Na kilka dni przed 100. rocznicą przyjęcia przez św. Maksymiliana Marię Kolbego święceń kapłańskich jego relikwie zostały zainstalowane we wrocławskim seminarium.
W ostatnią niedzielę do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego przybył o. Mirosław Adaszkiewicz, franciszkanin, kustosz sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask i św. Maksymiliana Marii Kolbego w Niepokalanowie.
O. M. Adaszkiewicz wygłosił do kleryków konferencję, w której wskazywał na św. Maksymiliana jako na wzór kapłana. - Maksymilian, w dniu wyroku, kiedy wyszedł z szeregu, zapytany o to kim jest odpowiedział: "jestem księdzem katolickim". Nie przedstawił się z imienia i nazwiska, bo to kapłaństwo było dla niego najważniejsze - mówił. Przybliżając postać franciszkańskiego świętego zaznaczył, że z różnych zapisków dowiadujemy się, iż uratował przed śmiercią nie tylko Franciszka Gajowniczka, za którego poszedł do bunkra głodowego, ale także wielu innych więźniów przed samobójstwem.
Tłumaczył, że Maksymilian dał nadzieję, że nienawiść nazistów nie ma ostatecznego zdania, mimo iż na wzór Chrystusa stał się "żertwą ofiarną".
Następnie prelegent wrócił do czasów przedobozowych. Opowiadał o tym, że jako kleryk, podczas studiów w Rzymie, założył Rycerstwo Niepokalanej. - Maksymilian mówił, że głównym środkiem wytrwania w powołaniu jest modlitwa i szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć na dwa pytania: kim jest dla mnie Maryja? jakie jest moje osobiste nabożeństwo do Niej? - zaznaczył O. Adaszkiewicz.
Przekonywał, że Maksymilian był niewątpliwie kapłanem maryjnym. Jedną z cech takiego kapłana jest wrażliwość na drugiego człowieka. - Zapytany przez współbraci jak kochać Maryję i czy ma jakiś schemat, plan, odpowiedział, że stosunek do Maryi ma być prosty, jak stosunek dziecka do matki, ono nie ma żadnego planu, po prostu kocha - opowiadał. Maksymilian zachęcał też do bezgranicznego zaufania Maryi, że przyjdzie z pomocą gdy tego potrzebujemy, by oddawać jej wszystkie radości i smutki.
Kustosz Niepokalanowa tłumaczył, że najważniejsze w przygotowaniu seminaryjnym jest wyrobienie życia wewnętrznego. Podał też zasadę "w=W", czyli moja wola = Wola Boża. Podkreślił, że to jest doskonałość, do której klerycy i kapłani powinni dążyć.
- Ojciec Maksymilian napisał też swój "regulamin życia". Pierwszym punktem były słowa: "Muszę być świętym, jak największym". - Mówił też: "Ja tylko dla dusz żyję" A dla kogo my żyjemy? Dla wygody, chcemy zdobyć doktorat, jakieś funkcje? Powinniśmy jak Maksymilian spalać się na ołtarzu, niczym świeca: dla Boga, dla dusz, dla Niepokalanej - mówił franciszkanin. Zaznaczył, że Maksymilian każdą sytuację wykorzystywał, aby pomóc człowiekowi dojść do Pana Boga, razem z Maryją, nie zmuszał nikogo do niczego.
Na zakończenie ojciec kustosz powiedział, że Maksymilian jako jeden, sam kapłan, dokonał wielkich rzeczy. Zwrócił uwagę, że w seminarium kleryków jest więcej niż jeden, co daje możliwości, by zdziałać wielkie rzeczy.
Św. Maksymilian Maria Kolbe to kolejny franciszkanin, którego relikwie trafiły w ostatnich dniach do wrocławskiego seminarium duchownego. W ubiegłym tygodniu byli to błogosławieni męczennicy z Pariacoto w Peru - o. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski. Czytaj TUTAJ.