Sądził, że w doktrynie nazizmu kryje się zło absolutne. W stosunku do komunistów nigdy w tak ostry sposób i tak radykalnie się nie wypowiadał. Ale to nie znaczy od razu, że komunistom sprzyjał - mówił o prymasie Wyszyńskim Piotr Sutowicz.
We wrocławskim oddziale Civitas Christiana Piotr Sutowicz poprowadził spotkanie pod hasłem: "Stefana Wyszyńskiego zmagania z XX-wiecznymi ideologiami".
Już na początku prelegent uczulał, by nie wyciągać cytatów Prymasa Tysiąclecia wyjętych z kontekstu i nie wstawiać w obecne realia jako argumenty. Jest to bowiem obarczone niebezpieczeństwem i rodzi niepotrzebne dyskusje.
- Stefan Wyszyński i jego nauczanie zachowuje aktualność, ale trzeba na nie odpowiednio spojrzeć, a nie wybierać to, co nam wygodne. Po pierwsze, Wyszyński był w całym swoim wymiarze dzieckiem XX wieku. I jego pisarstwo nie zaczęło się w 1945 roku czy 1948 albo od momentu prymasostwa, jak niektórzy mówią. On już w XX-leciu międzywojennym zajmował się naukową i publicystyczną działalnością. Pamiętajmy, że w okresie przedwojennym był doktorem na KUL. Umiejętnie wiązał pracę z robotnikami z analizą metodologiczno-naukową o charakterze socjologicznym, którą wykonywał na uczelni lubelskiej - opisywał Piotr Sutowicz.
Zwrócił uwagę na ciekawe przedwojenne prace ks. Wyszyńskiego oraz na napisaną w czasie II wojny światowej książkę "Miłość i sprawiedliwość społeczna", która była efektem przedwojennych doświadczeń społecznych i wynikiem obserwacji tego, co się wydarzyło na przełomie lat 30. i 40. XX wieku.
- My dzisiaj mamy problem, ponieważ idealizujemy XX-lecie międzywojenne z powodu odzyskanej upragnionej niepodległości państwa. Natomiast Wyszyński jako społecznik widział biedę, bezrobocie, analfabetyzm, brak perspektyw, nieszczęście i próbował tym tendencjom zapobiegać - stwierdził P. Sutowicz.
Podkreślił, że późniejszy prymas w zderzeniu z ideologią kapitalizmu czy komunizmu inspirował się jedynie i zawsze katolicką nauką społeczną. Jej pozostawał wierny przez całe swoje życie. Wiedział doskonale, że odpowiedzią na biedę nie jest komunizm, bo to "lekarstwo" gorsze od choroby. A najbardziej pierwotny kanon tego, jak ma wyglądać życie społeczne, zawiera się w Ewangelii.
- Piętno totalitaryzmu niemieckiego tak bardzo odcisnęło się na osobowości ks. Wyszyńskiego, że w pierwszych latach powojennych i w pierwszych latach swojego biskupstwa odwoływał się do tej ideologii bardzo często. Co ciekawe, w pierwszym liście pasterskim, który napisał jako biskup lubelski, szukał odpowiedzi, co jako ludzki ród powinniśmy zrobić, by zapobiec w każdym możliwym czasie takiemu zezwierzęceniu, jakie wyraził nazizm - opowiadał prelegent.