Zaczęło się od 15-minutowej rozmowy na Białorusi. Dzisiaj "Odra-Niemen" to uznana marka w całej Polsce i na Kresach Wschodnich w temacie edukacji patriotycznej, wsparcia kombatantów i przywracania miejsc pamięci.
Wydarzenia z okazji jubileuszu 10-lecia rozpoczęły się w sali Naczelnej Organizacji Technicznej we Wrocławiu 16 listopada w południe. Goście mogli spotkać się z kombatantami z kraju i zagranicy, na czele z płk. Weroniką Sebastianowicz, dzięki której "Odra-Niemen" istnieje w takim kształcie, w jakim dzisiaj ją znamy.
- 11 listopada 2009 r. w Domu Polskim w Iwieńcu uczestniczyliśmy razem z mężem w uroczystości z okazji Dnia Niepodległości - wspomina Ilona Gosiewska, prezes "Odry-Niemen". - Tam nagle padło zdanie, że jest z nami kpt. Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi. Popatrzyliśmy na siebie z Eugeniuszem. Nie mieliśmy pojęcia, że są jacyś polscy kombatanci na Białorusi! Podjęliśmy rozmowę z panią Weroniką i... po 15 minutach już powstał cały plan.
Zasłużona kombatantka i działaczka społeczna zaproponowała wówczas, że wrocławianie, jeśli chcą pomóc, mogą przygotować paczki świąteczne dla 270 kombatantów zza wschodniej granicy. I tak po powrocie na Dolny Śląsk państwo Gosiewscy zaczęli rozkręcać zbiórkę, która wywołała lawinę.
I z tej lawiny w "Odrze-Niemen" mamy dziś 300 zarejestrowanych członków, 7 oddziałów w Polsce i jeden za granicą (we Lwowie) oraz kilka tysięcy wolontariuszy. Stowarzyszenie to uznana marka najczystszego patriotyzmu, edukacji historycznej i przywracania pamięci bohaterom historii najnowszej.
Podczas uroczystej gali w sali NOT można było zobaczyć wystawę "Rodacy - Bohaterom", wpisać się do księgi gości, zwiedzić stanowiska tematyczne, skorzystać z gier i zabaw edukacyjnych dla dzieci. Odbyły się także konkursy, loterie i warsztaty.
Prelekcję połączoną z pokazem audiowizualnym i koncertem wygłosił raper Under. Uczestnicy mogli obejrzeć filmy Stowarzyszenia "Odra-Niemen". Całe wydarzenie stało się także okazją do wspomnień.
- Pamiętam, że kiedy pojechaliśmy na Kresy Wschodnie z paczkami, wsiąkliśmy zupełnie w tę niezwykłą atmosferę. Wchodziliśmy do domów kombatantów, poznaliśmy ich rodziny i nie chcieliśmy z tego rezygnować. Pojawiały się nowe tematy i płaszczyzny do działania, tworzyły się kolejne kontakty. Zaczęliśmy poszerzać działalność, np. o remonty kwater polskich żołnierzy na Kresach - opowiada wiceprezes Eugeniusz Gosiewski.