W spotkaniu, rozpoczętym Mszą św. pod przewodnictwem abp. Józefa Kupnego, wzięło udział ok. 700 osób. "Prosimy was wszystkich, którzy cierpicie, abyście nas wspierali (…), abyście stawali się źródłem mocy dla Kościoła i dla ludzkości" - mówił metropolita słowami św. Jana Pawła II.
Przedstawiciele fundacji – powitani przez proboszcza franciszkańskiej parafii o. Fabiana Kaltbacha – zgromadzili się najpierw na Mszy św. w kościele pw. św. Antoniego, a następnie na agapie w ogrodach klasztornych. Nie brakło występów artystycznych i opowieści o dziejach wrocławskich franciszkanów. W spotkaniu wzięli udział m.in. prezes fundacji ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, o. Alan Brzyski OFM (prowincjał), zaprzyjaźnieni franciszkanie i sympatycy fundacji. W czasie Eucharystii, a także po niej, usłyszeć można było zespół Śpiewające Jeziora.
Zobacz zdjęcia:
– Matka Bolesna jest także dzisiaj Matką Bolejącą... Boleści, których doznawała na ziemi, stanowią dopełnienie męki Chrystusa dla dobra Kościoła, a zatem uczestnictwo Maryi w męce Pana stało się współdziałaniem w dziele zbawienia – mówił abp Józef do pielgrzymów w dzień, kiedy Kościół wspomina Matkę Bożą Bolesną.
Ukazał Jezusa, który wchodził w świat ludzkiego cierpienia, uzdrawiając, uwalniając od bólu ciała i duszy, a w centrum swojego nauczania postawił Osiem Błogosławieństw, które są skierowane właśnie do ludzi doznających różnych cierpień. Nade wszystko jednak Chrystus sam cierpienie wziął na siebie – i to przez nie dokonało się odkupienie człowieka.
– Cierpienie ludzkie osiągnęło szczyt w męce Chrystusa. Równocześnie weszło ono w całkowicie nowy wymiar, nowy porządek. W osobie Jezusa Chrystusa związane zostało z miłością – tłumaczył abp Józef. – Każdy człowiek ma udział w odkupieniu i każdy jest wezwany do uczestnictwa w cierpieniu, przez które odkupienie się dokonało.
Arcybiskup zachęcał, by trwającą pielgrzymka była okazją do nawiązania z Bogiem głębokiej relacji miłości – tylko wtedy będziemy zdolni inaczej spojrzeć na nasze krzyże, cierpienia. Dostrzeżemy, że na krzyżu naszego cierpienia nie jesteśmy sami, że razem z Chrystusem jesteśmy do krzyża przybici i On w nas żyje. Każdy z nas znajduje się w kręgu Jego miłości. Czasem, jak uczniowie idący do Emaus, przytłoczeni cierpieniem, nie umiemy rozpoznać Jezusa, który idzie tuż obok. On jednak zawsze jest blisko, chce być rozpoznany, kochany.
„Moim największym szczęściem jest to, że zostałam niewidoma” – mówiła beatyfikowana niedawno matka Elżbieta Czacka, która po utracie wzroku podjęła wiele dzieł na rzecz osób niewidomych. – Jej ślepota stała się fundamentem, skałą, na której Bóg mógł wybudować piękny dom – zauważył abp Kupny. – Zrozumiała, że najbardziej zbliżamy się do Boga, będąc blisko człowieka, który cierpi, który jest w potrzebie. Drodzy opiekunowie, wychowawcy osób niepełnosprawnych, niech ta pielgrzymka pomoże wam pogłębić świadomość, że będąc blisko waszych podopiecznych, jesteście blisko Boga – zaznaczył arcybiskup.
Przywołał słowa św. Jana Pawła II: „Prosimy was wszystkich, którzy cierpicie, abyście nas wspierali. Właśnie was, którzy jesteście słabi, prosimy, abyście stawali się źródłem mocy dla Kościoła i dla ludzkości. W straszliwym zmaganiu się pomiędzy siłami dobra i zła, którego widownią jest nasz współczesny świat – niech wasze cierpienie w jedności z krzyżem Chrystusa przeważy!” – Wspierajcie nas – prosił abp Józef.
– We Wrocławiu są dwie placówki Fundacji im. Brata Alberta: WTZ „Wspólnota”, tzw. Misie, przy ul. Smoczej (wcześniej przy Hali Ludowej) oraz „Muminki” na Karłowicach przy klasztorze franciszkańskim – mówi Aleksander Sadowski, instruktor terapii zajęciowej. – U nas, w „Muminkach”, mamy pod opieką 53 osoby – są to ludzie dorośli, z niepełnosprawnością intelektualną, czasem też fizyczną. Obecnie uczestniczą w zajęciach od 8.00 do 13.00 (przed epidemią dłużej), korzystając z wielu pracowni: kulinarnej, kelnerskiej, plastycznej, krawieckiej, stolarskiej, ceramicznej, ogrodniczej, gospodarczej i papierniczej.
Osoby przychodzące do placówek mają bardzo zróżnicowane potrzeby. – Jednemu pomagamy nauczyć się posługiwania się łyżką, innemu zdobyć pracę – tłumaczy A. Sadowski. – Wielu rzeczy mogą się tu nauczyć, odkryć swoje talenty, doświadczyć radości bycia ze sobą, zaangażowania w wykonywanie różnych prac. Powstają u nas naprawdę niezwykłe dzieła.