Ból i pot. Te dwa słowa oddają doskonale jak ciężką pracą jest powrót do sprawności pacjenta znanego już całemu światu. Dariusz Fidyka walczy o możliwość postawienia samodzielnie choćby kilku kroków już od kilku lat.
Pan Dariusz z miejsca stał się "obiektem" zainteresowań światowych mediów w ubiegłym tygodniu, gdy wyemitowano materiał w brytyjskiej telewizji BBC o niebywały sukcesie medycznym, do którego doszło we Wrocławiu. Interdycyplinarny zespół fachowców, pod przewodnictwem kierownika naukowego projektu dr. Pawła Tabakowa, podstawił na nogi człowieka, który w 2010 r. otrzymał kilkadziesiąt ciosów nożem. Jeden z nich przeciął całkowicie rdzeń kręgowy i spowodował całkowity paraliż pacjenta od pasa w dół.
W 2012 r. przeprowadzona została nowatorska operacja, podczas której dokonano autonomicznego przeszczepu komórek gleju węchowego pozyskanych z opuszki węchowej oraz rekonstrukcji uszkodzonego rdzenia za pomocą nerwów obwodowych własnych pacjenta. Pod tym dość niejasnym dla przeciętnego człowieka opisem kryje się jedna wiadomość - rdzeń zaczął funkcjonować. To dobra informacja nie tylko dla pana Dariusza, ale też dla wielu innych, którzy cierpią zarówno fizycznie, jak i psychicznie, będąc w podobnej sytuacji.
Należy zaznaczyć, że do momentu wprowadzenia eksperymentalnej ciągle terapii, do leczenia klinicznego minie jeszcze wiele czasu. Przede wszystkim trzeba potwierdzić, że efekty, które osiągnął D. Fidyka, są powtarzalne u innych.
Od momentu osławionej już operacji minęły dwa lata. Jak podkreślają lekarze, fizjoterapeuci oraz sam pacjent, nic nie udałoby się, gdyby zastosowanej terapii nie towarzyszyła intensywna rehabilitacja. - Trzeba pamiętać, że oprócz aspektu medycznego oraz przekonania, że pacjentowi uda się osiągnąć założone cele, ważna jest również wytrwałość w oczekiwaniu na rezultaty - mówił w rozmowie z "Gościem" Stefan Okurowski, kierownik Zakładu Neurorehabilitacji „Akson”, gdzie pan Dariusz nabiera sprawności.
- Zaczynamy o godz. 8. Po rozgrzewce następuje zestaw kolejnych ćwiczeń pod okiem fizjoterapeuty. O 11.00 odbywa się masaż, a po nim pobudzanie mięśni za pomocą impulsów elektrycznych. Po przerwie obiadowej kolejna seria ćwiczeń i tak do 17.00 - opowiada D. Fidyka. Cykl trwa od poniedziałku do piątku. Z racji tego, że pacjent pochodzi spod Bełchatowa, przez cały tydzień z wyłączeniem weekendów mieszka w pomieszczeniach nad salami rehabilitacyjnymi. - Tak już to trwa trzy lata - dodaje. Podkreśla przy tym, że bardzo się cieszy z osiągniętych już wyników, ale ma kolejny cel. - Wybiegam tylko rok do przodu. Chciałbym wtedy chodzić sobie przy balkoniku z jakimś małym zaopatrzeniem medycznym - zaznacza.
Więcej o historii Dariusza Fidyka oraz o sukcesie wrocławskich neurochirurgów będzie można przeczytać w najbliższym numerze "Gościa". Tymczasem w galerii poniżej zamieszczamy fotoreportaż ukazujący codzienność rehabilitacyjną. To naprawdę ciężka praca. O przełomowej operacji pisaliśmy też TUTAJ.
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: