Dr Jerzy Kirszak z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w krótkiej prelekcji poprzedzającej premierę filmu "Dywizjon 303. Prawdziwa historia" przybliżył sytuację polskich lotników w Wielkiej Brytanii w okresie po wrześniu 1939 r. i w czasie Bitwy o Anglię.
Prelegent podkreślił, że szczęśliwie udało się z okupowanego kraju ewakuować większość pilotów i obsługi samolotów. - Na przełomie 1939 i 1940 r. we Francji było ich ok. 9 tys. Zanim ci żołnierze chwycili za broń i wsiedli do samolotów w obronie francuskiego nieba, część z nich została wysłana na mocy porozumień polsko-brytyjskich do Anglii. Było to 300 osób personelu latającego i 2 tys. personelu naziemnego - opowiadał.
Przyznał, że w zamyśle polskiego dowództwa było stworzenie w Wielkiej Brytanii czterech dywizjonów - dwóch bombowych i dwóch myśliwskich. Jeden dywizjon liczył w strukturze brytyjskiej 12 samolotów.
- Anglicy byli niechętni tworzeniu tych dywizjonów, bo nie mieli zaufania do naszych lotników, ale jednocześnie zdawali sobie sprawę, że ich lotnicy ponieśli już dotkliwe straty w walce we Francji. Niemcom został "skok" przez Kanał La Manche do Wielkiej Brytanii. Tymczasem Anglia całe wyposażenie armii lądowej zostawiła podczas ewakuacji we Francji. Jedyne co Anglicy mieli to swoją królewską flotę - Royal Air Force - mówił. Tłumaczył, że aby dostać się na ląd, Niemcy musieli pokonać brytyjskie lotnictwo i bitwa rozstrzygnęła się nad niebem Londynu.
Do wspomnianych wcześniej polskich lotników w czerwcu 1940 dołączyli kolejni, ci którzy uciekli z okupowanej Francji. - Wówczas zaczęły powstawać te cztery dywizjony: bombowe - 300 i 301 oraz myśliwskie - 302 i 303. Wszystkie wzięły udział w Bitwie o Anglię.
Dr Jerzy Kirszak podkreślił ogromne doświadczenie polskich lotników. Mieli za sobą przegraną kampanię wrześniową w Polsce i przegraną walkę nad Francją, ale również doskonałe wyszkolenie zdobyte w elitarnej szkole orląt w Dęblinie.
Na zakończenie przybliżył mało znaną ciekawostkę. Mało brakło, a w kampanii wrześniowej brałyby udział brytyjskie samoloty w z polskim szachownicami. Tuż przed wybuchem II wojny światowej, wiosną 1939 w związku z zawartym sojuszem z Brytyjczykami Polska zdecydowała się na zakup 150 myśliwców typu Spitfire i Hurricane dla polskiego lotnictwa.
Anglicy odmówili, ale nie zrobili tego ze złej woli. Po prostu sami mieli braki sprzętowe. Ostatecznie, po długich negocjacjach dobito targu i 19 sierpnia 1939 r. Polacy mieli otrzymać 15 samolotów - 1 Spitfire'a i 14 Hurricane'ów. Samoloty nie dotarły do kraju przez problemy logistyczne i podpisanie paktu o nieagresji między ZSRR a III Rzeszą. Gdyby przesyłka dotarła na czas - do 22 sierpnia - samoloty mogłyby wziąć udział w obronie polskich granic. - Oczywiście tych 15 samolotów nie zaważyłoby na wyniku walk wobec potęgi Luftwaffe - zaznacza.
Posłuchaj całej, niezwykle ciekawej prelekcji:
Czytaj także: