Zachęcamy do odwiedzenia szczególnych domów związanych z kultem Matki Bożej, czyli diecezjalnych sanktuariów. Może warto wsiąść na rower i przejechać wybrany szlak, który tworzą te wyjątkowe kościoły?
Bartosz Jastrzębski Maciej Rajfur /Foto Gość
Okiem naukowca
dr Bartosz Jastrzębski – filozof i etyk, wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim
Z całą pewnością pobożność maryjna jest charakterystyczna i ważna dla polskiej religijności. Traktuje się ją zresztą jako jeden z elementów wyraźnie odróżniających teologię katolicką od protestanckiej i w pewnym sensie także od prawosławnej. Przypomnijmy, że dwa spośród trzech ostatnich dogmatów Kościoła katolickiego dotyczą właśnie Maryi. Pierwszy z nich informuje o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny (1854 r.), drugi natomiast mówi o Jej wniebowzięciu (1950 r.). To nieprzypadkowe, że tej miary orzeczenia Kościoła dotyczą właśnie Maryi. Pokazują one wagę, jaką przywiązuje się w Kościele do Jej osoby i Jej misji. Warto zaznaczyć, że nie chodzi o wprowadzanie jakiegoś nowego elementu – te decyzje były skutkiem i wyrazem już od wieków istniejącej pobożności maryjnej i silnie rozwiniętej teologii w tym zakresie, czyli mariologii. Nauka ta wskazywała na niezwykle bogatą i złożoną symbolikę oraz zawierała rozległą sieć określeń dotyczących roli Maryi w całym życiu duchowym wiernych i Kościoła. Warto zwrócić uwagę, że objawienia maryjne, które można uznać za niewątpliwe źródło energii dla całego kultu, są mocno osadzone w rzeczywistości kulturowej poszczególnych krajów, w ich historii i sposobach przeżywania świata. Tworzą element lokalności w określonym czasie i miejscu. Wyraźnymi tego przykładami z naszego kręgu kulturowego są Matka Boża Częstochowska czy Matka Boża Ostrobramska, a z odleglejszych stron np. Matka Boża z Guadalupe. Kult maryjny postrzega się w lokalnych społecznościach jako swój własny, szczególnie bliski, niemal swojski, choć nie traci on przy tym oczywistej uniwersalności. Duchowość maryjna jest niewątpliwie specyficzna. Przejawia się i funkcjonuje w namacalnej, wyraźnej postaci, nie zaś na zasadzie teologicznego konstruktu, zrozumiałego jedynie dla uczonych teologów.