Nachalne dziewczyny z różowymi parasolami nie mogą już zapraszać do klubów ze striptizem we wrocławskim rynku. To wyrok sądu.
Sytuacja, która od kilku lat ma miejsce na wrocławskim rynku jest znana również z innych miast. Jest jednak w niej coś wyjątkowego.
Do tej pory próby pozbycia się landrynkowych panienek przekonujących mężczyzn do skorzystania z "dobrodziejstw" lokali z rurkami do tańczenia z przestrzeni ścisłego centrum miasta okazała się niemożliwa. W przypadku Wrocławia zapadł właśnie wyrok zakazujący takich praktyk.
O tym, czego świadkiem byłem osobiście, pisałem w komentarzu pt. "Rynek pod czerwoną latarnią?". Z doniesień medialnych wiemy natomiast, że w klubach tej sieci, która działała i działa (pod zmienionymi nazwami) w rynku, niektórzy tracili fortuny, tracąc wcześniej świadomość po wypiciu kilku drinków. Oczywiście. Można powiedzieć, że sami są sobie winni. Z drugiej strony nieuczciwe działania zawsze trzeba piętnować, nawet, gdyby dotknęły największego nikczemnika.
Po kilku miesiącach od wspomnianych w komentarzu wydarzeń do naszej redakcji dotarła wiadomość z Urzędu Miasta, z której dowiedzieliśmy się, że "gmina wystąpiła do Sądu Okręgowego z pozwem o zaniechanie czynów nieuczciwej konkurencji oraz ochronę dóbr osobistych wobec podmiotów gospodarczych, które prowadzą we Wrocławiu dwa kluby nocne: "Passion" przy ul. Rynek 60 oraz "Princess" przy ul. Rynek 29/ul. Oławska 2 (dawne kluby nocne "Cocomo", których nazwę przemianowano)".
Właścicielom klubów zarzucano działanie na szkodę wizerunku miasta (poprzez nagabujące do odwiedzin lokali dziewczyny z różowymi parasolami), sprzedaż w swoich lokalach alkoholu bez wymaganej koncesji lub posługując się cofniętymi pozwoleniami, a także "dopuszczanie się i doprowadzenie do aktów przemocy przez pracowników lub inne osoby zatrudnione przez pozwanych wobec klientów klubów". Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Wydawało się, że sprawa jest z góry skazana na przegraną. Niespodziewanie sąd przychylił się do argumentacji prawników Gminy Wrocław i uznał, iż panienki z parasolami rzeczywiście sprawiają, że dobre imię miasta jest nadszarpnięte.
Ten precedensowy w skali kraju wyrok jest gorzki. Cóż on znaczy wobec tego, że takie lokalne w rynku w ogóle funkcjonują? Ktoś przecież na to wydał zgodę, ktoś wynajął pomieszczenia, ktoś korzysta...