Rozważania z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na XXXIII niedzielę zwykłą przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Ach, te nasze czasy! Nie jest dzisiaj łatwo. Ale przepraszam, które czasy były łatwe? To z nami bywa różnie. Bo jedni poradzili sobie w czasie okrutnej wojny i są po dziś dzień ludźmi z uśmiechem na twarzy, a drudzy, mając szczęście na wyciągnięcie ręki, nie przeskoczą przez malutki problem. Nasze czasy. Czasy próby. Czasy pokazania swojej wytrzymałości i stabilności. Czasy, w których określamy się, skąd idziemy, dokąd idziemy i po co idziemy.
Upadek świątyni miał być dla Żydów wydarzeniem tak strasznym, że kojarzony był przez nich z końcem świata. Jezus dzisiaj zapowiada upadek świątyni: "Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony" (Łk 21,6). Znamy sceny, kiedy Jezus stał się bohaterem wydarzeń rozgrywających się w świątyni. Jedynym z wielu jest ta, kiedy wypędzał z niej przekupniów i bankierów. Wtedy zaczął naukę, w której mówił o sobie jako świątyni. Mówił wtedy, że świątynia zostanie zburzona, ale po trzech dniach zostanie odbudowana. Niewątpliwie widzimy Jezusa zabitego, a zarazem po trzech dniach zmartwychwstałego. Znamy również naukę Jezusa, kiedy podpowiada nam, że my jesteśmy świątyniami Ducha Bożego.
Mury świątyni w Jerozolimie upadły. Jest to fakt historyczny. Serce każdego wierzącego jest świątynią, która również może upaść, jeśli człowiekowi zabraknie wiary i wytrwałości. Dlatego życie chrześcijan ma być czuwaniem, oczekiwaniem, czujnością. To "tu i teraz" rozgrywa się sąd nad światem i "tu i teraz" rozgrywa się przyszły los człowieka. Największe świadectwo Jezus złożył w momencie ukrzyżowania, czyli w momencie, po ludzku rozumiejąc, największego upodlenia. Jezus zapowiada, że Jego los, czyli prześladowania i cierpienia, będzie także losem Jego uczniów.
Miernikiem naszej wytrzymałości i stabilności w wierze nie jest pobożność na najwyższym poziomie w ciszy swojego mieszkania lub na religijnym wydarzeniu wspólnot katolickich. Testerem siły tkwiącej w ludziach Kościoła są momenty burzenia świątyni albo choćby jej podburzania. Wtedy właśnie widać, jak silne są fundamenty i jak mocne są te mury, budowane prozaiczną codziennością człowieka wierzącego. To właśnie trudne sytuacje, społeczne i osobiste, dają ludziom wierzącym okazję do składania świadectwa i pokazania autentyczności swojej wiary. Bo to właśnie w próbie rodzi się i ujawnia prawdziwa wiara.
Nie pytajmy, czy dzisiaj są trudne czasy dla ludzi wiary, czy ich nie ma. Bo jasne jest, że zawsze były, są i będą. To przecież jest nam obiecane. Testujmy raczej chrześcijańskie podejście do naszych czasów.