Tyle już razy słyszałem, że Kościół w Polsce nie ma wiele wspólnego z Kościołem papieża Franciszka. Ten nasz nad Wisłą ma być smutny i ponury, wszędzie węszący wroga, rzucający na grzeszników gromy, z zaciśniętymi pięściami.
Idę o zakład, że Trzej Mędrcy, którzy zjawili się w Betlejem, byliby zdecydowanymi przeciwnikami filozofii gender, gdyby dotrwali do naszych czasów.
Wreszcie dotarło do mnie coś, co powinno być dla mnie jasne od dawna.
Pomysł nowej partii Jarosława Gowina, by rodzice mieli tyle głosów wyborczych, ile mają dzieci, nie ma szans na powodzenie. I to wcale nie z powodu niekonstytucyjności tego rozwiązania.
Chciałbym delikatnie przestrzec panią Magdalenę Środę, że jeżeli nie zreflektuje się w porę, to któregoś dnia może się obudzić w Kościele jako wierna uczennica Jezusa.
Dzisiaj mam apel do rodziców, by się obudzili.
Dlaczego tak łatwo można obrażać nas, katolików, i wszystko, co dla nas cenne?
Według obecnego stanu wiedzy aż dziewięćdziesiąt procent masy i energii wszechświata nie jest znane. Wiadomo, że powinny gdzieś być, ale na razie uczonym nie udało się ich w żaden sposób odnaleźć, i tym samym potwierdzić istnienia ciemnej materii, jak nazwano nieuchwytną ciągle masę.
To jest najmniej widowiskowa katastrofa. Świat się wali, a nikt specjalnie nie krzyczy. Bo ta katastrofa jest słabo widoczna i przez to taka groźna.
Znana jest odpowiedź Winstona Churchilla, który zapytany u schyłku swego życia o receptę na długowieczność – a przypomnijmy, że dożył prawie dziewięćdziesiątki – stwierdził, że przede wszystkim nie należy uprawiać żadnego sportu.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.