11 lipca to rocznica tzw. Krwawej Niedzieli - apogeum eksterminacji ludności polskiej przez oddziały UPA i OUN na Ukrainie w 1943 r. Większość o tym zapomniała.
Tarnowiec. Wieś na Opolszczyźnie, choć w granicach archidiecezji wrocławskiej. Rozmawiam ze staruszkami, którym "zaproponowano" dobrowolne przesiedlenie z okolic miejscowości Tłuste w ówczesnym województwie tarnopolskim. Opowiadały ze szczegółami, dość brutalnymi, jak z Polakami obchodziły się bandy UPA i OUN. Ucinali głowy, cięli siekierą na żywca i wrzucali do ognia, spędzali do stodół, które później podpalali, wrzucali do studni, wiązali drutem ręce i wrzucali do rzeki przez wykute wcześniej przeręble, by ofiary zginęły pod lodem...
Kilka sposobów na wymierzanie "dziejowej sprawiedliwości" wystarczy. Jedna z pań powiedziała mi wprost: "Może mam grzech, ale nie potrafię wybaczyć". Jej ojciec został ciężko ranny podczas jednego z najazdów i zmarł w drodze do szpitala. Przypomina sobie również, jak bardzo się bała.
Sobotnie popołudnie 11 lipca. Siedziba wrocławskiej komórki stowarzyszenia "Civitas Christiana". Pomieszczenie małe, ale wypełnione po brzegi. Ludzie, w różnym wieku, siedzieli nawet na parapetach i podłodze. Po co przyszli? By "odświeżyć pamięć". W programie wspomnienia Ilony Gosiewskiej, która w maju uczestniczyła w pracach ekshumacyjnych na Wołyniu. Wspomnienia o ciężkiej pracy, odkrywaniu historii i pogłębianiu patriotyzmu. Nie ma złości na to, że w dwóch wioskach: Ostrówki i Wola Ostrowiecka wymordowano 1038 polskich cywilów - całe rodziny. Jest żal, że nie można ich należycie upamiętnić.
Po spotkaniu odbył się marsz milczenia. Pod pomnik-mauzoleum upamiętniający ludobójstwo dokonane na ludności polskiej przez OUN i UPA na Kresach Południowo-Wschodnich II RP przeszło ok. 100 osób. Niewiele, choć i tak więcej niż spodziewali się organizatorzy. Mijani przechodnie i raczący się trunkami wszelakimi patrzyli na tę grupę jak na zjawę, kompletnie nie mając świadomości przypadającej rocznicy.
UPA i OUN zamordowały ok. 60 tys. Polaków. To wymowne, że ich pamięć uczciła tylko setka z kilkuset tysięcy wrocławian.
I tu nie chodzi o rozdrapywanie ran, ani o budowanie martyrologii narodowej. Tu chodzi o "pamiętamy i nie damy zapomnieć". A czy ty Czytelniku pamiętałeś? Odmówiłeś chociaż krótką modlitwę za swoich rodaków? Jeśli nie, jeszcze nic straconego...
O wrocławskich obchodach rocznicy Krwawej Niedzieli pisaliśmy TUTAJ.