Osobisty sekretarz Jana Pawła II abp Mieczysław Mokrzycki wspominał świętego papieża Polaka, a w szczególności jego sposoby modlitwy. Jak rozmawiał z Bogiem i oddawał Mu cześć największy z naszych rodaków?
Homilię odpustową w parafii Miłosierdzia Bożego we Wrocławiu arcybiskup ze Lwowa rozpoczął od zdania: „Święci nie proszą, byśmy ich chwalili, lecz naśladowali” . Tak mawiał Jan Paweł II, święty, którego relikwie dzisiaj wprowadzono do parafii na Gądowie. Metropolita lwowski zadał na początku zgromadzonym pytanie: Czego uczy na świętość ucznia Chrystusa z XXI wieku?
- Był wyjątkowym człowiekiem, odróżniającym się swoim zachowaniem, postawą, sposobem mówienia, czy reagowania. Stojąc przy nim, odczuwało się pokój, miało się poczucie bezpieczeństwa i życzliwości. Skąd jego szczególny charyzmat? - pytał dalej hierarcha.
Do tego wszystkiego dorastał od początku swojego życia. Od najmłodszych lat był pilnym i obowiązkowym uczniem.
- Pamiętam, jak do Ojca Świętego przyjeżdżał jego kolega z lat dziecięcych pan Jerzy Kluger, z pochodzenia Żyd. Podczas posiłku wspominali swoje lata spędzone w Wadowicach. Często bawili się razem, m.in. grali w piłkę nożną. Zazwyczaj stawiali Karola na bramce, ale nie dlatego, że był słabym sportowcem. Po prostu z pokorą przyjmował swoją rolę, podczas gdy wszyscy koledzy chcieli być napastnikami w drużynie - opowiadał abp Mokrzycki.
Po pewnym czasie gry Karol spoglądał na zegar na wieży kościelnej, zostawiał boisko i wracał pospiesznie do domu. Pilnował swoich obowiązków. Często wspólnie odrabiali razem z Jerzym lekcje.
- Po każdym odrobionym przedmiocie Karol wychodził do innego pomieszczenia. Zastanawiało to mocno Jerzego. Kiedyś przy lekko uchylonych drzwiach zauważył, że Karol modlił się. Dziękował i prosił dalej o światło Ducha Świętego - mówił metropolita lwowski.
Nigdy nie żałował czasu na modlitwę. Był on dla niego najważniejszy. Nie poświęcał go kosztem innych zajęć.
- Chcę wam powiedzieć, że ojciec święty modlił się bardzo prosto i przejrzyście. Rano odmawiał cały pacierz katechizmowy. Taki, jakiego uczymy się przystępując do Komunii Świętej, czyli „Ojcze nasz…”, „Zdrowaś Maryjo..”, „Wierzę w Boga…”, 10 przykazań bożych, 5 przykazań kościelnych i prawdy wiary - wymieniał kapłan.
W życiu modlitwy Jana Pawła II uderza nas ewangeliczna prostota. Kiedyś zwierzył się, że zawsze modli się w intencji tych, z którymi ma się spotkać i znowu po spotkaniu z nimi. Msza św. stanowiła centrum jego życia i każdego dnia. Była sprawą najważniejsza i najświętszą. Wyznał, że jako kapłan nigdy nie opuścił sprawowania Najświętszej Ofiary. Zawsze odprawiał ją we wspólnocie. Codziennie na Mszę św. do prywatnej kaplicy zapraszał gości, a po Mszy zawsze znajdował czas, by z każdym się przywitać.
- Jego umiłowanie Eucharystii wyrażało się również w adoracji Najświętszego Sakramentu każdego dnia. W każdy czwartek odprawiał godzinę świętą. Przeplatał to polskimi pieśniami eucharystycznymi, które sobie sam nucił albo śpiewał. Odmawiał wszystkie litanie. Nigdy godziny świętej oraz drogi krzyżowej w każdy piątek nie odpuścił. Nawet podczas międzynarodowych pielgrzymek organizatorzy wiedzieli, że muszą wyznaczyć czas na tę modlitwę papieża Polaka - wspominał abp Mokrzycki.
W okresie Wielkiego Postu Jan Paweł II śpiewał pieśni o Męce Chrystusa i Gorzkie Żale. Kto się z nim zetknął, od razu mógł zauważyć jego głębokie jednoczenie z Bogiem. Dlatego wielu ludzi często podkreślało, że promieniowało od niego jakieś światło, energia i moc.
- On, człowiek wielkiego umysłu i oblicza artysty nie wstydził się szkaplerza i tych prostych form pobożności jak godzinki, które śpiewał codziennie, czy pieśni ludowe, np. polskie kolędy. Umiał w tym dostrzec głębię treści teologicznej i biblijnej. A w maju na tarasie po kolacji przy kaplicy Matki Bożej Fatimskiej śpiewał z nami majówki. W czerwcu zaś litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa - tłumaczył jego osobisty sekretarz.
Pamiętamy, że jako papież starał się jak najczęściej nawiedzać sanktuaria maryjne. Ile razy był w Polsce, zawsze odwiedzał Jasną Górę. Podczas ostatniej pielgrzymki do ojczyzny nie mógł już tam pojechać z powodu choroby, więc ojcowie paulini przywieźli obraz do rezydencji arcybiskupów krakowskich.
- Wyróżniała go pokora i modlitwa. Ciągle myślał o drugim człowieku i był o niego zatroskany - stwierdził hierarcha.
Czytaj więcej o wprowadzeniu relikwii św. Jana Pawła II: