Parter trzebnickiego klasztoru sióstr boromeuszek zmienił się w wielki plac budowy. Na razie niedostępny - już wiosną zacznie tętnić życiem. Prowadzone prace co rusz odsłaniają nowe ciekawostki i prowadzą do kolejnych ustaleń.
– Odtworzymy na razie drzwi, natomiast później będziemy starać się o pozyskanie środków na wzniesienie schodów między nimi a wirydarzem. Mamy tu sporą różnicę poziomów. Schody te prowadziłyby nad widocznymi poniżej reliktami średniowiecznych murów klasztornych – mówi pani Krystyna. – Wewnątrz budynku na wprost nowego wyjścia znajduje się Sala Henryka. Będzie ona po remoncie salą multimedialną. Korzystające z niej osoby będą mogły wprost z niej wyjść na wirydarz.
Kawiarenka znajdzie się w Salki Jadwigi, Sala Marty będzie z kolei miejscem warsztatów kulinarnych; odnowiony refektarz posłuży siostrom, ale dostępny będzie też dla turystów, pielgrzymów.
Prace toczą się na wielu frontach. Po ich zakończeniu wnętrze będzie jaśniejsze, łatwiej będzie w nim się przemieszczać – zyska wiele nowych (a właściwie odtworzonych) przejść. Pojawią się one m.in. w Sali Marii, między Salą Henryka (gdzie niemal 2 lata temu odbył się pierwszy klasztorny bal) a Salą Immaculata, która jest przystosowywana do prowadzenia w niej rozmaitych warsztatów. Interesujące będzie na pewno odtworzone przejście prowadzące z klasztoru do bazyliki (do kaplicy św. Jadwigi).
– Będzie udostępniane przy szczególnych okazjach, uroczystościach, w porozumieniu z księżmi salwatorianami, którzy są gospodarzami bazyliki – mówi K. Klamińska.
Obecnie w większości pomieszczeń usunięte zostały już stare powłoki malarskie. W niektórych miejscach jeszcze trwa ich usuwanie – gdy trzymają się mocno, używa się specjalnej parownicy, która je podgrzewa. Jest to bardzo żmudna praca. Wiele tynków jest silnie zawilgoconych. Są skuwane, wykonuje się tynki renowacyjne.
– Podczas prowadzenia prac na parterze musimy wymieniać jednocześnie wszystkie piony, co nie jest łatwe. Sklepienia są zasypane bardzo dużą ilością różnych materiałów – piaskiem, gliną, żwirami. Wykonawca musiał opracować specjalny sposób wykonywania przebić – tłumaczy pani Klamińska. Wyzwaniem jest zwłaszcza prowadzenie działań pod funkcjonującym cały czas Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym – prace nie mogą zakłócać życia podopiecznych.