- Miałem przez wiele lat, przychodząc tutaj, poczucie wstydu. Że tak długo nie potrafiliśmy pochylić się nad bohaterstwem tych ludzi - przemawiał nad grobami żołnierzy wyklętych wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski.
Jak co roku oficjalne wrocławskie obchody 1 marca odbyły się na Cmentarzu Osobowickim na kwaterach żołnierzy wyklętych, które jako jedne z niewielu w Polsce zachowały się w niemal niezmienionym kształcie.
Uroczystości rozpoczęły się od przemarszu od głównej bramy cmentarza pod pomnik Ofiar Terroru Komunistycznego. W pochodzie szła orkiestra wojskowa, kompania honorowa Wojska Polskiego, poczty sztandarowe, służby mundurowe, uczniowie, przedstawiciele władz oraz instytucji miejskich i wrocławianie.
- W zeszłym roku przeczytałem tutaj list prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, w którym zobowiązał się do renowacji tego niezwykłego na skalę całego kraju miejsca - kwater i pomnika Ofiar Terroru Komunistycznego. Udało nam się rozpocząć te prace i stworzyć na razie fundamenty pomnika, który powstawał w latach 90. bardzo spontanicznie. Niedługo rozpocznie się najważniejszy etap stworzenia tutaj cmentarza wojennego z prawdziwego zdarzenia. Dzisiaj mogę zagwarantować, że w przyszłym roku wspólnym wysiłkiem IPN-u, wojewody dolnośląskiego i wszystkich chętnych odnowimy to miejsce, które będzie w pełni wyrażać pamięć o żołnierzach wyklętych - mówił Wojciech Trębacz, przedstawiciel wrocławskiego IPN-u.
Modlitwę w intencji pomordowanych bohaterów poprowadził bp Andrzej Siemieniewski.
Stanisław Ułaszewski, prezes dolnośląskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, przypomniał ostatni rozkaz gen. Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka", w którym jednocześnie rozwiązał Armię Krajową.
Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami narodu i realizatorami niepodległego państwa polskiego. W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą.
- Ten rozkaz można było zrozumieć dwojako i tak też został zrozumiany przez akowców. Duża część żołnierzy zgodnie ze swoimi patriotycznymi przekonaniami podjęła walkę zbrojną, po wojnie wstępując do tajnych formacji wojskowych. Wszyscy za ten wybór zapłacili okrutną i często najwyższą cenę. Znaczna część żołnierzy postanowiła się ujawnić i budować Polskę pokojowo. Jednak ich również spotkał straszny los, ponieważ także byli torturowani i mordowani. W dodatku zabijano ich słowem, posądzając o najgorsze. Wszystkie formacje niepodległościowe poniosły ogromne straty, stając się żołnierzami wyklętymi - podkreślił S. Ułaszewski.
Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski zaznaczył, że rozwiązanie Armii Krajowej stało się próbą ratowania najodważniejszych patriotów przed śmiercią. Mimo to trwała świadomość, że walka zbrojna z systemem komunistycznym musi zostać podjęta. Partyzanci wiedzieli, że i tak w Polsce Ludowej nie czeka ich nic dobrego.
- Miałem przez wiele lat, przychodząc tutaj, poczucie wstydu. Że tak długo nie potrafiliśmy pochylić się nad bohaterstwem tych ludzi. Z żołnierzy niezłomnych powstała "Solidarność", z żołnierzy niezłomnych pochodzi nasza niepodległość. A przez wiele lat to dziedzictwo kłuło nas w oczy. Z roku na rok mam jednak coraz mniejsze poczucie wstydu, dzięki działalności IPN-u, prof. Szwagrzyka, wielu wolontariuszom, a także dzięki pracy mojego poprzednika. Mam nadzieję, że za 1,5 roku poczujemy tutaj tylko dumę i zobowiązanie w stosunku do tych, którzy oddali Polsce wszystko - stwierdził Jarosław Obremski.