Kilkudziesięciu mieszkańców wrocławskiej noclegowni dla bezdomnych mężczyzn Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta uczestniczyło w rekolekcjach prowadzonych przez bp. Jacka Kicińskiego.
Słuchali konferencji, mogli przystąpić do spowiedzi. Ostatniego dnia przy ul. Małachowskiego odprawiona została Msza św., po której rozpoczęła się agapa – przypomnienie uczty, którą urządził miłosierny Ojciec powracającemu marnotrawnemu synowi.
Bp Jacek Kiciński zachęcał, by wracać do ojcowskiego domu, opierając się na Słowie Bożym. – Gdybyśmy tak się przejęli Słowem Bożym, jak przejmujemy się słowem ludzkim, na ziemi byłby raj – stwierdził. – Często tuż po wyjściu z kościoła nie możemy sobie przypomnieć o czym była Ewangelia, a bardzo dobrze pamiętamy co nam ktoś zrobił, powiedział – zwłaszcza przykrego – 5, 10 lat temu.
Biskup podkreślił, że słowo Boga mówi o Jego nieskończonej miłości. On nigdy nie rezygnuje z człowieka, nie ma dla Niego ludzi straconych. Każdy z nas stworzony jest, by być kochanym i kochać.
– On chce nam pomóc, ale do niczego nie przymusza… Posłał swego Syna, który narodził się w szopie, w o wiele gorszych warunkach niż my tutaj mamy. Narodził się w schronisku dla zwierząt – zauważył. Zwrócił uwagę, jak szczęśliwi mogą się czuć uczestnicy tego spotkania w noclegowni, mogąc brać udział w Eucharystii, uczcie miłości. Wielu chrześcijan na świecie zazdrościłoby im tego – oni często nie mają takiej możliwości; dotykają ich prześladowania.
– Zrozumiałem, że najwyższy czas, by się zmienić, zaufać Bogu, oddać się w Jego ręce – mówił po rekolekcjach Dariusz, zwany „Chochołem”, od 3 lat pełniący posługę ministranta w noclegowni. Obecnie, jak wyjaśnia, stara się „wyjść na prostą”, usamodzielnić. Jest to realne – pracuje w szpitalu jako sanitariusz medyczny (wcześniej pracował m.in. w kuchni charytatywnej w parafii św. Elżbiety przy ul. Grabiszyńskiej). Chciałby również założyć rodzinę.
W rekolekcjach towarzyszyli osobom bezdomnym ks. Ryszard Zawadzki, opiekun duchowy noclegowni, pracownicy TPBA, siostry elżbietanki, młodzi wolontariusze.
Krótka nauka śpiewu przed Mszą św. Agata Combik /Foto Gość– Raz w miesiącu w noclegowni odprawiana jest Eucharystia, po niej odbywa się poczęstunek. Kilka dni wcześniej spotykamy się, ustalamy między innymi temat, jaki będzie poruszany podczas poczęstunku; kontaktujemy się także często w ramach grupy mailowej – wyjaśnia wolontariuszka Anna. – Po Mszach św., w ramach spotkania przy stole, można usłyszeć świadectwa, prelekcje. Jeden z naszych wolontariuszy, z Politechniki Wrocławskiej, opowiadał na przykład o ciekawostkach z dziedziny fizyki.
– W każdej z naszych placówek dwa razy w roku organizujemy rekolekcje – wielkopostne i adwentowe – mówi Aleksander Pindral, prezes wrocławskiego koła Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. – Chcemy, żeby nasi podopieczni doświadczali tego, że ktoś troszczy się o nich, modli za nich, nosi ich w sercu, ma dla nich jakąś propozycję, zaproszenie do nawrócenia, dobre życzenie. Podczas obecnych rekolekcji każdego kolejnego dnia przybywało uczestników – bp Jacek zachęcał, by każdy zaprosił jakiegoś kolegę. Cenne było to, że nie przekazywał słuchaczom jedynie książkowej wiedzy. Przekaz był bardzo konkretny. Dla tych ludzi ważne są zresztą nie tylko słowa biskupa, ale sama obecność, przyjazne wyjście do nich. Muszę dodać, że na co dzień takim dobrym duchem tego miejsca jest ks. Ryszard Zawadzki – kapelan noclegowni.
Jak zauważył na koniec Mszy św. A. Pindral, w osobie rekolekcjonisty mieszkańcy noclegowni mogli doświadczyć, że Ojciec miłosierny nie tylko czeka na nich, ale przychodzi tam, gdzie są – i to przez kolejne dni.
Bp Jacek, obdarowany między innymi ikoną św. Brata Alberta, powierzył się pamięci bezdomnych mężczyzn. – Wierzę, że wasza modlitwa ma szczególną moc – dodał.
Zobacz także: