O pierwszym w PRL strajku generalnym i demonstracji ulicznej opowiadali we Wrocławiu Jerzy Majchrzak i Marek Macutkiewicz - poznaniacy, którzy 65 lat temu przeżyli te dramatyczne wydarzenia.
Prelegenci przypomnieli postać Marii Zielińskiej, pielęgniarki, która dołączyła do demonstracji. Władza oskarżyła ją o antypaństwowe okrzyki i namawianie innych do dołączenia do strajku. Oskarżono ją o deprecjonowanie ustroju komunistycznego. Została aresztowana.
O godz. 9.15 demonstracji wtargnęli do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej i rozbroili funkcjonariuszy. Tłum zachowywał się pokojowo, ale to władza podjęła decyzję o nieuzasadnionej agresji i krwawym stłumieniu protestów. - Wszystkie fotografie, które pochodzą z tego dnia, zostały wykonane przez funkcjonariuszy UB. Mieli oni ze sobą specjalne skórzane teczki z wyciętym otworem na obiektyw - opowiadał E. Majchrzak, pokazując fotografie.
- Kiedy tłum się zebrał pod naszym blokiem, jak każdy młody chłopak, urwałem się z domu i poszedłem ze wszystkimi do budynku aresztu. Z okien leciały akta, radyjka, papiery, telefony. Tłum napierał na drzwi. W końcu bramy zostały otwarte, strażnicy oddali broń i nie chcieli walczyć. Był zakaz strzelania do manifestujących. W pamięci pozostało mi, jak całe zgromadzenie zaczęło wypuszczać więźniów. Nie brakowało scen iście komediowych. Byli tacy, którzy nie chcieli opuścić cel, woleli zostać, nie wiedzieli, co się dzieje - opisywał M. Macutkiewicz.
Gdy padły pierwsze strzały w kierunku manifestujących, ludzie poszli na międzynarodowe targi z umoczoną we krwi polską flagą, żeby fotoreporterzy mogli to zobaczyć. Ich zdjęcia obiegły potem cały świat. Natomiast strajkujący byli przerażeni, że władza otworzyła ogień. Zaczęli padać ranni wśród manifestantów, pozostali rozbiegali się.
W przypływie patriotycznego uniesienia tramwajarki chwyciły biało-czerwoną flagę, zatrzymały tramwaje i szły na czele pochodu. Poniosły straszliwe konsekwencje, np. Helena Przybyłek została postrzelona w nogi. Prawa noga wisiała na skórze, a kobieta do końca życia była kaleką, ponieważ później amputowano jej postrzeloną kończynę.
Ostatecznie śmierć podczas Poznańskiego Czerwca poniosło kilkadziesiąt osób, a ponad 600 zostało rannych w walkach.