To, co najważniejsze, jest albo niewidoczne, albo słabo widoczne, a jeżeli nawet widoczne, to traktowane bywa mało poważnie. Taki już jest charakter naszej kultury, że sprawy duszy spycha się na margines.
Istnieje szeroko rozpowszechniony pogląd, że na tym świecie dwie rzeczy są pewne i nieodwołalne – śmierć i podatki.
Ale nam się wydarzyło, żeby zacytować klasyka, czyli bł. Jana Pawła II.
W drugiej połowie lipca brazylijskie Rio de Janeiro stało się najmłodszym miastem świata.
I tylko żal Kościoła, szczególnie parafian z Jasienicy w diecezji warszawsko-praskiej. Na wydarzenia w podwarszawskiej parafii nie można patrzeć bez bólu.
Aktywność Franciszka w ostatnim tygodniu zasługuje na szczególną uwagę. Zatwierdził cud za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II (więcej na ss. 30–31).
Wtej sprawie inspirujące może być w zasadzie tylko jedno pytanie. Dlaczego?
Kiedy kilka tygodni temu pisaliśmy o chadecji, na okładce „Gościa (nr 20 z 19 maja) umieściliśmy kruszący się mur. Przesłanie było jasne – chrześcijańska demokracja w Europie jest w stanie rozpadu.
Nasz Kościół trochę przypomina piorunochron. Podczas każdej burzy przyciąga wszystkie pioruny. Jeżeli z nieba lecą gromy, można być pewnym, że trafią w Kościół.
Wreszcie – tak najkrócej można podsumować książkę ks. Dariusza Walencika o tym, co Kościołowi po 1945 r. komunistyczne państwo zabrało i co starano się mu zwrócić po 1989 r.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.