemienić w anioła światłości (2 Kor 11, 14). Za łaską Bożą będziemy jeszcze mówili o tym przedmiocie w trzeciej księdze, w rozdziale o łakomstwie duchowym.

    Jest przeto zawsze rzeczą stosowną, by dusza odrzucała te zjawiska z zamkniętymi oczami, od kogokolwiek by pochodziły.
    Jeżeli tego nie uczyni, da miejsce zjawom diabelskim i taką moc szatanowi, że nie tylko jedne zjawy będzie przyjmować za drugie, lecz tym sposobem mnożyć się będą te od złego ducha, a ustawać te od Boga i dojdzie do tego, że pozostaną same diabelskie.

    Doświadczyło tego wiele dusz nieostrożnych i nieroztropnych, które do tego stopnia się czuły bezpieczne przyjmując te rzeczy, że wiele spośród nich musiało wielkiego użyć trudu, by wrócić do Boga przez czystą wiarę.
    A niemało było takich, które nie mogły wcale wrócić, gdyż szatan już je zbyt usidlił. Przeto pożytecznie jest zamykać się i bronić przed nimi wszystkimi. Odrzucając bowiem złe, unika się błędów diabelskich, a odrzucając dobre, unika się przeszkody w wierze i duch zbiera z nich owoce. Jeśli wówczas, kiedy dusza je przyjmuje, Bóg je odbiera (ponieważ zagarnia je na własność, nie wykorzystując ich odpowiednio), a szatan wprowadza i pomnaża swoje, znajdując dla nich miejsce i okazję – to przeciwnie, gdy dusza wyrzeka się ich i jest im przeciwna, zły duch zaczyna ustępować, widząc, że nie sprawia szkody, Bóg zaś zwiększa i pomnaża łaski w tej pokornej i ogołoconej duszy, stawiając ją nad wieloma, jak owego sługę, który był wierny w małym (Mt 25, 21).
    doceń 4
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy