Nie ten kaznodzieja gorszy, któremu poskąpiła Opatrzność daru pięknej wymowy, lecz raczej ten, któremu poskąpiła słuchu i wzroku, by dostrzegł, kim jest jego słuchacz i co go naprawdę trapi.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ci, którym się wydaje, iż mają bardzo wiele do powiedzenia na temat tego, jak zmienić świat, najczęściej nie wnoszą do tego świata nic nowego.
Nowe motu proprio Franciszka, wprowadzające poważne zmiany dotyczące sprawowania Mszy Świętych w rycie przedsoborowym, wywołało wiele emocji.
Jeden z rozmówców „Gościa”, ksiądz prowadzący wakacyjną oazę, powiedział naszemu dziennikarzowi, że jeśli młodzi zobaczą, „że to, co mają do powiedzenia, jest dla ciebie ważne, zmniejsza się dystans i widzą w tobie sojusznika” („Pogadaj ze mną”, ss. 28–29).
Każdy, kto już przestał być nastolatkiem, wie, jak trudny to okres w życiu. Każdy, kto wychowuje nastolatka, wie o tym jeszcze lepiej.
Gdyby zebrać w jednym miejscu naraz wszystkich błogosławionych i świętych Kościoła, trudno byłoby znaleźć jakiś ich wspólny mianownik.
Podobno jedna z sióstr zakonnych zeznająca w procesie kanonizacyjnym siostry Faustyny Kowalskiej powiedziała: „Żebym to ja wiedziała, że rozmawiam ze świętą!”.
Powrót dorosłego dziecka do domu rodzinnego jest zawsze wielkim przeżyciem dla matki i ojca.
Słynny amerykański trapista Tomasz Merton 12 września 1959 roku napisał w liście do polskiego poety Czesława Miłosza: „Jedyną bezwarunkowo godną pożałowania rzeczą jest, jeśli człowiek doskonale przystosuje się do społeczeństwa totalitarnego. Wówczas istotnie nie ma dlań nadziei”.
Miałem ostatnio okazję powrócić do filmu sprzed lat: czarno-białej komedii zatytułowanej „Wojna domowa”. Pękałem ze śmiechu, oglądając znany doskonale serial, delektując się cudownymi kreacjami aktorskimi Ireny Kwiatkowskiej i Aliny Janowskiej, ale też przyszło mi do głowy, że w dzisiejszych czasach ten film nie mógłby zostać nakręcony.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.