Pierwszomajową pielgrzymkę na Ślężę zwieńczyła Msza św. w odnowionym kościele. W towarzystwie świętego, który, jak zauważył o bp Jacek, miał "ręce do pracy, serce przy Bogu, a język za zębami".
– Zacznę od wykrzyknika: Jaka nasza wiara chrześcijańska jest prosta i piękna! To wam mówi „Orzech” stary – tymi słowami ks. Stanisław Orzechowski rozgrzewał uczestników pielgrzymki na początku drogi, w kościele pw. św. Anny, w sanktuarium NMP Matki Nowej Ewangelizacji. – Jest piękna, bo w niej lśni blask bijący od Baranka. By dotrzeć do Niego, trzeba dążyć do tego, co jest w górze. Dlatego też zaraz pójdziecie w górę!
Zanim ok. 350–400 osób ruszyło na ślężański szczyt, odmówili litanię do św. Anny, a „Orzech” zachęcił, by obok piękna wiary podziwiać zawsze piękno ojczyzny – zwłaszcza 3 maja.
Po drodze pielgrzymi zatrzymali się m.in. obok zabytkowej kapliczki przy czerwonym szlaku, obchodzącej 300-lecie, a brat Adam opowiedział o jej burzliwych losach – niszczona raz po raz, była niezliczona ilość razy odnawiana. – Znajduje się tu obraz Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Gdy idziecie tędy, zatrzymajcie się, proszę, na chwilę zadumy – mówił.
Uroczystej Eucharystii na szczycie Ślęży przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. Pielgrzymów powitali serdecznie ks. Ryszard Staszak – który opowiedział o dziejach świątyni – oraz ks. Jakub Bartczak. – Św. Józefa wspominamy 19 marca jako Oblubieńca NMP oraz dziś, 1 maja, jako Rzemieślnika. Wymiar oblubieńczy i wymiar pracy… Nie wystarczy Świętą Rodzinę kochać, trzeba jeszcze na nią zapracować – zauważył bp Jacek. Dodał z uśmiechem, że św. Józef to obraz prawdziwego mężczyzny, który „ma ręce do pracy, serce przy Bogu, a język za zębami”.
Msza św. na szczycie Ślęży Agata Combik /Foto Gość
A życie jego nie było proste. – Gdy dowiedział się, że Maryja poczęła mocą Ducha, chciał „oddalić Ją potajemnie”. Czy zamierzał pozbyć się problemu? Nie, czuł się niegodny, chciał zwrócić Jej wolność – wyjaśniał biskup. Gdy usłyszał, czego oczekuje od Niego Bóg, natychmiast podjął wyzwanie. – Józef nie dyskutuje z Bogiem, nie stawia Mu warunków. Jest bardzo konkretnym mężczyzną, zdecydowanym na wszystko, posłusznym słowu Bożemu – mówił bp Jacek, zauważając kolejne próby, jakie piętrzyły się przed mężem Maryi – choćby w Betlejem czy później, w Jerozolimie, gdy 12-letni Jezus gubi się. – Nie był w stanie zagwarantować swej żonie godnego miejsca, by porodziła Syna Bożego… Robił jednak, co mógł. Okazuje się, że miłość może narodzić się w każdych warunkach, nawet w szopie betlejemskiej. Józef pokazuje nam, że jeśli człowiek do końca zaufa Bogu, On nigdy go nie opuści. Uczy nas troski o dom rodzinny, odpowiedzialności za Boże powołanie.
Na szlaku, prócz modlitwy, nie brakło czasu na pielgrzymie opowieści. Pan Ryszard, od czasów komunistycznych po dziś wierny tradycjom „Solidarności”, uczestniczący w pierwszomajowej pielgrzymce od lat 80., wspominał czasy, gdy pątnikom towarzyszyli pracownicy SB – przemykający lasem i krążący na szczycie.
– Ja idę w intencji dziękczynnej – wyjaśnia pani Maryla. – Miałam dwa wypadki, pogruchotane kolana, a chodzę. Byłam nawet na jasnogórskiej pielgrzymce. Ufałam Bogu i ćwiczyłam. Dziękuję za powrót do zdrowia!
Zobacz także TUTAJ.