O pomocy przybywającym cudzoziemcom oraz sytuacjach życiowych, które wyprzedzają prawne regulacje i administracyjne procedury, z Anną Józefiak-Materną, dyrektor wrocławskiego MOPS-u, rozmawia Agata Combik.
Agata Combik: Słyszymy o coraz większej liczbie przyjeżdżających do Wrocławia obcokrajowców potrzebujących pilnego wsparcia. Wśród nich są osoby korzystające ze specjalnych zaproszeń.
Anna Józefiak-Materna: Kiedy na przełomie 2014 i 2015 r. nastąpiła eskalacja działań wojennych na wschodniej Ukrainie, premier E. Kopacz złożyła deklarację, że Polska przyjmie znaczną ilość osób polskiego pochodzenia (szeroko rozumianego). Polskie służby konsularne zorganizowały punkty zborne dla tych, którzy zdecydowali się na wyjazd. Podstawiony samolot zabrał do Polski ponad 180 ludzi, którzy zostali następnie ulokowani w dwóch ośrodkach w województwie warmińsko-pomorskim. Trwał tam proces uregulowania sytuacji prawnej, składali wnioski o zgodę na pobyt długoterminowy. Procedury prowadził urząd województwa warmińsko-mazurskiego.
Odpowiadając na rządowy apel, by samorządy zapraszały przybyłe osoby do osiedlania się na swoim terenie, prezydent Rafał Dutkiewicz zaprosił do Wrocławia trzy rodziny, proponując im specjalną opiekę.
Czym się kierowano, wybierając konkretne osoby?
MSW przygotowało karty rodzin – nie zawierające personaliów, ale informacje takie, jak wiek, płeć, preferencje (kiedy ktoś np. podawał, że ma ciotkę w Poznaniu i wolałby zamieszkać bliżej niej, starano się spełniać taką prośbę). Na tej podstawie dokonywano wyboru – biorąc pod uwagę także i to, co my możemy zaoferować. Ponieważ byliśmy w stanie wynająć mieszkania dwupokojowe, do Wrocławia mogły przyjechać trzy niewielkie rodziny. W sumie było to osiem osób – dwa małżeństwa z dorosłymi dziećmi (jedno studiuje, drugie to absolwent uniwersytetu) oraz jedno małżeństwo, do którego zapewne wkrótce dołączy córka. Jeszcze kiedy przebywali w ośrodku w Rybakach, nawiązaliśmy z nimi kontakt, poznawaliśmy się przez skype’a. We Wrocławiu, gdzie przyjechali 8 czerwca, zamieszkali najpierw w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Chodzą na intensywny kurs języka polskiego (8 godzin dziennie, do tego rozmaite zajęcia kulturalne), pracują na razie na pół etatu. Bardzo zależało mi na tym, by od razu rozpoczęli pracę – mimo, że w tej chwili jest ona poniżej ich kwalifikacji i aspiracji (sprzątanie taboru MPK). Mają jednak normalną umowę o pracę, dodatkową okazję do szlifowania języka, kontaktu z ludźmi. Wchodzą w normalne życie.
Dodam, że w lipcu przyjechały do nas jeszcze dwie kolejne rodziny korzystające z zaproszenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i wojewody dolnośląskiego. Również i te MOPS ma otoczyć opieką.
O wspomnianych osobach mówi się zwykle „uchodźcy”…
W sensie prawnym nie mają statusu uchodźców, ale zgodę na pobyt stały w Polsce. Pojawia się w związku z tym mnóstwo problemów. Zaistniała sytuacja była zresztą dla wszystkich nowością. Tylko w przypadku uchodźców jest opracowana specjalna ścieżka pomocy, plan integracji – finansowany z budżetu państwa. By zyskać taki status, składa się odpowiedni wniosek, a polskie władze badają, czy rzeczywiście danej osobie w jej kraju grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie było wypracowanego modelu udzielania pomocy tym, którzy takiego statusu nie mają – tymczasem w przypadku osób, które do nas przybyły, wiadomo, że pomoc ta, zwłaszcza w pierwszym okresie, musi być znaczna. Część z nich bardzo słabo mówi po polsku, niektórzy w ogóle nie mówią. Wiadomo, że nie zdołają się szybko usamodzielnić w wymiarze ekonomicznym.
Pojawia się zresztą dodatkowy problem – trudność w potwierdzeniu ich wykształcenia i posiadanych uprawnień. Nie są to obywatele unii, nie mamy przepisów regulujących uznanie posiadanych przez nich dokumentów poświadczających wykształcenie. Trwa żmudny proces wysyłania na Ukrainę wniosków, mających na celu potwierdzenie wykształcenia, uprawnień. Niestety, w rejonie, z którego pochodzą, tak naprawdę administracja państwowa nie funkcjonuje. Mamy kłopot z tym, by potwierdzić np. uprawnienia jednego z naszych gości, który jest kierowcą zawodowym.
Więcej na kolejnej stronie