Od czasu do czasu wchodzę na oddziały i pytam: "Jak tam Różaniec?". Słyszę: "Dobrze, dobrze" - uśmiecha się ks. Krzysztof. W tym szpitalu odkryli lekarstwo doskonałe - regularną modlitwę różańcową.
Pielęgniarki Kazimiera Pohnke i Małgorzata Czajkowska codziennie modlą się na różańcu Maciej Rajfur /Foto Gość
Kiedy ks. Krzysztof Jankowski przedstawił pomysł stworzenia róży różańcowej wśród pracowników Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im T. Marciniaka, z marszu zebrało się 20 osób. Dziś jest ich ponad 40. Inicjatywa nie tylko rozrasta się, ale już przynosi dobre owoce. Do Maryi w codziennej modlitwie zwracają się: personel sprzątający, pracownicy kadr i administracji, sanitariusze, pielęgniarki oraz lekarze.
Pewnego razu kapelan szpitalny wszedł na Oddział Intensywnej Terapii. Zobaczył, jak pielęgniarki siedzą i obserwują ciężko chorych pacjentów znajdujących się za szybą.
- Co się tak patrzycie? - zapytał. - Taka nasza praca - odparły. Kapłan od razu zaproponował: - To może pomodlicie się na różańcu? A ja w tym czasie podejdę do pacjentów. Kobiety chętnie podjęły zadanie i każda po kolei odmówiła dziesiątkę Różańca.
- I wtedy pomyślałem o stworzeniu w szpitalu koła różańcowego dla personelu. Zauważyłem wcześniej, że pracownicy różnych oddziałów regularnie modlą się w kaplicy. Bardzo chciałem wykorzystać ten potencjał - mówi dziś ks. Krzysztof Jankowski. W pomyśle utwierdziły go ogólnopolskie rekolekcje dla szpitalnych kapelanów. Zapragnął rozkręcić szpitalne duszpasterstwo.
- Nie chodzi o jednorazową inicjatywę, ale o coś trwałego. Róża różańcowa dobrze się w to wpisuje - tłumaczy.
W październiku kapelan poinformował o swoim pomyśle. Ziarno, które zasiał wśród pracowników, szybko zaczęło kiełkować. Pierwsi chętni modlą się w róży od 8 grudnia 2017 roku. Dzisiaj funkcjonują już dwie róże, którym patronują św. s. Faustyna Kowalska i św. Jan Paweł II. Członkowie zobowiązali się do codziennej modlitwy dziesiątką Różańca w intencji pacjentów i personelu medycznego przez rok. Oprócz tego odmawiają specjalnie ułożoną na tę okazję modlitwę do Matki Bożej, której zawierzają wszystkich pacjentów szpitala im. Marciniaka: byłych, obecnych i przyszłych.
- Chciałem, żeby wszyscy pracownicy placówki brali w tym udział, nie tylko lekarze czy pielęgniarki, ale także panie sprzątające, administracja itd. Udało się - podsumowuje ks. K. Jankowski. Kapelan z humorem dodaje, że na etapie zapisów pielęgniarki regularnie podpytywały go, ile jest od nich z oddziału, a ile z innych. - Śmiejemy się, że trwa odwieczna przecież rywalizacja między sercem (kardiochirurgia), a mózgiem (neurochirurgia) - żartuje kapłan.
Pomysłodawca podkreśla, że jego rolą było tylko wyjście z propozycją, natomiast resztę wykonał personel. Ludzie namawiali swoich kolegów z pracy i tak ruszyło.
- Od czasu do czasu wchodzę na oddziały i pytam: „Jak tam Różaniec?”. Słyszę: „Dobrze, dobrze” - uśmiecha się ks. Krzysztof. Podkreśla, że zawiązanie róż różańcowych nastąpiło w gorącym okresie protestów lekarzy rezydentów. - Myślę, że to dobra przeciwwaga, która pokazuje, że lekarzom nie chodzi tylko o pieniądze. W tym środowisku pracują ludzie, którym zależy na dobru pacjenta, także duchowym - tłumaczy kapelan szpitala.
Kazimiera Pohnke wstąpiła do róży, ponieważ chciała coś w życiu zmienić, spróbować czegoś nowego. - Jestem...