Gdy wybuchło powstanie warszawskie, miał 14 lat. Wstąpił do Armii Krajowej i został kolporterem prasy podziemnej. Rozmowa z kpt. Stanisławem Wołczaskim ps. Kazimierz.
Od lat odwiedza Pan szkoły, by opowiadać uczniom historię powstania warszawskiego. O co najczęściej Pana pytają?
Co to jest strach. Chcą, żebym im go opisał. Wtedy wyjaśniam, że w pierwszej chwili jest paraliżujący, ale później działa wręcz odwrotnie - mobilizująco. Miałem tak, kiedy biegłem i ładował we mnie Niemiec z karabinu maszynowego. Padłem na ziemię jak rażony prądem, widząc obok siebie dziury po kulach na ziemi. W pierwszej chwili zesztywniałem i pomyślałem, że już po mnie. Potem jednak, wiedząc, że musi przeładować, wykorzystałem moment i wyrwałem się z pola rażenia biegiem.
Nie chcę pytać, czy jako 14-latek bał się Pan w tej powstańczej rzeczywistości, ale proszę opisać swoje uczucia w tamtych dniach.
Wbrew pozorom, nie towarzyszył nam strach, ale wielki entuzjazm i radość z możliwości podjęcia walki. To nie znaczy, że nigdy się nie baliśmy, ale strach był przelotny, chwilowy, spowodowany konkretną trudną sytuacją. A duma i radość trwały cały czas. Dzień i noc.
Dlatego dzisiaj z taką pasją Pan opowiada o tych - niektórzy mówią - 63 dniach chwały, choć, nie oszukujmy się, bardzo traumatycznych i brutalnych?
Może trochę po tylu latach się z tym wszystkich oswoiłem, a z drugiej strony chcę pokazywać piękną kartę tego wydarzenia. Oczywiście, ono miało bezsprzecznie swoje tragiczne skutki, ale ich nie odwrócimy. Możemy pokazać postawę poświęcenia, miłości do ojczyzny, pragnienia wolności i godności. Powstanie nie może nas przygnębiać. Tego nie chcieliby ci, którzy w nim stracili dla Polski życie. Ono powinno nas inspirować do tego, by zapobiegać takiemu rozwojowi wypadków, a w razie potrzeby być gotowym poświęcić wiele dla bliskich, rodaków i swojej ziemi ojczystej.
Mówi Pan o patriotyzmie. Dzisiaj to pojęcie bardzo różnie rozumiane, modyfikowane na swoją modłę, pod swój światopogląd. Może za bardzo nim szafujemy?
Chyba nie chodzi o to, że za często, ale że błędnie. Proszę spojrzeć, w wielu szkołach młodzież mówiła mi, że patriotą może być tylko żołnierz, człowiek w wojsku. Dlatego tłumaczę młodym, że każdy też może - gdy będzie się uczciwie uczył i pracował dla swojego kraju, a przy tym kochał swoją ojczyznę i poświęcał się dla jej dobra.