- Fanatyzmem religijnym karmi się przecież terroryzm, dlatego wiarę należy poddać kurateli światła rozumu - mówił abp Józef Kupny podczas inauguracji roku akademickiego w Wyższym Seminarium Duchownym w Legnicy.
- Benedykt XVI, charakteryzując byt ludzki, używa określeń: godność osoby, wielkość człowieka, metafizyczna wielość, nieskończona wartość. Wyrażenia te można uznać za synonimy słowa godność. Jaka jest podstawa twierdzenia, że człowiek ma przymiotnik nieodwracalnej godności? Są dwie racje: pierwszą jest sama konstytucja ludzkiego bytu. O ile Jan Paweł II mocno akcentuje w Fides et Ratio, że natura duchowa stanowi o jego wyjątkowej pozycji w świecie, o tyle Benedykt w Deus Caritas est kładzie nacisk na jedność duszy i ciała w ludzkim życiu. O godności stanowi więc jego konstytucja cielesno-duchowa. Istnieją pokusy akcentowania albo ducha, albo ciała. Jednak akcentując tylko jedną strefę, człowiek traci swoją wielkość - zaznaczał abp Kupny.
- Racją drugą, fundamentalną, najczęściej przytaczaną w chrześcijańskiej antropologii, jest fakt stworzenia człowieka przez Boga na Jego obraz i podobieństwo. Benedykt XVI akcentuje jednak też fakt, że człowiek jest nieskończenie umiłowany przez Boga. W encyklice Deus Caritas est pisze: „Miłość Boga wobec nas jest sprawą zasadniczą dla życia i niesie ze sobą decydujące pytania o to, kim jest Bóg i kim my jesteśmy”. Ta prawda ma praktyczne konsekwencje. Otóż osoba godności powinna być celem działań ze strony innych ludzi. Nigdy zaś nie może być traktowana jako środek. Ratzinger pisze: „Człowiek nigdy nie jest tylko materiałem, z którego buduje się przyszłość. On sam jest celem. Nigdy nie traci swojej indywidualności” - mówił.
- Angażowanie się na rzecz sprawiedliwości i miłości społecznej Kościoła spotyka się z działalnością państwa - kontynuował. - Tłumacząc istotę caritas, dzieła miłości dokonywanego przez Kościół we wspólnocie Kościoła i po za nią, Benedykt XVI w nowy sposób naświetla istotną relację miłości do sprawiedliwości. Na początki XIX w. pojawiły się krytyczne głosy odnośnie działalności charytatywnej Kościoła. Prym wiodła tutaj myśl marksistowska. Jej przedstawiciele uważali, że ubodzy nie potrzebują pomocy charytatywnej, ale sprawiedliwości społecznej. Według nich, prawdziwym rozwiązaniem jest stworzeniem porządku prawnego, w którym wszyscy otrzymaliby część światowych dóbr. Miałoby się to dokonać przez rewolucję, a następnie kolektywizację środków produkcji. Papież uznaje to za początek kształtowania sprawiedliwego porządku prawnego. Jednak równocześnie nie wyklucza to działalności charytatywnej Kościoła. Owszem, centralnym zadaniem polityki jest budowanie sprawiedliwego porządku w społeczeństwie i państwie. To działanie jednak zakłada istnienie wolności i pokoju pomiędzy wyznawcami różnych religii. Kościół jako społeczny wyraz wiary chrześcijańskiej żyje w formie wspólnotowej, którą państwo winno respektować. Mimo że Kościół i państwo są rozdzielone, nadal żyją we wzajemnej relacji.
- Państwo, chcąc realizować sprawiedliwy porządek, staje przed pytaniem, jak realizować sprawiedliwość tu i teraz? To pytanie zakłada inne pytanie: co to jest sprawiedliwość? Benedykt XVI zauważa, że to pytania dotyczy rozumu praktycznego. Aby rozum mógł funkcjonować uczciwie, musi być oczyszczany, gdyż jego zaślepienie etyczne, wynikające z przewagi interesu władzy, która go zaślepia, jest zagrożeniem, którego nie można wyeliminować. To jest bardzo ważne. Z pomocą oczyszczania rozumu przychodzi wiara. Ona ze swoim światłem uwalnia od jego zaślepienia. Pomaga spełniać jego zadania i widzieć rzeczy takie, jakie są w Bożej perspektywie. Rola Kościoła nie polega więc na politycznym zaangażowaniu w kreowanie sprawiedliwych struktur społecznych. Benedykt XVI pisze, że Kościół nie powinien stawiać się na miejscu państwa. Nie powinien jednak zostawać na marginesie walki o sprawiedliwość, ale włączyć się w argumentację rozumową i obudzić siły duchowe, bez których sprawiedliwość domagająca się zawsze wyrzeczeń nie może utrwalić się i rozwijać - dodał metropolita.