Pod koniec 2021 r. odwiedziła stolicę Dolnego Śląska s. Mary Virginia Orna, urszulanka, emerytowany profesor chemii z Nowego Jorku. Z siostrą rozmawiali uczniowie Liceum Urszulańskiego we Wrocławiu Maria Mikołajczak i Mikołaj Lewczuk. W drugiej części wywiadu siostra opowiada o swoim powołaniu i łączeniu chemicznej pasji z życiem zakonnym.
Jest Siostra naukowcem oraz zakonnicą. Dla wielu te dwie sfery życia się automatycznie wykluczają. Czy nauka i wiedza, według Siostry, pomagają wierzyć w Boga czy mogą prowadzić do trudności w zaakceptowaniu dogmatów lub prawd wiary bez możliwości udowodnienia ich?
Zdaje się, że odnosiłam się już poprzednio do tego pytania.
Tak, ale chciałbym, aby Siostra powiedziała coś więcej o empirycznym aspekcie tego i fakcie, że najpierw Siostra była naukowcem, a potem skupiła się na rozwoju religijnym.
Cóż, ujmijmy to w ten sposób. Całe to zagadnienie sprowadza się do zagadnienia dogmatu. Dogmat jest tak naprawdę sposobem Kościoła na sprecyzowanie tego, co jest zasadniczą częścią objawienia, które oczywiście znajduje się w Ewangeliach, w Nowym i Starym Testamencie. Więc dogmaty te w żaden sposób nie ingerują w naukę, ponieważ prawda jest prawdą bez względu na to, gdzie ją znajdziesz. Nie ma znaczenia, czy będziesz jej szukać w ziarnku piasku, nigdy nie dotrzesz do jej istoty. To jest tajemnica, która dotyczy całego stworzenia - każdy człowiek jest niezgłębioną tajemnicą, każda skała, każde zwierzę, nawet komar, są wciąż niezgłębione, choć wciąż staramy się je zgłębić. Przyglądając się stworzeniu i badając go, nie może w żaden sposób zaprzeczyć temu, co znajduje się w objawieniu. Objawienie mówi o dobroci, o stworzeniu. Jeśli spojrzysz na Księgę Rodzaju, Bóg stworzył niebo i ziemię, i wszystko to uważał za dobre, a jeśli Bóg uważa to za dobre, to spróbujmy dowiedzieć się więcej o tym dobru.
W jaki sposób chemia i nauka wzbogacają Siostry życie duchowe i odwrotnie: co daje głęboka wiara realizowana we wspólnocie zakonnej dla kariery naukowej?
Cóż, w rzeczywistości uważam, że kontemplacja natury w jakikolwiek sposób jest świętym doświadczeniem, a więc w rzeczywistości wszystko, co robimy, jest święte, ale sztuką jest uświadomienie sobie tego faktu. Podobnie jak w liturgii wschodniej, gdy kapłan podnosi w pewnym momencie Ewangelię i mówi: "Mądrość! Uważaj!", mówi trzy razy: "Uważaj!". Zasadniczo na tym to wszystko polega - na zwracaniu uwagi każdego dnia na to, co jest przed tobą. Każde doświadczenie, każda osoba, każde wydarzenie jest "wiadomością", abyś był uważny i uświadomił sobie, że to wszystko, co spotykasz, jest częścią znacznie większego obrazu, którego tylko maleńką część możesz zobaczyć. Bardzo ciężko cały czas o tym myśleć w życiu codziennym, czasem potrzebujemy pomocy. Być może dlatego Kościół wprowadził dla nas godzinę czytań z jutrznią, modlitwą przedpołudniową, południową, modlitwą popołudniową, nieszporami i kompletą. Dzięki temu możemy cały dzień skupić myśli na świętości tego, co robimy. Ludzie często są zabiegani i nie mają czasu, lecz przynajmniej mamy poranek, wieczór oraz niedziele na modlitwę. To wszystko jest przypomnieniem, że wszystko jest mistycznym doświadczeniem, jeśli tylko jesteś na to otwarty.
Czy sądzi Siostra, że naukowcy mają jakąś misję do spełnienia, czy nauka powinna być wolna od takich założeń?
