- Czyli wracać do miejsc i sytuacji, w których wiemy, że nasza relacja z Bogiem była silna, piękna, w których czuliśmy Jego działanie - mówił abp Józef Kupny do Dolnoślązaków na Jasnej Górze.
Tłumy wiernych z archidiecezji wrocławskiej pielgrzymowały przed obraz MB Częstochowskiej wraz ze swoimi kapłanami i biskupami. To wrześniowa tradycja, czyli Archidiecezjalna Pielgrzymka na Jasną Górę. Pierwszym jej punktem była uroczysta Msza św. w bazylice jasnogórskiej, której przewodniczył abp Kupny, metropolita wrocławski. Razem z nim modlili się biskupi pomocniczy, kilkudziesięciu księży i wierni, którzy wypełnili świątynię po brzegi.
- Nie ma lepszego miejsca niż to, gdzie szczególnie czczona jest nasza Matka i Królowa, żeby sobie ten głęboki związek na nowo uświadomić - rozpoczął homilię metropolita. Nauczał, że w osobie swojego umiłowanego ucznia Jana Chrystus zawierzył matczynej opiece cały rodzaj ludzki. Odtąd mamy prawo nazywać Maryję Matką. Co więcej, od czasów, kiedy nasi przodkowie wybrali Ją na królową, mamy także prawo nazywać Maryję Królową Polski.
- Pielgrzymujemy, by wsłuchać się w Jej matczyny głos i nabrać sił duchowych potrzebnych do życia - mówił abp Kupny. Tłumaczył sens pielgrzymowania, który wyraźnie odsłania się w historii proroka Eliasza. Jego wędrówka przez pustynię rzuca światło na nasze pielgrzymowanie i odkrywa to, co często uchodzi naszej uwadze. - Eliasz, jak czytamy w Księdze Królewskiej, szedł 40 dni do Bożej góry Horeb. Jeden z największych proroków Starego Testamentu przeżywał kryzys życiowy. Odszedł na pustynię i prosił Boga, by zabrał go z tego świata. Możemy się tylko domyślać, jak bardzo musiał być zrezygnowany, że prosił Boga o śmierć. Z jego słów przebija gorycz, pesymizm, zupełny brak poczucia sensu życia - opisywał arcybiskup. I podkreślił, że takie chwile przeżywa dziś coraz więcej ludzi. Ilu leczy się z depresji, choćby z naszego środowiska, wśród naszych znajomych? Ilu nie widzi sensu życia?
Co robi Bóg z życiem Eliasza? Najpierw go karmi, następnie poleca mu wyruszyć w drogę do góry Horeb. Dlaczego akurat na tę górę? Bo Eliasz doskonale wie, że Bóg tam przemówił do Mojżesza. Zawarł z narodem wybranym przymierze, dał Dekalog, wyznaczając konkretną drogę życia. Eliasz wraca do miejsca, o którym wie, że tam może spotkać Boga, że Bóg tam na pewno jest. - Prorok idzie do miejsca, w którym relacje pomiędzy Bogiem a człowiekiem były bardzo dobre. A te 40 dni potrzebne są, był coś w nim dojrzało, wypaliło się. By dotarł oczyszczony i gotowy na rozpoczęcie czegoś nowego - tłumaczył abp Kupny.