Kiedy „Gazeta Wrocławska” dzwoni, by zapytać o sprawę takiego czy innego księdza, to znaczy, że zbiera informacje. Gdy jednak o cokolwiek zapytają media katolickie - burzy się kuria, a Kościół wywiera naciski.
Skąd ja to znam? Ile razy przygotowując materiał, słyszałem, że Kościół wywiera naciski, tymczasem nie robiłem nic ponad to, co robią dziennikarze – pytając, dzwoniąc, pisząc maile i próbując się czegoś więcej dowiedzieć o danej sprawie. Problem powraca raz po raz. Tym razem – a jakże – wrócił w kontekście imprezy we wrocławskim Aquaparku, który postanowił sobie urządzić ceremonie pod jakże wymownymi tytułami: „Córka szatana” czy „Syn Lucyfera”.
Dziennikarze diecezjalnej rozgłośni Radio "Rodzina" zapytali zarówno organizatorów owych programów, jak i miasto, które jest właścicielem basenu o idee przyświecające inicjatywie. Podobnie i nasz dziennikarz zainteresował się, czy sam Aquapark nie widzi w takich określeniach promowania satanizmu. Ot, zwyczaje pytania dziennikarzy. Okazuje się, że nie dla wszystkich. Dla Weroniki Skupin z „Gazety Wrocławskiej” z góry było jasne, że to kuria się oburzyła na nieprawowierne nazwy, niczym psy z łańcucha spuściła swoich dziennikarzy, a pod wpływem tak mocnych nacisków miasto wymogło zmianę nazw ceremonii.
Zastanawiam się teraz, gdy pani Weronika lub jakikolwiek inny dziennikarz "Wrocławskiej" zadzwoni np. do rzecznika kurii z zapytaniem o taki czy inny problem, będzie to oznaczało, że burzy się ich naczelny, Polskapresse, a może niemiecka grupa medialna Verlagsgruppe Passau, do której Polskapresse należy… Nie, skoro grupa jest niemiecka, a dzwoni pani Weronika, to na pewno burzy się Angela Merkel… no bo przecież dziwne by było, gdyby dziennikarz dzwonił, zwyczajnie zbierając informacje. Pani Weroniko, krew się burzy, gdy czyta się tak skonstruowane teksty.
I żeby było rzetelnie: oto linki do materiałów Radia Rodzina i "Gościa" oraz tekstu Gazety Wrocławskiej.