Misje są spełnieniem marzeń, ale też wyzwaniem dla chrześcijanina. Młode wrocławianki chętnie dzielą się sobą daleko od rodzinnego domu dając świadectwo o Jezusie. To jest prawdziwa wiosna Kościoła.
Magda zdecydowała się na roczny urlop dziekański i wyjazd na misje. Początkowo zaproponowano jej pobyt na Ukrainę. We wspólnocie uznano, że tam, oprócz pomagania, będzie mogła realizować swoje zainteresowania. – Ja jednak zaczęłam odkrywać, że tak naprawdę chcę jechać do ludzi, którzy niekoniecznie żyją sztuką, a do tych, którzy najbardziej będą mnie potrzebować. W głębi serca czułam ogromne pragnienie do pracy z dziećmi – mówi. Zaznacza przy tym, że wszystko co się wydarzyło musiało być Bożym prowadzeniem. Ostatecznie trafiła do Indii, do tzw. „ogrodu mango”. – To była najpiękniejsza rzecz jaka mogła mi się przydarzyć – dodaje z zachwytem. Misja prowadzona przez wspólnotę, jedna z trzech w tym kraju, znajduje się na południu, w regionie Tamil Nadu. Magda pod swoją opiekę dostała 14. dzieci. – Cały ten czas to był najpiękniejszy prezent jaki mogłam otrzymać. Ja ofiarowałam rok mojego życia tym dzieciom, a jednocześnie wcale nie byłam daleko od mojej sztuki, bo to nie przez oglądanie spektakli teatralnych czerpałam inspirację, ale przez kontakt z ludźmi. Otrzymałam jej od nich zdecydowanie więcej niż gdziekolwiek indziej – cieszy się Magda.
Dla mieszkających w "ogrodzie mango" dzieci otwierają się nowe możliwości, zwłaszcza edukacyjne
Archiwum prywatne
Jak wygląda posługa w Domach Serca? Zwykle są to bardzo małe wspólnoty, 4-5 osobowe. Przeważnie jest wśród nich jedna osoba świecka konsekrowana i 3-4 wolontariuszy. W tego typu wspólnocie posługuje aktualnie Ania Karwatka (więcej w wydaniu papierowym GN). Magda natomiast trafiła do miejsca wyjątkowego. – W „ogrodzie mango” posługuje ok. 30 osób. Trafiają tam małe dzieci (nawet 6. letnie), dla których staje się on domem przez cały rok. Dzieci odwiedzają swoje rodziny tylko na wakacje – opowiada Magda. Wychowankowie pochodzą z najuboższych rodzin i z najniższej warstwy społecznej (mimo, że w Indiach oficjalnie nie obowiązuje już podział na kasty, przy red.). Ich rodzice często borykają się z problemem alkoholizmu i brakiem pracy; nie potrafią czytać ani pisać. Trafienie do „ogrodu mango” jest dla tych dzieci jedyną szansą na jakikolwiek rozwój.