Cóż, nie jestem taka pewna co do tego, czy naukowcy mają jakieś zobowiązania poza tym, żeby obserwować naturę i odnaleźć w niej prawdę. To jest najważniejsza sprawa, aby odkryć tajemnicę w naturze. Oczywiście nauka ma też swój użytkowy wymiar, naukowcy mają ogromny wpływ na to, co się dzieje na świecie, na przykład fakt, że szczepionka na COVID-19 została wyprodukowana w niecały rok, gdy początkowo przepowiadano, że zajmie to około czterech lat. Naukowcy z całego świata, którzy normalnie ze sobą rywalizowali, połączyli siły, aby sprostać tej kryzysowej sytuacji i myślę, że jest to idealny przykład - naukowcy poczuli się zobowiązani do współpracy i sprostali temu! Myślę, że to zmieniło sposób, w jaki środowisko naukowe od tej pory będzie funkcjonowało. Oczywiście, jeśli nie pozwolimy na to, aby temu przeszkodziły względy komercyjne. Ale sam fakt, że wiele z tych firm straciło tak wiele pieniędzy, aby wesprzeć humanitarny cel, a mogłyby w innych okolicznościach zarobić, jest wiele znaczący. Przez tę postawę wielu więcej ludzi zostało uratowanych.
Spędziła Siostra trochę czasu w Polsce, odwiedzając różne wspólnoty. Jak porównałaby Siostra Polaków i Amerykanów? Co najbardziej Siostrę zadziwiło w Polsce?
Cóż, nie mogę powiedzieć, że cokolwiek mnie zaskoczyło, ponieważ aby być zaskoczonym, trzeba mieć wcześniej jakieś wyobrażenie, czego się spodziewać, a ja nie miałam żadnych wyobrażeń, więc nie byłam zaskoczona. Muszę jednak powiedzieć, że byłam pod wrażeniem niektórych rzeczy, co jest chyba lepszym słowem. Jedną z rzeczy, które mnie wprawiły w zachwyt, jest to, że Polska jest tak czysta. Możecie w ten sposób o tym nie myśleć, ale jeśli pojedziecie do Nowego Jorku, rozejrzycie się dookoła, a potem wrócicie, to powiecie: "Dzięki Bogu! Jestem z powrotem! Nie muszę myć rąk co 20 minut!" (śmiech). Tutaj wszystko jest bardzo uporządkowane, czyste i bezpieczne, co nie jest takie oczywiste w przypadku wielu części Stanów Zjednoczonych. Jest to coś, co w Polsce bardzo mnie zdumiewa. Po drugie, jestem również zachwycona tym, jacy ludzie są tu gościnni. Nie mam z tym dużo doświadczenia, ale mieszkałam ze współsiostrami urszulankami, które oczywiście są wspaniałe i czuję się po prostu dobrze przyjęta. Myślę jednak, że inaczej by było, gdybym zdecydowała się tu przyjechać na stałe (śmiech). Znasz historię o małym dziecku, które nagle dowiedziało się, że jego mama przyszła ze szpitala z nowym dzieckiem. Cieszy się z tego do czasu, gdy zda sobie sprawę, że to jest na stałe (śmiech). Potem rzeczy już nie idą tak dobrze, więc uważam, że gdyby siostry dowiedziały się, iż zostaję na zawsze, nie dogadywałybyśmy się tak dobrze (śmiech), ale wiedzą, że jestem tu na krótko, by wykonać określoną pracę. One są naprawdę bardzo, bardzo gościnne. Jestem pod wielkim wrażeniem waszej jesiennej pogody. Jest to bardzo nietypowe, ponieważ przyjechałem wyposażona na surową polską zimę i przywiozłam ze sobą zimowy płaszcz, ale nawet go nie rozpakowałam.
Może miesiąc czy dwa...
Tak, być może. Będę tutaj do końca grudnia, więc prawdopodobnie będę w końcu musiała odpakować ten zimowy płaszcz (śmiech). Zawsze interesowałam się jedzeniem i jedno z moich zamiłowań to gotowanie, więc kolejna rzecz, która mnie zachwyciła, to... warzywa! Wasze warzywa są cudowne, macie wspaniały asortyment warzyw. Teraz pewnie wiele jest importowanych, ale ja tego nie wiem i wy tego też nie wiecie. Jestem pod wrażeniem bogactwa warzyw, owoców itp., które są dostępne. Poszłam powęszyć do Hali Targowej, zobaczyłam te wszystkie wspaniałe rzeczy. Widziałam też wasze cudowne centra handlowe - prawie jak mała Ameryka! Nie znalazłam tego w wielu innych krajach, które odwiedziłam. Wy macie to wszystko!