Misje są spełnieniem marzeń, ale też wyzwaniem dla chrześcijanina. Młode wrocławianki chętnie dzielą się sobą daleko od rodzinnego domu dając świadectwo o Jezusie. To jest prawdziwa wiosna Kościoła.
Ania Karwatka przed kilkoma dniami rozpoczęła swoją misję w Japonii. W papierowym numerze GN (numer 42 z datą 14 października) opowiada o powołaniu, którego doświadczyła i o swojej odpowiedzi na nie. Wszystko zaczęło się jednak od dobrego przykładu. Magda Celniaszek, koleżanka z DA Maciejówka, przez rok była w Indiach. To za jej namową Ania skorzystała z zaproszenia na spotkanie formacyjne i zdecydowała się na wyjazd do Kraju Kwitnącej Wiśni.
Pomysł Magdy na bycie misjonarką dojrzewał dość długo. – Od bardzo dawna marzył mi się wyjazd do dalekiego kraju, by pomagać. Ponieważ nie jestem ani lekarzem, ani pielęgniarką zawsze zastanawiałam się w jaki sposób mogłabym się zrealizować, i czy jest to w ogóle możliwe – mówi. Wspomina również, że pragnienie w sercu nie było do końca skonkretyzowane. – Jedna z moich koleżanek, po ukończeniu studiów postanowiła wyjechać pomagać, ale nie wiedziała nic – ani do jakiej organizacji powinna się zgłosić, ani do jakiego kraju chce jechać. I tak w internecie trafiła na... francuską wspólnotę Domy Serca. Po kilkumiesięcznej formacji wyjechała do Argentyny – wspomina. To była inspiracja. Co dwa miesiące czytała listy koleżanki, które, podobnie jak każdy z członków wspólnoty będący na zagranicznej placówce, wysyłała do swoich sponsorów i osób wspierających modlitwą. Wkrótce francuska inicjatywa dotarła bezpośrednio do naszego kraju i Magda skorzystała z zaproszenia na pierwsze typowo „polskie” spotkanie formacyjne organizowane przez „Domy Serca”. – Bardzo dotknął mnie ich charyzmat – współczucie i obecność. Wspólnota jest też bardzo otwarta na artystów, którzy poszukują inspiracji w duchowości. To było coś dla mnie, bo studiuję reżyserię teatralną. W moim środowisku czułam brak kontaktu z ludźmi, którzy żyją wartościami chrześcijańskimi, którzy nie stawiają tylko na karierę i na bycie indywidualnością na scenie. To spotkanie bardzo mnie dotknęło – opowiada.