Świat odwraca wzrok od świadectwa tych, którzy każdego dnia są prześladowani z powodu jednego imienia: Jezus. Walka o ich życie wciąż trwa. Ci ludzie nie chcą ryby. Chcą wędkę.
Czego oczekują chrześcijanie prześladowani? Niczego. Są szczęśliwi, że żyją. Trauma wojny wyniszcza. Czują, że ocalili swoje życie. Dach na głową, pożywienie i względne bezpieczeństwo - reszta się nie liczy. Nie mają roszczeń i pretensji. Podejmują wszelkiego rodzaju prace. Na początku względem swoich współbraci: usługi fryzjerskie, krawieckie, pieczenie chleba. Co kto umie robić. Szukają także zatrudnienia w mieście, żeby normalnie funkcjonować, rozpocząć normalne życie.
Co ciekawe, wkrótce zostanie zamknięty jeden z pierwszych obozów dla uchodźców, zbudowany „na szybko”. Ludzie mają być przeniesieni do innego miejsca o wyższym standardzie. Nie chcą. Nie szukają lepszych warunków. Cieszą się z bezpieczeństwa, które mają. Tu go doświadczyli i dlatego tutaj chcą zostać. Bo człowiek, który stanął przed realną utratą wszystkiego, potem wie jedno: kromka chleba i szklanka wody wystarczy, by cieszyć się życiem.
"Módlcie się za tych, którzy was prześladują"
W marcu 2003 roku w Iraku żyło 1 mln 450 tys. chrześcijan. Dziś jest ich niecałe 200 tys. Większość z nich została wygnana do 2010 roku. Mordowani, przeganiani z kąta w kąt, sprzedawani na targu niewolników. Przez sunnitów, którzy czuli się skrzywdzeni najazdem wojsk amerykańskich, wprowadzaniem na siłę demokracji, obaleniem Saddama Husajna. Pamiętajmy, że irakijscy chrześcijanie cierpią prześladowania od 2003 roku. Przez prawie 10 lat nikt nie mówił o ich losie. Świat milczał. Nikt nie chciał tego pokazywać. Dlatego dla nich wielką radością jest solidarność Kościoła na całym świecie. Że wie, że modli się i nie przechodzi obojętnie.
W ośrodkach uchodźcy mają pełną opiekę duszpasterską pod okiem kapłanów oraz sióstr zakonnych. To tam prześladowani modlą się słowami Chrystusa z krzyża o przebaczenie dla prześladowców. Tych, którzy wygnali ich z domów, zabrali im cały dobytek, grozili śmiercią, zabili bliskich. Wiara jest siłą tamtejszych chrześcijan. Została okrutnie sprawdzona.
W niedzielnych nieszporach kościół pęka w szwach. Wszyscy zaangażowani w śpiew. Bóg jest żywy poprzez świadectwo codziennego życia. Bo mieszkają tam ludzie, którzy według nas stracili wszystko, lecz w ich oczach wygląda to zupełnie inaczej. Cieszą się, że udało im się wszystko ocalić - swoją wiarę w Jezusa i życie.