Na przedpremierowy seans filmu "Największy Dar" we Wrocławiu przyszło 150 osób. Krótkie wprowadzenie o kryzysie i przebaczeniu zrobiła Wspólnota Trudnych Małżeństw "Sychar".
Obchodzimy mały jubileusz. Równo 3 lata temu jako redakcja "Gościa Wrocławskiego" rozpoczęliśmy cykl regularnych pokazów wartościowych filmów w Multikinie Pasaż Grunwaldzki - "Do kina z Gościem". Przez kilkadziesiąt naszych seansów przewinęło się już kilka tysięcy ludzi. Zawsze zapraszamy też gości specjalnych i oferujemy tańsze bilety. Więcej o tym przeczytasz w tekście: Ja też widziałem "Kler".
Następny seans już 14 marca o godzinie 19. Jeszcze przed premierą w kinie galerii Pasaż Grunwaldzki zaprezentujemy film "Kurier" w reż. Władysława Pasikowskiego.
Tym razem we wtorek 4 marca sala kinowa wypełniła się widzami, którzy przyszli obejrzeć „Największy Dar”. Gośćmi wieczoru byli Jolanta Cieśla, członek Wspólnoty Trudnych Małżeństw „Sychar” i o. Maciej Konenc SJ, duszpasterz „Sycharu”.
- Bywa w kryzysach tak, że jedna z osób opuszcza swojego współmałżonka. I „Sychar” jest dla tych, którzy trwają w sakramencie małżeństwa, w wierności Panu Jezusowi i złożonej przysiędze mimo tych strasznych okoliczności. Oni kochają swojego współmałżonka, ale na odległość. We Wrocławiu wspólnota działa już 8 lat - mówił o. M. Konenc.
Jak mówił, do wspólnoty bardzo nie zachęca (z wiadomych powodów), choć oczywiście jest ona otwarta dla wszystkich tych, którzy mają problemy małżeńskie, ale chcą trwać w wierności i nie szukając drugich, trzecich i kolejnych związków.
- Kryzys to nie jest coś niedobrego. To szansa na wzrost i dobra okazja, by pozbyć się tego, co niewłaściwe i wrócić do tego, co wartościowe. Wejść na wyższy poziom. Gdy dobrze przejdziemy kryzys, on nas rozwija. Sprawia, że wzrastamy w wierze - tłumaczył jezuita pracujący w parafii pw. św. Ignacego Loyoli we Wrocławiu.
- Kiedy trafiłam do "Sycharu" 4 lata temu, to w życiu nie uwierzyłabym, że kiedyś to powiem: przez kryzys Pan Bóg się o mnie upomniał. Dzisiaj mówię to świadomie i odpowiedzialnie. Co nie znaczy, że to nie boli, ale nie byłabym na pewno tu, gdzie jestem. Wszystko zaczęło się, kiedy mój mąż postanowił żyć innym życiem. U jego boku stanęła inna kobieta - dzieliła się swoim świadectwem Jolanta Cieśla.
W Sycharze zaczęła budować relacje z Panem Bogiem i z ludźmi. Wcześniej jej życie charakteryzowała tradycyjna pobożność, polegająca jedynie na uprawianiu religijności, a nie żywej wierze.
Jolanta mówiła o chrześcijańskim wymiarze przebaczenia ludziom, którzy nas skrzywdzili. To zobowiązanie, jakie stawia przed nami Pan Bóg.
- Zdrada jest dramatem dla obu stron, ponieważ mamy do czynienia ze świadomym i dobrowolnym zerwaniem przysięgi małżeńskiej. Jeżeli człowiek mówi Bogu "nie", Bóg nic nie może zrobić, bo dał nam wolną wolę i nie złamie tej wolności. Ale jeśli się o to modlimy, Wszechmocny może nam zesłać łaskę przebaczenia. Przebaczenie jest świadomą decyzją. I nie chodzi o usprawiedliwienie, zapomnienie, czy udawanie. To pamięć, jednak pozbawiona goryczy, mimo że smutek pozostaje nadal - opowiadała prelegentka.
Dodała, że przebaczenie nie oznacza automatycznie pojednania. Na to drugie może nie być szansy, okazji.
- Panie Jezu, Ty przebaczyłeś swoim oprawcom. Ja za każdym razem przebaczam mojemu mężowi - oświadczyła Jolanta Cieśla.