Parter trzebnickiego klasztoru sióstr boromeuszek zmienił się w wielki plac budowy. Na razie niedostępny - już wiosną zacznie tętnić życiem. Prowadzone prace co rusz odsłaniają nowe ciekawostki i prowadzą do kolejnych ustaleń.
Wszystkie podejmowane działania stworzą przestrzeń dla rozmaitych inicjatyw. Już wkrótce zajrzysz do kawiarenki klasztornej – na pyszne ciasto i kawę, a także by uczestniczyć w spotkaniu autorskim czy prelekcji, w pocysterskich murach obejrzysz wystawę, wysłuchasz koncertu. W codziennie otwartym dla wszystkich klasztorze będzie można wziąć udział w rozmaitych warsztatach, seminariach.
Oczywiście nie braknie okazji do modlitwy – przeżycia w klasztornych wnętrzach dni skupienia czy rekolekcji, poznawania cysterskiego i jadwiżańskiego dziedzictwa, a także spuścizny sióstr boromeuszek, obecnych gospodyń obiektu. W planach jest także organizowanie – co rok lub co dwa lata – festiwalu sztuki sakralnej. – Klasztor od dawna otwarty był dla gości, pielgrzymów, turystów, teraz jego drzwi otworzą się jeszcze szerzej – wyjaśnia Krystyna Klamińska, prezes Fundacji dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śl. „By służyć”.
Stare mury co rusz odsłaniają ślady swej długiej historii. Niedawno okazało się, że na wirydarz św. Jadwigi prowadziło pierwotnie jeszcze jedno wyjście z krużganków, na wysokości Sali Henryka. – Istniały podejrzenia, że funkcjonowało. Obecnie zostało to potwierdzone – mówi K. Klamińska. – Będziemy to wyjście odtwarzać – zapadła już stosowna decyzja wojewódzkiej konserwator zabytków.
Potwierdzenie istnienia wyjścia współgra z ustaleniami siostry Olimpii Konopki, boromeuszki od lat zgłębiającej dzieje tego miejsca. Siostra wskazuje na fakty przemawiające za tym, że w pobliżu – dokładnie na wprost obecnie odkrytego wyjścia – na terenie wirydarza znajdowała się cela św. Jadwigi (która po śmierci męża zamieszkała na terenie klasztoru, nie składając jednak ślubów) – w miejscu, gdzie dziś stoi niewielki obelisk.