Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Związek - w co zainwestować i kto za to zapłaci?

W ramach Laboratorium Miłości temat "Związek - w co zainwestować i kto za to zapłaci" poruszyli Kamila i Maciej Rajfurowie.

Młode małżeństwo z Wrocławia opowiedziało o swoim związku w kontekście finansów. Jak dogadywać się w tych sprawach? Kto i za co powinien płacić? Czy płeć ma w tym przypadku znaczenie?

- Kiedy się poznawaliśmy, a potem na początku naszego związku, nigdy nie dyskutowaliśmy bezpośrednio o pieniądzach. Nie było rozmowy w stylu: „A ile ty masz miesięcznie. Jaką kasą dysponujesz?”. Oczywiście w miarę upływu czasu, gdy wiedzieliśmy o sobie coraz więcej, zdawaliśmy sobie sprawę, kim jesteśmy. Kamila wiedziała, że nie mam nazwiska Rockefeller - mówił Maciej Rajfur.

Podkreślił, że najważniejsza w okresie przedmałżeńskim okazała się czystość intencji. Młodzi cieszyli się sobą i tym, co wspólnie przeżywali. Nigdy nie skupiali się fakcie, że na coś ich nie stać, co mogliby mieć lub co by było, gdyby byli kimś innym...

- Nie mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem, więc mieliśmy dwa osobne budżety. Z wychowania i dżentelmeństwa płaciłem za wyjścia do kina, filharmonii czy inne randki, ale nie było też tak, że płaciłem dosłownie za wszystko - stwierdził M. Rajfur.

Jego żona również wychodziła z inicjatywą, choć na etapie związku i narzeczeństwa była licealistką, a później studentką, którą utrzymywali rodzice. Maciej natomiast na studiach pracował dorywczo, a potem chwilę przed narzeczeństwem dostał stałą pracę.

- Wiedziałam, że Maciek dysponuje swoimi pieniędzmi, a ja nie do końca, więc starałam się dać coś od siebie na innych płaszczyznach. Np. zapraszałam go na obiad, robiłam kreatywne upominki. W naszym związku zgodnie zainwestowaliśmy w... czas, czyli wspólne podróże. Pragnęliśmy spędzać ze sobą jak najwięcej chwil i na wyjazdach staraliśmy się rozsądnie dzielić koszty. Nie było tak, że Maciek musiał za wszystko płacić, ale też nie rozliczaliśmy się co do grosza, kładąc każdy rachunek na stół i dzieląc na pół - opowiadała Kamila Rajfur.

Goście Laboratorium Miłości podkreślali, że temat pieniędzy w związku może krępować, ale jeżeli człowiek podejdzie do tego z wyrozumiałością i nie będzie przywiązywał przesadnej wagi do materialnego aspektu związku, nawet niewiele pieniędzy nie powinno stanowić problemu. W razie czego ważna okazuje się także szczera empatyczna rozmowa. 

- Nam się nigdy nie przelewało, ale też nie możemy powiedzieć, że byliśmy biedni. Potrafiliśmy się cieszyć z każdej chwili spędzonej ze sobą obojętnie czy była to restauracja, czy trawa nad Odrą, gdy jedliśmy po prostu truskawki z koszyczka. I to truskawki w sezonie oczywiście (śmiech). Szukaliśmy tzw. niskobudżetowych rozrywek z konieczności, ale nie sprawiało nam to problemu. Z drugiej strony nie patrzyliśmy przesadnie, że jak wezmę Kamilę 10 razy na spacer to zaoszczędzę np. 80 złotych na kawie - stwierdził Maciej.

Jego zdaniem ważne okazało się podejście Kamili jako kobiety w związku, która nigdy nie uważała, że mężczyzna musi na nią wydać określoną ilość pieniędzy albo gdzie konkretnie ją zabierać na randki.

- Cieszyłam się z pomysłowości Maćka i starałam się ją odwzajemniać. Nigdy nie miałam i nie karmiłam w sobie jakichś oczekiwań finansowych. Żyliśmy, podróżowaliśmy na tyle, na ile mogliśmy, obydwoje doceniając to, co mamy. Wydaje mi się, że gdy człowiek jest zakochany w drugiej osobie tak sensownie, to nie myśli kategoriami, na co go stać, ile ma kasy. Po prostu buduje się razem rzeczywistość i każdy daje, ile może - mówiła młoda żona.

- Ujmowała mnie jej kreatywność np. w upominkach. Kiedyś zrobiła mi autorską grę planszową na mapie Babiej Góry, na którą uwielbiałem wchodzić o każdej porze roku. Poza tym Kamila jest harcerką i skauting wyrobił w niej wysoki poziom pomysłowości. Dedykowane prezenty okazują się najcenniejsze, bo mają wartość sentymentalną. Świadczą również o dobrej relacji między nami. Kamila wiedziała, co mnie ucieszy, zafascynuje - opisywał Maciej Rajfur.

Ostrzegał mężczyzn, którzy planują randki, przed skąpstwem i przesadnym liczeniem pieniędzy, szczególnie w obecności kobiety.

- Jeżeli siedzisz w restauracji z ukochaną i przy zamawianiu posiłku myślisz: „Dlaczego wzięła dużą porcję? Oby nie zamawiała deseru” i już widzisz oczami wyobraźni, jak ci pieniądze uciekają z portfela, to powinieneś wcześniej w sobie przepracować taką sytuację. Jeżeli żal ci kasy na jakąś randkę, nie pchaj się tam, bo kobieta, jako istota wrażliwsza, prawdopodobnie to zauważy. I pamiętaj, że możesz zaimponować jej nieszablonowością, oryginalnością, inwencją twórczą, a niekoniecznie grubością portfela - oświadczył M. Rajfur.

Pieniądze mogą się przecież kiedyś skończyć, sytuacje się w życiu zmieniają i co zostanie w związku? Ważna jest podstawa, na której się budowało. Ta materialna nie jest zbyt trwała.

- Nie chcemy też powiedzieć, że pieniądze nie mają kompletnie znaczenia. Bo z drugiej strony czasem ludzie myślą, że chrześcijanie powinni żyć jedynie miłością, słowem Bożym i sakramentami. Oczywiście w pewnym sensie tak, ale wiemy doskonale, że na co dzień bez pieniędzy ani rusz. Ważne, by nadać im odpowiednia wagę. Nie mogą zdominować naszego myślenia. Dołować nas albo za bardzo uszczęśliwiać. My pieniądze uznajemy za szansę. Teraz oboje pracujemy i mamy więcej niż dotychczas, choć zwiększyły nam się potrzeby. Widzimy, że Bóg daje nam tyle, ile potrzebujemy - spuentowała Kamila Rajfur.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy