We Wrocławiu wspominali swoje młodzieńcze lata 80. w opozycji antykomunistycznej. Czy wierzyli wtedy w tak szybki upadek totalitarnego PRL?
Panel dyskusyjny z młodzieżowymi opozycjonistami lat 80. otworzył II Wrocławski Piknik Historyczny.
- Ukształtowały mnie wydarzenia z sierpnia 1980 roku, kiedy jako licealista gdański na własne oczy je wszystkie obserwowałem. Później zastanawialiśmy się z kolegami, czy powstanie Solidarność dla młodych ludzi. I pierwsze, co pomyślałem, gdy powstało Niezależne Zrzeszenie Studentów, to to, że gdy pójdę na studia, zapiszę się właśnie tam - mówił Grzegorz Surdy.
Prelegent dodał, że potem, po wprowadzeniu w stanu wojennego, wiedział, że trzeba walczyć. Czy wierzył w upadek komunizmu w ojczyźnie? - Na pewno marzyłem, pragnąłem, by komuniści padli na kolana po swoim szaleńczym ataku w stanie wojennym. A to się okazało procesem. W żartach mówiliśmy, że musimy dotrwać do upadku komunizmu. Nie było zgody na to, co się działo w Polsce, ale nie wiedzieliśmy, że to stanie się tak szybko - stwierdził G. Surdy.
Jak sam ocenia, w perspektywie kraju niewątpliwie wygraliśmy. Nie ma już przecież totalitarnego komunizmu. A czy Polska przez te prawie 30 lat wykorzystała swoją szansę? - W moim przekonaniu - nie. Wiele rzeczy zostało zmarnowanych. Wiele osób przegrało, wielu umierało w latach 90. i potem w przekonaniu, że Polska nie do końca po upadku komuny się udała - oświadczył G. Surdy.
Ma nadzieję, że nie wszystko zostało stracone, że da się jeszcze wiele odkręcić. - Muszę przyznać, że gdy byliśmy młodymi ludźmi, ta bezkompromisowość na pewno była wyżej postawiona. Nie zastanawialiśmy się nad tym, co z tego będziemy mieli. Kierowały nami zasady etyczne i moralne, a przy tym podejmowaliśmy jakieś ryzyko. Akcje były planowane i przemyślane, a płaciliśmy za nie różne ceny - opisywał.
Zaznaczył, że przyświecała im ideowość i żałuje, że wówczas nie rozmawiali o kształcie przyszłej Polski, ale były ważniejsze sprawy. - Brakowało nam w tym naszym powstaniu takich ludzi, jak generał "Nil" czy Grot-Rowecki. My chcieliśmy walczyć, choć - jak każdy - nie chcieliśmy ginąć. Mieliśmy kamienie i proce, czyli skromne możliwości, i walczyliśmy z milicją, która była dla nas uosobieniem zła - wspominał G. Surdy.