Jak siostry benedyktynki z Wołowa świętują narodzenie Jezusa? Pobożnie - to na pewno, ale i śpiewająco!
Nie wyjeżdżają na święta do rodzin. Ich rodziną jest zakon. Siedem sióstr benedyktynek od lat razem spędza święta Bożego Narodzenia w wołowskim klasztorze św. Józefa.
W Wigilię nie ma ulgi ze spaniem. Pobudka tradycyjnie - 5.00 rano. Potem jutrznia i Msza św. Później rozmyślania, lekkie śniadanie i... post. - Staramy się kultywować tradycję, czyli czas od śniadania do wieczerzy wigilijnej spędzamy bez pokarmu - opowiada s. Maria Trybała.
Przeorysza dodaje, że w ten dzień uroczystego oczekiwania nie ma obiadu. O godz. 12 zakonnice odmawiają modlitwę "Anioł Pański". Potem mają indywidualny czas wolny.
- Chcemy w Wigilię spędzić więcej czasu na modlitwie, dlatego staramy się część spraw i obowiązków wykonać wcześniej, jak np. ubieranie choinki czy budowanie szopki - tłumaczy przełożona.
W kuchni na święta zawsze jest więcej roboty, więc siostry pomagają sobie nawzajem. Postawa służby dominuje tam na co dzień, a co dopiero w przeddzień Bożego Narodzenia. - Ja mam dyżur przy zmywaniu naczyń do wieczora. A po kolacji wigilijnej na szczęście sprzątamy i zmywamy wspólnie - kwituje z humorem s. Maria.
24 grudnia do drzwi przy ul. Poznańskiej 13 często pukają ludzie. Nie, to jeszcze nie kolędnicy. Przychodzą po opłatki, które zrobiły siostry benedyktynki z Łomży, a wołowskie benedyktynki je rozprowadzają. - W którymś roku prawie nam ich zabrakło i dzieliliśmy się z ludźmi swoimi opłatkami - wspomina przeorysza.
Gdy wybija godz. 15, zakonnice odmawiają wspólnie Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a potem pierwsze świąteczne nieszpory.
O godz. 16 przychodzi czas na wigilijną wieczerzę w klasztornym refektarzu. Razem z 7 benedyktynkami do stołu zasiada także ich ksiądz kapelan. Zanim zaczną kosztować potrawy, tradycyjnie czytają Pismo Święte, modlą się i dzielą się indywidualnie opłatkiem. - Składamy sobie życzenia, ale nie tylko. Mamy taki zwyczaj, że przy opłatku także przepraszamy się. To kolejna okazja do pełnego pojednania. Chcemy oczekiwać na narodzenie Jezusa w rodzinnej atmosferze, dlatego pielęgnujemy ją wśród nas - mówi s. Maria.