We Wrocławiu wspominali swoje młodzieńcze lata 80. w opozycji antykomunistycznej. Czy wierzyli wtedy w tak szybki upadek totalitarnego PRL?
- Pewnie gdybym nie mieszkał w Nowej Hucie, podejrzewam, że nigdy nie miałbym tej fantastycznej przygody, jaką była działalność w Federacji Młodzieży Walczącej - stwierdził Bogdan Rymanowski. Przełomowym wydarzeniem dla niego był 13 października 1982 roku, kiedy Bogdan Włosik zginął po strzale oficera Służby Bezpieczeństwa. - To było dla mnie osobiste doświadczenie. Gdybym wtedy został zatrzymany jako prawie 15-letni chłopak przez zomowców, może bym tutaj nie siedział. Uciekałem z oblężenia wokół kościoła. Zomowcy kazali mi pokazać ręce. Wtedy po raz pierwszy politycznie skłamałem, bo powiedziałem, że mam 13 lat - opowiadał dziennikarz.
Te wydarzenia ukształtowały go jako człowieka, choć nie wie, jaki by był, gdyby wtedy wpadł. Wielu jego kolegów zostało aresztowanych, pobitych, wydalonych ze szkół. - Patrzyłem na swoją działalność opozycyjną jako na pewien obowiązek moralny. Dziś, po tylu latach, żyjemy w zupełnie innym kraju. I na Polskę można patrzeć teraz jak na szklankę - jest do połowy pełna lub do połowy pusta. Ja z natury jestem optymistą. Wtedy nigdy nie marzyłem o tym, że możemy mieć taką wolność, jak dziś - mówił B. Rymanowski.
Zaznaczył, że czymś, co cechowało wszystkich działaczy Federacji Młodzieży Walczącej, była bezinteresowność i to jest coś, co różni ich od wielu dzisiejszych współczesnych działaczy partyjnych. - Wtedy po prostu musieliśmy się sprzeciwić złu, które nas otaczało. I nie robiliśmy tego, żeby uzyskać jakieś korzyści w wolnej Polsce. Mam wrażenie, że dzięki temu uzyskałem kręgosłup moralny. Te kilka lat w opozycji sprawiło, że mogłem się oprzeć pewnym naciskom i presji w latach 90. i po roku 2000 w mediach. Pracowałem w kilku miejscach i w każdym z tych miejsc powstawały konflikty, które mogłyby doprowadzić do tego, że zrobiłbym coś wbrew sobie. Lata w opozycji zadziałały wtedy niczym szczepionka - antywirusowo - tłumaczył.
Jak dodał, być może nie wszyscy dziennikarze są tacy, jak byśmy chcieli, ale takiej wolności słowa nigdy nie mieliśmy. - W naszym pokoleniu panował absolutny kult Szarych Szeregów i mogę powiedzieć że Federacja Młodzieży Walczącej była takim odpowiednikiem Szarych Szeregów dla Solidarności - stwierdził B. Rymanowski.
W jednej ze swoich panelowych wypowiedzi oświadczył, że tak, jak dzisiaj mówimy o Piłsudskim i Dmowskim jako ojcach niepodległości, którzy się różnili, tak będziemy kiedyś mówić o Morawieckim i Frasyniuku.