Poznaj historię Heidi i jej udziału w ŚDM w 2008 r. w Sydney w Australii oraz świadectwo Susanne.
I im więcej tamten ksiądz opowiadał o spowiedzi generalnej, tym szybciej i gwałtowniej zaczynało bić moje serce. I dostrzegłam to bardzo wyraźnie, że muszę odbyć taką spowiedź z całego życia. Powiedziałam wtedy w myślach, Boże mój, Ty to jesteś zabawny, nie mogę mówić, mam zwichniętą szczękę, jak miałabym teraz odbyć spowiedź??? Serce biło mi jednak coraz mocniej i wiedziałam, że spowiedź muszę odbyć teraz. Ledwie ksiądz dotarł do końca i wyszedł drzwiami z przodu, ja już wyszłam drzwiami z tyłu i całkiem szybko podążałam za nim. Dawałam mu znać rękami i nogami, że chciałabym się teraz wyspowiadać. Myślę, że na początku w ogóle nie zrozumiał, czego właściwie chcę, bo naprawdę nie mogłam mówić, ale potem poszedł ze mną i usiedliśmy na takiej małej ławce nieopodal puszczy. Z każdym słowem, które starałam się wypowiedzieć, szczęka się obluzowywała i moja spowiedź z życia trwała około 2 godzin.
Sądzę, że na początku tamten ksiądz prawdopodobnie wcale nie rozumiał, co właśnie mówiłam, ale z każdym słowem było coraz lepiej. W którymś momencie odłożyłam zimny okład na bok i zaczęłam używać chusteczki, w którą był owinięty, żeby mnie aż tak nie ziębił, do wycierania łez i nosa… Po tych dwóch godzinach ksiądz dał mi rozgrzeszenie i nie tylko moja szczęka była znowu nastawiona, poczułam się również lekko na duszy, jak ptak…
Kiedy byłam w drodze powrotnej do swojej grupy, z naprzeciwka zbliżył się mój opiekun i powiedział, że auto jest już gotowe i możemy jechać do szpitala. Potem przyjrzał mi się i powiedział: >To wygląda jak wcześniej, zupełnie normalnie, już niczego nie widać<. Odpowiedziałam mu: >Nie muszę już jechać do szpitala, byłam u spowiedzi<. Mówię Wam, jego wzrok był nie z tej Ziemi, szczęka mu opadła i oniemiał… Inni także nie mogli dać temu wiary… Pewnie sama pukałabym się w czoło i uznała za wariata kogoś, kto dwa dni wcześniej powiedziałby, że pójdę się wyspowiadać, a co dopiero mówić o cudach, które przy tym miały miejsce…
Pozostała część ŚDM była tak cudowna i pełna radości, że wcale nie chciałam wracać do domu…
Oczywiście od tego czasu miałam w swoim życiu i w życiu swojej wiary wzloty i upadki, ale myślę, że to całkiem normalne i przecież widzę myśl przewodnią, której Pan Bóg pomaga mi się trzymać przez cały czas.
W międzyczasie tak wiele mi podarował i uczynił tyle cudów, że zawsze porównuję się z niewiernym Tomaszem, który też musiał najpierw zobaczyć, żeby uwierzyć…
Dzisiaj należę do centrum zespołu Młodzieży 2000 organizującego podróż na ŚDM do Krakowa, ponieważ podczas ŚDM w Sydney oraz w Rio tak wiele otrzymałam, i ŚDM są taaaak nie do opisania wyjątkowe i cudowne, że chciałabym wielu osobom dać tą samą możliwość.
Bóg zna Twoje wczoraj, daj mu swoje dzisiaj, a zatroszczy się o Twoje jutro :)”
*
Oto świadectwo Susanne:
Szczęść Boże :) = typowe pozdrowienia z Bawarii ;)
Nazywam się Susanne M. Piendl i pochodzę z Niemiec. Obecnie mieszkam we Fryzyndze (koło Monachium). Mam 22 lata i kształcę się, aby w przyszłości zostać nauczycielką wspomagającą. Wiara chrześcijańska zawsze odgrywała bardzo ważną rolę w moim życiu, ponieważ od dziecka dostawałam przykład, jak autentycznie ją przeżywać. Przez ruch młodzieżowy Jugend 2000 poznawałam Boga jeszcze intensywniej na festiwalach modlitwy i nocach uwielbienia i od tego czasu Jezus towarzyszy mi każdego dnia w mojej codzienności.