Klękać, "chatować", zawsze przyjmować Komunię św. duchową? Jak dobrze przeżyć transmisję Mszy św. mówi ks. dr hab. Dominik Ostrowski z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, konsultor Komisji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP.
Udział w transmisji z Mszy św. to nie to samo, co udział w Mszy św., a Komunia św. duchowa, to nie to samo, co sakramentalna. Zobacz tu:
Tak, mamy za czym tęsknić, mamy prawo do bólu nie mogąc uczestniczyć w liturgii. Choć jednak sakramenty to wyjątkowo uprzywilejowana forma kontaktu z Bogiem, On zaprasza nas do spotkania z Sobą także na innych drogach. Wśród nich jest także włączanie się w liturgię poprzez transmisje. Jak je przeżywać?
Agata Combik: Prawdopodobnie większość z nas będzie musiała łączyć się duchowo z liturgią Wielkiego Tygodnia poprzez transmisje. Co zrobić, by było to jak najbardziej owocne?
Ks. Dominik Ostrowski: Po pierwsze, ważny jest czas przygotowania się do tego aktu – gdy idziemy do kościoła to taki wymiar ma już sama droga do świątyni, czas na skupienie się, powyłączanie telefonów, itd. Nie wpada się w biegu w liturgię. Jeśli mamy uczestniczyć w transmisji, łączyć się duchowo z Mszą św., to warto się przygotować – zaaranżować odpowiednio przestrzeń. Można zadbać na przykład, by na stole znalazło się otwarte Pismo św. z fragmentem Ewangelii na dany dzień, krzyż, święty obraz. To będą narzędzia dyscyplinowania moich oczu. Trzeba wyłączyć to, co rozprasza.
Osobną kwestią jest tzw. chat na żywo podczas transmisji. Owszem, daje poczucie wspólnoty, ludzie piszą tam czasem wspaniałe rzeczy, ale zarazem stwarza to pewne niebezpieczeństwa. Nie potępiałbym takiego „chatowania”, ale sądzę, że nie jest dobrze w czasie transmisji czytać te teksty, lepiej uznać je za coś w rodzaju ikonografii, namiastki doświadczenia wspólnoty. Nasz udział w transmisji należy dobrze przygotować, ale i odpowiednio zakończyć. Po zakończeniu transmisji chwilę możemy się zatrzymać, pomodlić.
W dokumencie kościelnym z 2014 r. poruszającym kwestię transmisji liturgii mowa jest o tym, by operatorzy nie rozpraszali widzów obrazkami, których oni nie mogliby zobaczyć będąc na Mszy. W czasie transmisji wolę patrzeć w stronę, gdzie jest główny celebrans czy lektor, a nie na przykład na osoby siedzące w ławkach. Gdy się przychodzi do kościoła, to się nie zagląda ludziom w oczy. Siada się w jednej ławce i się w niej siedzi, patrząc na wszystko z konkretnego miejsca. Transmisja powinna koncentrować się na tym, co najważniejsze – przy czym np. powinna pokazać odbywającą się procesję – żeby „uczestnik” wirtualny mógł się z nią jakoś łączyć duchowo.
Można się spotkać z rozróżnieniem Komunii św. duchowej i Komunii pragnienia.
Jest tu spore zamieszanie z pojęciami, sprostujmy to. Nie można rozróżniać Komunii duchowej i Komunii pragnienia, bo to właśnie Komunia duchowa jest Komunią pragnienia. Słowo „Komunia” oznacza zjednoczenie, a więc jedność z Bogiem, z odrzuceniem grzechu jako fundamentem. Taka jedność w Komunii sakramentalnej jest odgórnie ofiarowana przez Niego, a w Komunii duchowej jest osobistym wysiłkiem duszy – na ile to w jej wypadku możliwe.
Natomiast niektórzy nazywają Komunią pragnienia tęsknotę za sakramentami tych osób, które przez swój stan życia w grzechu – dla nich tymczasowo nieprzezwyciężalny – próbują się z Bogiem zjednoczyć. Tu powinniśmy być precyzyjni: jeśli ktoś trwa w grzechu (nawet nie zawsze umiejąc z niego wyjść), po prostu nie może przeżyć żadnej „Komunii” (czyli zjednoczenia z Bogiem), a raczej właśnie bolesny jej brak. Ja bym tę sytuację nazwał raczej „pragnieniem Komunii”, a nie „Komunią pragnienia”.
Do Komunii duchowej może przystąpić ten, kto mógłby przystąpić do Komunii sakramentalnej, a więc jest wolny od grzechu ciężkiego, rozgrzeszony. Tu pojawia się temat tzw. rozgrzeszenia ogólnego, czyli również jakby „awaryjnego rozwiązania” co do sakramentu pokuty. Przypomnijmy, że na obecną chwilę w Polsce nie planuje się rozgrzeszeń ogólnych – one zresztą dotyczyłyby tych nielicznych osób, które mogłyby się zgromadzić w ramach obowiązujących norm służb sanitarnych.
Inną, zastępczą drogą pokuty jest akt żalu doskonałego (więcej o tym wkrótce). Jeśli ktoś popełnił grzech ciężki, ale nie miałby przeszkód w uzyskaniu rozgrzeszenia, gdyby mógł przystąpić do sakramentu pokuty (czyli jest gotów zerwać z grzechem), to może poprzez ten akt pojednać się z Bogiem i przyjąć Komunię św. duchową, a przede wszystkim być pewnym, że jego dusza została przygotowana nawet na śmiertelne zagrożenie ciała.
Biorąc udział w transmisji nie uczestniczymy w pełni w Mszy św., ale czy powinniśmy wstawać, klękać?
Nie ma przepisów, które by to regulowały. Sądzę, że można naśladować gesty wspólnoty – stać, siedzieć, klęczeć – dopóki nie jest to tylko teatralne naśladownictwo czy nie rodzi dyskomfortu, że klękam przed ekranem. Warto znów odwołać się do doświadczenia diaspory żydowskiej, w której ludzie podczas modlitwy obracali się w kierunku świątyni, będącej gdzieś w ich utęsknionej Ziemi Izraela. Nie w stronę ściany swojego domu, ale dalekiej, niewidocznej świątyni.
Ten telewizor czy ekran przypomina, że gdzieś teraz dokonuje się konsekracja i ja klękam nie przed telewizorem, ekranem, ścianą, ale przed tajemnicą, która się dzieje tam w kościele. Nie klękam przed obrazem, który widzę na ekranie, ale przed prawdziwą rzeczywistością, którą w moim imieniu sprawuje moja wspólnota, nawet tak bardzo okrojona. Gdyby ktoś nie ukląkł w czasie takiej transmisji, to też może wewnętrznie łączyć się z tajemnicą – choć na pewno niedbała postawa byłaby wyrazem braku szacunku. Postawa powinna być naszym sprzymierzeńcem.
Zobacz także tu: