Wysyła je codziennie. Wytrwale. Układają się w odcinki - a może okna i drzwi - do zapierającej dech w piersiach opowieści. Co zrobić, by nie pozostały nieodczytane?
Zerkanie raz po raz na ekran smartfona, czy nie ma nie odebranych połączeń, czy nie przyszedł SMS, czy ktoś nie „dobija się” ze swoją niecierpiącą zwłoki sprawą albo nie oddzwania w związku z moim „bardzo ważnym” problemem. Wiadomości z kolejnych portali, mediów społecznościowych, odszyfrowywanie zapisków nabazgranych w kalendarzu. Codzienność.
Jak się ma przebić w tym gąszczu Bóg ze swoimi wiadomościami? Codziennie, wytrwale „wysyłanymi” w liturgii, czytaniach mszalnych, brewiarzu? Czy zachwyt Jezusem uzdrawiającym chorych, poczynania króla Salomona, tęsknota wołającego do Pana psalmisty mają szansę zająć w moim sercu pierwsze miejsce, założyć mi na oczy „okulary”, przez które przeczytam inne wiadomości?
Przybywa trudności, ale i szans, by znaleźć sposób – przede wszystkim na samego siebie – i otworzyć się na przekaz najważniejszego Nadawcy. We Wrocławiu i okolicach mnożą się inicjatywy promujące lectio divina – modlitewne rozważanie słowa Bożego. Inicjatywy gromadzące ludzi wokół Biblii fizycznie, w czasie wspólnej lektury, ale i wirtualnie. Przykładem jest aplikacja „Lectio Divina – On Jest” – elektroniczna wersja rozważań słowa Bożego przygotowywanych już wcześniej w formie papierowej dla członków parafii pw. Matki Bożej Bolesnej we Wrocławiu-Strachocinie oraz parafii sąsiednich przez członków wspólnoty „On Jest” Ruchu Światło-Życie (zobacz TUTAJ) czy aplikacja „Pismo Święte” (zobacz TUTAJ). Wrocławianie mają w planach dalszy rozwój swojej (bezpłatnej) oferty.
Może kiedy wśród ikonek na ekranie smartfona pojawia się jeszcze jedna, przypominająca o Autorze najważniejszych – a rzadko dokładnie czytanych – codziennych informacji, łatwiej będzie ich nie przegapić? I zerkając na nieodebranego esemsa od koleżanki nie zapomnieć, że Ktoś jeszcze czeka, by być wysłuchany, niepominięty; że ma tyle do opowiedzenia, a Jego sprawy naprawdę nie cierpią zwłoki?